Odnośniki
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
śmieszne, ale nie chciała, by dziecko przebywało w pokoju, w którym
zabito jego ojca.
Dłuższą chwilę wpatrywała się w zamknięte drzwi, czując
pełznący wzdłuż kręgosłupa lęk.
Pierwszą noc spędzili z Billem w tym domu parę miesięcy temu,
84
RS
zanim jeszcze przywieziono meble. Spali w śpiworach na podłodze
sypialni, a ona miała głowę pełną fałszywych mężowskich obietnic.
Bill był w wyjątkowo dobrym nastroju, teraz wiedziała, że to było
poczucie triumfu. Udało mu się namówić ją do powrotu. Była w ciąży
i bała się samotności. Zwyciężył. A jako triumfator bywał
wielkoduszny. To była jedna z niewielu szczęśliwych chwil, jakie
przeżyła w tym domu.
Dlaczego z nim została! Jak wiele kobiet o podobnych
doświadczeniach, wierzyła, że kocha męża. Chciała udowodnić ojcu,
że potrafi uczynić swoje małżeństwo szczęśliwym; wierzyła, że jeśli
będzie dostatecznie mocno kochała Billa, on się zmieni. Powody, dla
których tu została, powiązane były ściśle z jej własnymi potrzebami
emocjonalnymi, marzeniami, fantazjami, które desperacko usiłowała
wprowadzić w życie.
Chwyciła klamkę i otworzyła drzwi. Pokój wyglądał jak zawsze, z
wyjątkiem narzuty na łóżku, której nigdy przedtem nie widziała.
Oczywiście, starą zabrano jako dowód.
Z żalem w sercu podniosła grzebień Billa, leżący na blacie toaletki.
Gdyby się z nim nie pogodziła, może by jeszcze żył? Choć chwilami
szczerze go nienawidziła, jego złych słów, brutalnych napaści, jego
podłości, nigdy tak naprawdę nie życzyła mu śmierci.
Była zadowolona, że go już nie ma - zadowolona, że nie obudzi się
z metalicznym smakiem strachu w ustach i nie położy spać
zapłakana i przestraszona.
Porzuciła te myśli i zaczęła przeszukiwać najpierw szafę. Szybko
uporała się z ubraniami. Znalazła tylko kilka kartoników zapałek,
jakieś skrawki papieru z nazwiskami klientów i numerami
telefonów, trochę drobnych i kilka długopisów. Nic zaskakującego,
nic niezwykłego.
Następnie zabrała się za pudła stojące na najwyższej półce. W
jednym były dokumenty dotyczące domu, w drugim zdjęcia robione
w okresie, gdy byli małżeństwem. Wyszukała swoją ślubną
fotografiÄ™.
Usiadła na łóżku i badawczo się jej przyjrzała, świadomie
85
RS
porównując ją z tą znalezioną w piwnicy przez Dominika. Znalazła
mnóstwo podobieństw. Bill był tak samo ubrany w biały smoking i
patrzył na Melissę takim samym, pełnym uwielbienia wzrokiem jak
na tamtÄ… kobietÄ™.
Melissa wpatrzyła się w swoją podobiznę - była taka młoda, taka
pełna nadziei, marzeń o przyszłości wypełnionej miłością.
- Znalazłaś coś? - zapytał Dominik, stając w drzwiach. Spojrzała
na niego przez łzy. Starając się opanować, otarła oczy i przecząco
potrząsnęła głową.
Dominik podszedł i wyjął ślubną fotografię z jej dłoni. Spojrzał na
nią i wrzucił do pudła.
- To już lepiej. Rozpacz nigdy nie mija, ale coraz łatwiej ją
znieść.
Melissa przygryzła wargę w obawie, że na te słowa rozpłacze się
głośno. Wiedziała, że on bierze jej łzy za łzy tęsknoty za Billem. Nie
miał pojęcia, że rozpaczała nad własną głupotą, straconymi latami,
które przeżyła w strachu i upodleniu.
Jakże pragnęłaby wyznać mu, co przeżyła, co czuła, uwolnić się od
ciężaru tajonych wspomnień o znęcającym się nad nią mężu. Ale nie
mogła.
- Nie znalazłam nic, co by się nam przydało - odparła, wstając z
łóżka. - A ty? Znalazłeś coś w piwnicy?
- Nie. Nic.
Usłyszała w jego głosie cień zniechęcenia.
- Może zjedzmy jakiś obiad, a potem przeszukamy tu wszystkie
szuflady i resztÄ™ domu?
- To brzmi niezle - zgodził się.
Razem wyszli z pokoju, Melissa zatrzymała się tylko, by zabrać
Jamisona. W kuchni postawiła dziecko w nosidełku na stole, a potem
zapaliła światło, by rozproszyć cienie zapadającego zmroku.
Dominik, zgodnie ze zwyczajem, jaki ustalił się między nimi
podczas przygotowywania posiłków, podszedł do lodówki.
- Co sądzisz o hamburgerach? - zapytał.
- Zwietnie - odpowiedziała. - A ja zrobię sałatkę z makaronem.
86
RS
[ Pobierz całość w formacie PDF ]