Odnośniki
- Index
- Wilson, Richard Las Chicas del Planeta 5
- Anthony, Piers Xanth 14 Question Quest
- Sandemo Margit Saga o Królestwie Światła 13 Tajemnica Gór Czarnych
- Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (19) Zęby smoka
- Najpiękniejsze opowieści 20 Zbłąkane serca Sandemo Margit
- Sandemo Margit Tajemnica czarnych rycerzy 01 Znak
- Sandemo Margit 18 Tęsknota
- Cykl Gwiezdne Wojny UcześÂ„ Jedi (02) Mroczny Przeciwnik (M) Jude Watson
- javascript dla kaśźdego full scan
- Jeffrey Lord Blade 35 Lords of the Crimson River
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Edna była rekonwalescentką.
- Po ataku woreczka żółciowego, wielkie rzeczy! Przecież nie leżała w szpitalu?
Na parterze trzasnęły jakieś drzwi. Rustan przygarnął Irsę mocniej.
- Chodz - szepnÄ…Å‚. - Wejdziemy do ciebie.
Zatrzymali się natychmiast za drzwiami. Irsa oparła się o futrynę.
- Tak, masz rację - podjął Rustan przerwany wątek. - Edna była w domu. Ona zawsze
jest w domu. Ja myślę, że ona mogła mieć... Wyglądała na dosyć niezadowoloną z tego,
że Viljo załatwił wszystko poza nią. Mam na myśli operację. Mówiła potem, że chciała też
uczestniczyć w radości z tego, że mi pomogą. Michael nie mógł ze mną jechać, bo miał
tę konferencję czy kongres, czy co to tam było.
- Niewidomy brat powinien być dla niego ważniejszy, A Veronika?
Wstrzymała dech, ale Rustan w ogóle nie zareagował na to imię.
- Ona dzień przedtem wyjechała na urlop. A szczerze ci powiem, że bardzo się
ucieszyłem mogąc jechać sam. Nie tęskniłem za żadnym z nich.
W pokoju zrobiło się teraz bardzo gorąco. Ciężkie, niemal gęste powietrze, chociaż okna
były uchylone. A może to gorąco płynęło z niej samej. Z tego, że znajdowała się tak
105
blisko Rustana. Nie, już wiedziała, co to jest. yródłem gorącej, niemal trudnej do
zniesienia atmosfery był ten jakiś magnetyzm, który między nią a Rustanem narastał od
dosyć dawna. Irsa czuła, że każdy nerw w jej ciele drga, że serce tłucze się jak szalone,
a oddech staje się coraz bardziej przyspieszony. Starała się głęboko wciągać powietrze,
żeby odzyskać kontrolę nad sobą.
Trochę trwało, zanim Rustan odpowiedział.
- To bardzo surowa ocena - rzekł bardzo spokojnie.
- Owszem - przyznała. - Nie powinnam była tego mówić. To przecież twoja rodzina. A
poza tym przed chwilą słyszałam, jak Edna z Veroniką rozmawiały o twojej przygodzie, i
z ich słów wynikało, że naprawdę niczego nie rozumieją. One nie wiedziały, że ja słyszę.
Przepraszam, to głupie z mojej strony tak mówić.
On jednak zaczął się zastanawiać nad słowami Irsy. Zwiatło wpadające przez okno
kładło się na jego twarzy i Irsa dostrzegała, że dręczy go jakiś niepokój. Spontanicznie,
jak to ona, uniosła rękę i delikatnie pogłaskała go po włosach.
- To tylko taka przypadkowa myśl - szepnęła. - Nie dręcz się tym.
W zadumie ujął jej dłoń i zaczął całować koniuszki palców. Gorący dreszcz przeniknął
Irsę od stóp do głów.
- Ale gdyby tak było, jak mówisz, to nie rozumiem dalszego ciągu - powiedział. -
Dlaczego Hans został zamordowany?
- Nie, ja też tego nie rozumiem. Rustan, myślę, że powinieneś teraz pójść spać.
Mimo woli zbliżyli się do siebie. On położył obie dłonie na jej ramionach.
- Nigdy jeszcze nie całowałem żadnej dziewczyny - szepnął jej do ucha. - Pozwoliłabyś
mi?
- Nie wiem - bąknęła. - Nie zapominaj, że ja też mam uczucia.
- To znaczy nie chcesz?
- Chcę, i na tym właśnie polega mój problem.
Jego policzek dotykał policzka Irsy. Czuła, że Rustan się uśmiecha.
- Pragnąłbym tylko wiedzieć, jak to jest. Nic więcej. Będę bardzo delikatny.
106
Irsa po prostu nie miała odwagi oddychać. Leciutko odwróciła ku niemu twarz na znak,
że się zgadza.
Dotykał rękami jej policzków i włosów, wstrzymując dech, jakby otrzymał obiecany, jakiś
od dawna wytęskniony dar. Przez moment zdawało się, że odwaga go opuściła, że
zrezygnuje, i Irsa poczuła w sercu bolesny skurcz rozczarowania. Wtedy on ujął oburącz
jej głowę i przysunął do siebie. Irsa zamknęła oczy. W tej sytuacji powinniśmy być sobie
równi, pomyślała z uśmiechem.
Drgnęła, kiedy poczuła jego usta na swoich wargach. Pocałunek był nieskończenie
delikatny, bardzo czuły, ale pod nim kryło się nieprzebrane morze skrywanych uczuć.
O Boże drogi, prosiła Irsa. Te uczucia chcę mieć. Nie pozwól, żeby się dostały Veronice.
Może ona jest tego bardziej warta, ale, Boże najdroższy, życie nie będzie miało dla mnie
żadnego sensu, jeśli nie będzie przy mnie Rustana. Na zawsze! Połączonego ze mną
szczerym i pełnym ciepła związkiem!
Nagle przestraszyła się. Nie przypuszczała przedtem, że drzemią w niej aż takie emocje.
Rustan odsunął się z niemal niedosłyszalnym, leciutkim westchnieniem. Irsa wiedziała,
że on musi wyczuwać, jak bardzo jest podniecona.
- Muszę ci coś powiedzieć - szepnęła z największą niechęcią. Wiedziała jednak, że
powinna wszystko wyjaśnić, nie może ukrywać niczego. - Veronika nie jest twoją
przyrodnią siostrą. Ona została adoptowana. Tak, że ty...
- Myślisz, że o tym nie wiem? - odpowiedział ze śmiechem. - Wiem, i to od bardzo
dawna. Widzisz, oni zapominają, że ja mam znakomity słuch.
- Wiedziałeś o czymś takim?
- Oczywiście, Edna i Veronika często się kłóciły właśnie o to, czy mi powiedzieć, czy nie.
- Ale kiedy ona cię obejmowała, to miałeś minę pełną obrzydzenia. Myślałam, że to
dlatego, że siostra tak się zachowuje...
- Miałem, oczywiście, bo jej nie cierpię. Czy ty myślisz, że ja tęskniłem za jakąkolwiek
dziewczyną, że było mi wszystko jedno, kto to? Ja chcę ciebie, Irsa. Bo to ty jesteś taką
dziewczyną, o jakiej marzyłem. Czy to tak trudno zrozumieć?
Serce nadal waliło jej jak młotem. Tak obojętnie jak tylko mogła zapytała:
- No słuchaj, a ten telefon od kuratora... Chodziło o to, żeby cię wyciągnąć z kraju, o ile
[ Pobierz całość w formacie PDF ]