Odnośniki
- Index
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- Desiree Holt [Phoenix Agency 01] Jungle Inferno [EC Breathless] (pdf)
- Aubrey Ross [Enemy Embrace 05] Madam [EC Aeon] (revised) (pdf)
- Anna Leigh Keaton [Serve & Protect 01] Five Alarm Neighbor (pdf)
- Christle Gray Through Hell and High Water [Wild Rose] (pdf)
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
- Celeste Jones The Long Arm of the Law And Other Short Stories [DaD] (pdf)
- Dr Who New Adventures 41 Zamber, by Gareth Roberts (v1.0) (pdf)
- Hakan Nesser [Inspector Van Veeteren 03] The Return (pdf)
- Antonia Pearce [Menage Amour 68] Tropic of Desire (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
trybuny i mnóstwotwo fanatyków w szalikach czy raczej z flagami, bo takie wówczas były
czasy.
Jak na klub z miasta średniej wielkości była w Opolu całkiem zgrabna paczka. Zbierała się
ona zwłaszcza wówczas, gdy na stadion przy ul. Oleskiej miał przybyć wrocławski Zląsk.
W 1976 podczas jednej z kolejek ligowych i w 1987 (finał pucharu Polski z GKS
Katowice), Opole przeżyło dwa szczególnie uciążliwe najazdy wrocławian. Sami natomiast
największą hordą zameldowali się w Częstochowie podczas wspomnianego finału Pucharu
Ligi.
Drużyna Odry w czasie przedłużającej się kwarantanny trzecioligowej przerzucana jest
wciąż z grupy dolno- do górnośląskiej. Kiedyś fani czerwono-niebieskich zjechali do
Wrocławia, na Wróblewskiego na spotkanie ze Zlęzą. Był to bodajże rok 88. Przybyli
zaopatrzeni w cały arsenał. Wrocławskiemu bractwu zawiodły nerwy. Zamiast spokojnie,
pojedynczo podejść w pobliże czujnie rozglądającej się grupy i wówczas zacząć jakieś
działania zaczepne, wszyscy hurmem wybiegli zza budy szaletu. Aatwiej było rozpędzić
się z okrzykiem bojowym na ustach. Opolanie przeskoczyli przez niewysoki wówczas
płotek stadionu. Jakoś nikt nie miał na tyle w czubie, żeby pobiec za nimi na płytę boiska,
więc zaczęło się demolowanie ławek, które następnie służyły jako pociski. Odra miała ze
sobą pół arsenału rodem z Powstania Warszawskiego. Jedna z rozpalonych butelek z
benzyną wylądowała obok Beznerkowca, któremu zaczęły się fajczyć spodnie. Ale był
wystraszony nim je ugasił! Pózniej odbyło się tradycyjne bieganie po mieście.
Odra ma jedną z ciekawszych ekip wśród III ligowców. Trzeba jednak pamiętać, że Opole
to nie jest duże miasto. Poza tym spora część gości z jajami, bardziej od hec sportowych
jest zainteresowana rozróbami nacjonalistycznymi. Akurat tak się składa, że właśnie w
opolskiem, obok Górnego Zląska jest największy odsetek ludzi pochodzenia niemieckiego
Nie przypadkiem to właśnie w tych rejonach ma największe poparcie nasz sztandarowy
nacjonalista Bolus Tejkowski.
Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych fani Odry zaczęli przegrywać
rywalizację na murach własnego miasta. Przed szalikowców piłkarskich zaczęli
wysforowywać się kibice żużlowi. Co prawda do otwartej wojny na murach nie doszło,
lecz część napisów dawała do zrozumienia, że kibice Kolejarza nie darzą za dużą
sympatią fanatyków uczęszczających na stadion przy ulicy Oleskiej. Jak zawsze
najbardziej tonizującą na wszelkie konflikty wpływa wspólne, zewnętrzne zagrożenie.
Takim jest znienawidzony przez miejscową społeczność sportowy Wrocław. Ci z Odry na
każdym kroku podkreślają, jak to nienawidzą Zląska, a ponieważ przez pewien okres
żużlowcy Kolejarza występowali w jednej lidze z innym wrocławskim klubem Spartą,
też znienawidzonym, na bazie wspólnego, zewnętrznego wroga następowało jednoczenie
się antagonizujących grup. Aktualnie (95-96), być może z powodu wręcz fatalnej po
stawy żużlowców, którzy występują w drugiej lidze robiąc za dostarczyciela punktów, nie
spadając z niej tylko dlatego, że niższej ligi nie ma o wewnętrznych sporach w Opolu
jakby cicho.
