Odnośniki
- Index
- 344. Philips Sabrina Światowe Życie Duo 344 Kaprys milionera
- 351. DUO Kelly Mira Lyn Wieczory w Chicago
- 0470. DUO Armstrong Lindsay Nad zatoką w Sydney
- 236. DUO Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- Laurie King Kate Martinelli 05 The Art Of Detection
- Hewitt Kate Noce pod Akropolem
- 002. Hardy Kristin Słodkie Walentynki
- Nicholas Carr The Big Switch, Rewiring the World, from Edison to Google (2009)
- LE Modesitt Spellsong 3 Darksong Rising
- S W100S R2012 esm
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ciągle chodził w kółko, gdy nagle coś za oknem strzeliło, a jego lampa
zgasła.
- Cholera, tego jeszcze brakowało! - zawołał zdenerwowany.
Elektryka padła. Niedługo ekipa wyjdzie z dwóch mniejszych mieszkań i
wejdą do głównej części domu. Niedługo będzie chciała odejść...
Podszedł do okna, burza szalała w najlepsze. Miał nadzieję, że reszta
oświetlenia działa. To stary dom i należałoby chyba jeszcze zamontować jakieś
91
S
R
piorunochrony. Teoretycznie nic nie powinno stać się nawet i teraz, ale lepiej
się zabezpieczyć.
Znowu błysnęło, a gdzieś niedaleko strzelił piorun. Jack pomyślał o
samotnej w kuchni Saffy. Wiedział, że psy z reguły zle znoszą burze. A jeśli
Alicja wzięła jakieś tabletki i poszła spać? Do diabła, przecież nie może
zostawić przerażonego psa zamkniętego w kuchni. Szybko włożył szorty i
wyszedł z pokoju. Zwiatło w przedpokoju nie działało. Złorzecząc w duchu, po
omacku szukał schodów. Zbyt krótko mieszkał w tym domu, żeby swobodnie
poruszać się w ciemności.
Tak jak myślał, Saffy leżała skulona pod stołem i trzęsła się przerażona.
Gdy tylko go zobaczyła, podbiegła szybko i piszcząc, patrzyła mu w oczy z
oddaniem.
- Dobra psinka. Przestraszyłaś się, ale już dobrze - szeptał, uspokajająco
głaszcząc ją po pysku.
Gdy trochę się uspokoiła, zaczął szukać jakichś świec. Na zewnątrz nie
było latarni. Nie było widać ani gwiazd, ani księżyca. Poruszał się w
całkowitych ciemnościach. Pamiętał, że świecznik powinien stać na blacie, ale
gdzie, do diabła, mogą być zapałki? Zaczął przeszukiwać szuflady, gdy
usłyszał, jak ktoś cicho zbiega po schodach.
- Lissy? - zawołał.
- Co tu robisz? - zapytała, podchodząc do niego. Nie miała najmniejszego
problemu w poruszaniu siÄ™ po domu.
- Pomyślałem, że Saffy może bać się burzy. Muszę znalezć te cholerne
zapałki!
- Proszę - sięgnęła za okap i wyjęła kilka opakowań.
- Dzięki.
Z jej pomocą zapalił kilka świec. Wreszcie coś można było zobaczyć.
92
S
R
- Lepiej ci? - ukucnął przy Saffy i pobawił się z nią chwilę. - A jak twoja
migrena? - spytał, w ogóle nie patrząc na Alicję.
- Tak samo.
- Siadaj. Może będę mógł ci pomóc.
Alicja usiadła przy stole i założyła ręce na piersiach. Jack podszedł do
radia. Aagodne dzwięki Vivaldiego rozeszły się po całej kuchni.
Nagrał tę płytę, gdy prowadził bardzo trudne rozmowy biznesowe.
Musiał znalezć sposób na to, jak zrelaksować się w ciągu kilku minut.
