Odnośniki
- Index
- Chandler Elizabeth Pocałunek anioła 03 Bratnie dusze
- Elizabeth Hand Last Summer on Mars Hill
- Rolls_Elizabeth_ _Zakazana_milosc
- Elizabeth Mayne Lion's Lady
- Gaskell Elizabeth Panie z Cranford
- Feasey Steve WilkośÂ‚ak 04 Igrzyska demonów CaśÂ‚ośÂ›ć‡
- Laurie King Mary Russel 08 Locked Rooms
- Final Fantasy XI Ninja Gu
- Hannah Kristin Jedyna z archipelagu (Wyspa pojednania)
- 11. May Karol Smierc Judasza
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
twieniem odszkodowania za skradzionego porsche'a. Spencer
wziął prysznic, ogolił się i ubrał jak do pracy. Od dawna nie czekał
z takim utęsknieniem na dalszy ciąg dnia. Dziś bowiem będzie ro-
bił coś zupełnie innego niż zwykle. Coś, czego nie doświadczył
nigdy przedtem. Będzie dzielił życie z Roxy Matheny.
- Zawsze jadasz takie śniadania? - zdziwiła się, kiedy postawił
przed niÄ… smakowicie wyglÄ…dajÄ…cy omlet.
Przedtem nakrył starannie stół, identycznie jak przez całe lata
robiła to dla ojca jego matka. Na gładkich, niebieskich serwetkach
ustawił zwykłe białe, porcelanowe talerze i równie zwyczajne
szklanki do soku. Pośrodku stołu stały już naczynia z przyprawami
i cukierniczka. Nakrywając do śniadania, Spencer zrobił dziś tylko
jeden wyjątek. W srebrnym, smukłym wazoniku postawił obok za-
stawy długą, żółtą różę.
- Nie zawsze - odrzekł. - Dziś jest wystawne śniadanie. Odpo-
wiednik twojego u Denny'ego. Zwykle wypijam ze dwie filiżanki
125
S
R
kawy i chwytam bułkę, którą zjadam w drodze do pracy. Ciągle coś
mnie goni.
- Teraz nie - zauważyła Roxy.
- Masz racjÄ™. DziÅ› siÄ™ nie spieszÄ™.
- Skąd ta róża?
- Na specjalnÄ… okazjÄ™.
- JakÄ…?
Spencer uśmiechnął się i usiadł obok przy stole.
- Dzisiaj sÄ… moje urodziny.
Roxy zamknęła oczy. Usiłowała sobie coś przypomnieć.
- Fakt - przyznała. - Wiedziałam o nich, ale nie zdawałam sobie
sprawy, że to właśnie dziś.
- DziÅ› sÄ… urodziny moje i Charlotte. Ciekawe, co ona porabia w
takiej chwili. Czy rodzina wyprawi jej przyjęcie? Może ma rand-
kę? A może spędzi ten dzień zupełnie sama?
- W to ostatnie bardzo wątpię - oznajmiła Roxy.
- Dlaczego?
- Bo kto spędza samotnie taki dzień?
- Ja.
- Ty?
- Tak. Ale, oczywiście, nie dzisiaj.
- Dlaczego chciałeś być sam?
- Nie sam, lecz z bratem blizniakiem. Bez przerwy o nim myśla-
łem. A teraz wszystkie moje myśli krążą wokół Charlotte.
- A więc... wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję.
- Miło, że zechciałeś spędzić ze mną swoje święto. Nie zamar-
twiaj siÄ™ niepotrzebnie. Odnajdziemy twojÄ… siostrÄ™. To tylko kwe-
stia czasu, niczego więcej.
- Dziękuję - powiedział spokojnie.
Jedli śniadanie w milczeniu, zatopieni we własnych myślach.
126
S
R
Wreszcie Spencer podniósł się zza stołu. Pozbierał talerze i wstawił
je do zlewu. Odwrócił się w stronę Roxy.
- Decydujesz się być dzisiaj częścią mego życia? - zapytał z po-
wagÄ….
- A mam inne wyjście?
- Nie.
- No to wszystko jasne. Podszedł i pocałował ją lekko w usta.
- Cały dzień przed nami - szepnął. -I noc.
- Ale...
- Dwadzieścia cztery godziny. Dokładnie tyle, ile ja spędziłem z
tobÄ….
- Ale...
Przed domem rozległ się donośny odgłos klaksonu. Spencer spoj-
rzał na zegarek.
- Przywiezli samochód - wyjaśnił. - Zrobiło się pózno.
Musimy się pospieszyć.
- Czy nie zauważyłeś, że ten facet był całkiem stuknięty?
Roxy popatrzyła ze zdziwieniem na Spencera. Była zdumiona, że
aż tyle czasu poświęcił na ostatnią rozmowę.
- To, co on nazywa najnowocześniejszym w świecie systemem
transatlantyckiej łączności, jest dla mnie czymś w rodzaju dwóch
puszek po coli, zwiÄ…zanych drutem przebiegajÄ…cym na dnie oceanu.
Spencer uśmiechnął się do Roxy.
- Też to wychwyciłaś?
- Było jasne jak słońce, mimo że nie mam zielonego pojęcia o
żadnych technikach łączności. Dlaczego pozwoliłeś tak długo ga-
dać temu idiocie?
- Na tym między innymi polega moja praca. Byłbym niegrzeczny,
przerywając mu wywód w połowie. A ponadto nigdy nie wiadomo,
127
S
R
czy mimo wszystko nie trafi siÄ™ jakaÅ› cenna informacja.
- Dlaczego więc nie zatrudnisz człowieka do wysłuchiwania takiej
gadaniny? Kogoś, kto przynajmniej odsieje zupełnych czubków?
Spencer podniósł się z miejsca za biurkiem i przeszedł przez ga-
binet. Jak na gust Roxy, stanowczo zbyt nowoczesny. W każdym
razie niezwykle imponujący. Przestronne pomieszczenie, białe
ściany, oszczędne umeblowanie z hebanowego drewna oraz ociepla-
jące wnętrze nowoczesne, barwne dywany i dzieła sztuki.
Gabinet świadczył niezbicie o ogromnej zasobności i wysokiej
pozycji firmy, a także o potędze człowieka stojącego na jej czele.
- Nikogo nie zatrudnię dlatego, że sam kieruję działem prac ba-
dawczych i rozwojowych - wyjaśnił. Z barku pod ścianą wyjął bu-
telkę wody mineralnej w srebrnym kubełku i, po tym, jak Roxy
odmówiła gestem, otworzył ją i napełnił sobie szklankę. - Część
[ Pobierz całość w formacie PDF ]