Odnośniki
- Index
- 2005 36. Czas aniołów 2. Dav
- Ferring Dav
- 01 Zapisane w gwiazdach Garlock Dorothy
- BloodWalk Lee Killough(1)
- Żongler ÂŚwiatów
- (68) Olszakowski Tomasz Pan Samochodzik i... Relikwiarz śÂšw. Olafa
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
- worksheets
- 434. Gordon Abigail Samotny lekarz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie! wrzasnął i chwycił kurczowo jej ramię. Złapał jednocześnie za
reling i o mało nie rzucił asysty do morza. Oficer i Blaine coś krzyczeli.
Spokojnie uciszyła ich Davis. Spokojnie. Pozwoliła mu chwycić
drugą ręką za reling.
Leżał tam na spadzistym pokładzie rufowym, wisząc na linach relingu
z bezradnie podkurczonymi nogami. Owinął rękę wokół liny i odwrócił się
w stronę otwartego morza. Gdy się odwracał, zobaczyła jego rozbiegane
oczy.
Poduszka powietrzna sycząc opadła i bocznościan osiadł na falach.
Podrzuciło nim i zakołysało, hydrauliczne zawieszenia zamortyzowały
wściekły atak morza.
Szukał przestrzeni. Tylko przestrzeni, widziała to. Rozpaczliwie
wpatrywał się w pooraną, spienioną pustynię, wpił wzrok w szorstkie,
białawe płaty kry zalewane przez dzikie fale. Głowa kołysała mu się
w takt gwałtownych ruchów statku w górę i w dół. Mógł tutaj zemdleć, ale
potrzebował przestrzeni.
Demon odpłynął, jego antena radiowa zniknęła. Uchwyty dzwigowe
opuszczono z brzucha poduszkowca. Aódz dostała się na pokład ociekając
wodą. Doczepiono stałe liny i zamocowano do okrętu. Ostatni nurkowie
wychodzili z wody.
Chodz zawołała, starając się przekrzyczeć wiatr. Przecież
zamarzniesz.
Lekarze i marynarze zaczęli go podnosić.
Znów kurczowo złapał jej ramię słabą ręką ubraną w mokrą rękawicę.
Tam ktoś jest. Mówiliście, że nie. Ale to nieprawda. To żyje.
Piana wytrysnęła ponad krawędz pokładu i obrzuciła ich mroznymi
igiełkami.
Rozdział 6
Póznym popołudniem Barbara siedziała w stacji nasłuchu, dopóki nie
dotarły do nich odległe szepty eksplozji w pobliżu wraku. Razem było ich
sześć sześć punktów obrony Kraka zostało zniszczonych. Poszła potem
spać zastanawiając się, czy jeden z tych wybuchów nie oznaczał, że łódz
została trafiona i, że Camfield nie żyje. Potem znów zaczęły się eksplozje,
w nocy, i to dużo pózniej, niż się spodziewali. Komputery, podłączone do
sonarów dalekiego zasięgu wychwytujących najdrobniejsze dzwięki,
zlokalizowały je w bezpośredniej bliskości satelity-sensora, a ostatnią
dokładnie w jego środku. Prawdopodobnie więc odnieśli sukces, ale
musieli czekać do południa, żeby przekonać się, czy Demonowi udało się
uciec i czy Camfield przeżył.
Pomyślała o wachlarzach nasłuchowych umieszczonych na dnie szelfu.
Takie właśnie czułe uszy dobiły wielką łódz podwodną. Same jej rozmiary
ją dobiły, nie mówiąc o odbiciu magnetycznym, gejzerze cieplejszej wody
zdradzającej jej kurs i o całym jej nieskrywanym hałasie. Nie znający
granic dzwięk miał też swój udział w przeminięciu ery wielkich okrętów
nawodnych, ale jego wadą była po prostu sama jego zewsząd widoczna
masa. Transportowiec czy ciężki krążownik były beznadziejnie skazane na
porażkę. Satelita umieszczony na orbicie obserwował go dniem i nocą,
przy czystym niebie i poprzez chmury. BÅ‚yskawiczna rakieta balistyczna,
orbitalna albo wystrzelona z ziemi, atakowała za pomocą głowicy
nuklearnej samonaprowadzajÄ…cej siÄ™ na wybrany cel, pewnie
i niezawodnie zatapiając każdy okręt. Tak więc, największymi okrętami
nawodnymi zostały jednostki rozmiarów niszczyciela lub lekkiego
krążownika, działające we współpracy, ale nigdy w bezpośredniej
bliskości i zdolne do przeprowadzenia ataku na cele lądowe, morskie
i podwodne. Główną siłą marynarki stały się niewielkie okręty przewożące
miniaturowe łodzie podwodne i tak rozpoczęła się spirala wyścigu
precyzyjnego wykrywania z perfekcyjnym wyciszaniem.
I zakończyła się jak na razie wraz z Demonem.
Podmorska łódz wróciła do zimnego hangaru obok portu i została
uśpiona. Anglik przeszedł szybkie badania, odniesiono go do jego pokoju
i uśpiono dawką narkotyku. Mrozne popołudnie zakończyło się ulewą
deszczu ze śniegiem. Pierwszy dryfujący płat lodu wyślizgany od fal
wpłynął pędzony wiatrem do zatoki i osiadł na brzegu. Zanim zapadł
zmrok mizerna, szara trawa pokryła się błyszczącą bielą. Znieg zgęstniał,
zamazujÄ…c Å›wiatÅ‚a pozycyjne olbrzymiego statku STÓA i kalekiego okrÄ™tu
wojennego. Gdzieś pośród mroznych głębin Krak rozmyślał nad swoją
porażką, oczekując następnej wyprawy tego statku, który wskazałby mu
najsłabsze miejsce w jego pasie obrony. Miejsce, z którego nastąpi atak.
Krak zastanawiał się i obliczał, wysyłał transportery robotów, żeby
rozstawić więcej czyhających torped. Gdyby wiedziała, jak zniszczyć te
transportery, wówczas Krak zacząłby prowadzić wyczerpującą wojnę
tylko wzdłuż tego jednego korytarza morskiego. Lepsze to, niż gdyby
miała w ogóle nie odnieść żadnego sukcesu. A niech ich licho porwie, tę
całą Radę Prezydencką i szybko po sobie następujących prezydentów
z czasów wojny, którzy przetarli drogę do reżimu rządzącego tym
zrujnowanym światem.
Zespół Demona naprędce zorganizował sobie ucztę w dwóch pokojach
na parterze przepełnionego bloku mieszkalnego. Ich dziecię po raz
pierwszy wypłynęło na wojnę i wróciło całe i zdrowe. Z pewnością
w dużej mierze dzięki ich czułej opiece. Krążyło więc piwo i alkohole,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]