Stanął za jej plecami i wplótł palce w jej włosy. Kreślił kółka najpierw
delikatnie, potem coraz mocniej. Starał się jednak nie sprawiać jej bólu.
- Cudownie... Gdzie się tego nauczyłeś?
- Moja siostra jest pielęgniarką. Dokrwienie naczyń na głowie poprzez
miarowy ucisk jest najlepszym sposobem na pozbycie się bólu głowy.
Miał ochotę ją przytulić, ale wiedział, że to niezbyt dobry moment.
Nawet jeśli nie miała migreny, to i tak chciała stworzyć między nimi dystans.
Ostatnią rzeczą, której chciał, to spowodować, żeby ta odległość między nimi
jeszcze się powiększyła.
Przez kilka minut kontynuował masaż. W końcu delikatnie, ale
stanowczo odsunęła jego dłonie.
- Dziękuję. Bardzo mi pomogłeś.
- Nie ma sprawy.
Podszedł do odtwarzacza i przełączył go na radio.
- Bateria powinna wystarczyć do rana. Saffy będzie się lepiej czuła, gdy
ktoś będzie gadał.
Odwrócił się i napotkał wzrok Alicji. Wyglądała na smutną.
- Na pewno dobrze siÄ™ czujesz?
- Tak, wszystko w porządku - odpowiedziała trochę za szybko.
93
S
R
- Chyba mieliśmy się nie okłamywać. - Powiedz mi, o co chodzi.
- Po prostu boję się burzy. - Wzruszyła ramionami. - Dawno temu syn
znajomego mojego ojca naopowiadał mi głupot...
- Opowiedz mi o tym - poprosił.
- Gdy byłam mała, uwielbiałam opowieści o księżniczkach i książętach.
Wiesz, takie głupie, naiwne opowiastki. Ten chłopak opowiedział mi, że wiele
lat temu zginęła tutaj mała dziewczynka. W burzowe noce przychodzi i straszy
śpiących w jej dawnym pokoju... To tyle...
- Ten dawny pokój to miejsce, gdzie aktualnie sypiasz?
- Nie śmiej się ze mnie!
- Nie śmieję się. Masa ludzi boi się burzy. Ile ten chłopak miał lat? To
okrutne opowiadać takie historie małej dziewczynce.
- Miał kilkanaście lat, a ja osiem. Wstydziłam się powiedzieć o tym
Tedowi. Poza tym ten chłopak nastraszył mnie, że gdy tylko komuś o tym
powiem, ta dziewczynka przyjdzie do mnie jeszcze tej samej nocy. Do tej pory,
jak jest burza, to śnią mi się jakieś głupoty... - zawstydzona oglądała swoje
paznokcie.
- Opowiadałaś już komuś o tym?
- Nie, przecież to głupota.
- Ale ta głupota została w tobie na lata. Musisz zrobić coś, żeby burza
przestała ci się zle kojarzyć.
- Masz na myśli coś przyjemnego? - spojrzała z wyczekiwaniem w jego
oczy.
Miała ochotę wrócić do jego łóżka. I nie chodziło tylko o cielesność,
chciała być po prostu bliżej niego. Podniósł jej dłoń do ust i ucałował.
- Tęskniłem za tobą, Lissy.
Jego oczy w tym świetle wyglądały niemal na czarne...
94
S
R
Już otworzyła usta, żeby powiedzieć mu, że także tęskniła, ale potężny
grzmot poderwał obydwoje z siedzeń. Saffy zawyła.
- Dobra, obie idziecie za mną. Ty na łóżku, Saffy na dywaniku. Nie chcę
słyszeć żadnego sprzeciwu.
Jack niósł świecznik, Alicja ostrożnie szła za nim, a uszczęśliwiony pies
zamykał pochód. Bardzo chciała skryć się w jego ramionach przed całym złem
tego świata. Tak też się stało. Po kilku minutach już ją całował i tulił.
- Dlaczego nigdy nie zaciągasz zasłon? - spytała, leżąc na jego ramieniu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]