Pitek, gostek, który w barwach Odry wyjeżdżał na mecze kilkadziesiąt razy, został przez
swoich wrocławskich koleżków skinów zabrany na jeden z ligowych wyjazdów Zląska.
Po tym przeżyciu, jakim było przyjęcie ekipy z Wrocławia w Krakowie przez fanatyków
Wisły, stwierdził, że od tej pory jego futbolowa miłość zmieniła obiekt swoich uczuć. W
ten sposób opolanie pozbyli się na rzecz swego największego wroga bodaj najbardziej
aktywnego gościa. Ba, mało tego. Rozpropagował on kult fanów Zląska w Opolu, skąd
coraz więcej ludzi zaczyna dopingować wrocławian. Na Oporowskiej coraz częściej można
ujrzeć zielono flagę z napisem OPOLE. Trudno sobie wyobrazić, by miasto nagle
pokochało swego wroga, ale robota Pitka rozsadziła część tamtejszej społeczności. Co
oczywiście nie przeszkadza pod czas przejazdów szalikowców z Dolnego Zląska na Górny
i z powrotem wystawiać wart honorowych. Honorowych, bo ich dumą jest trafienie
kamieniem w szybę przejeżdżającego pociągu.
W roku 1993 Odra miała szansę wejść do I ligi, jednak na finiszu rozgrywek nie sprostała
swej imienniczce z Wodzisławia. Rozpadające się słupy oświetleniowe stadionu,
niedokończona tablica świetlna, której niema komu zdemontować i wiele innych rzeczy
robi w Opolu wrażenie totalnego rozkładu. Bodaj jedyną nadzieją na lepsze jutro są
młodzi zawodnicy. Mają spore poczucie przynależności do Odry. Kilkadziesiąt pierwszych
komputerowych szalików zakupionych przez ten klub poszło prawie natychmiast. Z czego
większość wzięli właśnie piłkarze.
Od roku 1994 w Opolu coraz więcej jest fanów wrocławskiego Zląska. Zadziałał tu
wspomniany juz Pitek oraz zacieśniające się układy skinów z Opola i Wrocławia. Dobrze
znany wśród wrocławian jest Fornalski, miejscowy macher od zadym nacjonalistycznych.
Część miejscowych łysych prowadzi interesy z odległym o 80 kilometrów Wrocławiem. Nic
więc dziwnego, że choć fani Odry Zląska szczerze nienawidzą, to w Opolu daje się wyczuć
coraz więcej sympatii dla zielono-biało-czerwonych
OLIMPIA POZNAC
Był bodaj jedynym klubem na świecie, który, mimo iż miał swoją sekcję piłkarską, to
jednak kibiców posiadała tylko drużyna koszykówki kobiet. Dziewczyny z Poznania
powalczyły całkiem niezle w europejskich pucharach i w hali Areny potrafiły się zebrać na
ich meczach komplety publiczności, czyli jakieś 4 tysiące widzów. Powstała grupka
jeżdżąca za nimi na spotkania wyjazdowe. Ci sami ludzie, jeśli już wybierają się na
stadiony piłkarskie, to raczej omijają obiekt na Golęcinie. Przychodzą natomiast na
Bułgarską. Taka kibicowska schizofrenia, tym bardziej, że Lech ma swoją sekcję
koszykówki kobiet.
Ilość ludzi na meczach Olimpii była żenująca nawet dla spotkań rozgrywanych w III lidze.
Nie można się więc dziwić że jedynym sensownym posunięciem było sprzedanie miejsca
w ekstraklasie. Bo takim czymś jest właśnie stworzenie Olimpii/Lechii. Sama Olimpia grać
w Gdańsku nie może, bo na Olimpię w Trójmieście będzie chodzić ludzi niewiele więcej,
niż na tę samą Olimpię w Poznaniu. W Gdańsku ludzie kochają Lechię, więc pierwszą ligę
musi okupować Lechia. Olimpia jest jedynie koniecznym z uwagi na formalne
przypieczętowanie fuzji dodatkiem.
PETROCHEMIA PAOCK
Jak dotychczas jest to filia Widzewa. CoÅ› za bardzo siÄ™ kochajÄ…. Kibice Petrochemii w
czerwono-biało-czerwonych szalikach nie są czymś nadzwyczajnym. Podobnie zresztą
odwrotnie.
Niesamowite wrażenie zrobił ostatni mecz byłej Wisły (bo tak się uprzednio Petrochemia
nazywała) w drugiej lidze, przed swym historycznym, pierwszym awansem do
ekstraklasy. Właściwie nie sam mecz, lecz frekwencja na nim. Szesnaście tysięcy widzów!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]