Odnośniki
- Index
- Green, Sharon Brat 2 Queen Brat
- 236. DUO Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- 287. Kendrick Sharon Grecki milioner
- 041. Sala Sharon Upragnione dziedzictwo
- Sharon_Owens_ _Tawerna_przy_Klonowej
- Kendrick Sharon Biznesmen i sekretarka
- Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- Kwasniewski Aleksander Dom wszystkich Polska
- Sikorska Anna Złe zamiary to nie wszystko
- Elizabeth Mayne Lion's Lady
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oczywiście! Pstryknęła z zadowoleniem palcami. Zaproponuje
Steele'owi, żeby trochę popływali, a pózniej zasugeruje posiłek w hotelowym
patio. Szybko sięgnęła po telefon.
- Sądziłem, że jesteś zmęczona - zaoponował.
- Tam na dole znajduje się również jacuzzi. Nie masz pojęcia, jak na
damskie nogi działa chodzenie przez cały dzień w szpilkach.
- Mógłbym wymasować ci stopy.
- Spotkamy się przy basenie. - Odwiesiła słuchawkę i wyciągnęła z
walizki żółte bikini. Po chwili ktoś zapukał.
- Firma Erickson proponuje masaż - zawołał przez drzwi Steele.
- Nie zamawiałam!
- To usługa wliczona w cenę pokoju - nalegał.
- Dziękuję, nie skorzystam. - Związała na biodrach troczki kostiumu i
zapięła staniczek.
- Dzwoniłem do recepcji - jacuzzi nie działa.
- Kłamczuch. Widzę je jak na dłoni. - Nie wzięła z domu plażowego
wdzianka, więc owinęła biodra ręcznikiem. - Zaczekaj na dole!
Stał na korytarzu.
- Cześć. - Zerknął na jej czarne włosy. - Miło cię znów widzieć.
- Szkoda, że nie mogę powiedzieć ci tego samego. - Podobnie jak ona,
miał ręcznik wokół talii. Oderwała wzrok od nagiego torsu i ruszyła w kierunku
windy, żeby jak najszybciej przerwać tę rozmowę na osobności. Niecierpliwie
wcisnęła guzik. - A więc postanowiłeś nie wkładać peruki - stwierdziła, patrząc
74
RS
w sufit. - Tobie wolno ignorować moje rady, ale ja mam posłusznie wykonywać
wszystkie twoje polecenia. Nawet jeśli dwa bandziory depczą ci po piętach.
- Wciąż na mnie zła?
Szturchnął ją palcem w żebro. Chyba, żeby ją rozśmieszyć, uznała.
Posłała mu mordercze spojrzenie. Przyjechała winda. Oczywiście pusta.
- Może po prostu damy sobie buzi i pogodzimy się? - zaproponował.
Stwierdziła, że stoi zdecydowanie za blisko. Ich ramiona niemal się stykały.
- Nie ma mowy. - Odsunęła się i patrzyła na wyświetlacz mijanych pięter.
Zjechali na parter. Bailey przeszła przez hol do basenu, rzuciła ręcznik i klucz
na wyściełaną kanapę i dała nurka do wody.
W powszedni dzień i o tej porze nie było tutaj nikogo. W pływaniu Steele
okazał się szybszy. Bailey miała nadzieję, że poobijane żebra bolą go
dostatecznie mocno przy każdym wyrzucie rąk. Skóra pod okiem ciągle
straszyła fioletowym odcieniem, ale opuchlizna już zeszła. Natomiast siniaki na
brzuchu zrobiły się żółtawe.
Bez słowa skończyła dziesiąte okrążenie, wdrapała się na brzeg i poszła
do parującego jacuzzi. Steele uczynił to samo. Przymknęła powieki, żeby na
niego nie patrzeć.
- Co mam zrobić, Bailey?
- W jakim celu? - Otworzyła oczy.
- %7łebyś znów była wesoła. Brakuje mi tego.
- Ty chcesz czegoś innego. Nie zaprzeczył.
- Wspólna radość to dobry początek - zauważył.
Jego wdzięk znów zaczął na nią działać, uwodzicielski, ale dziwnie
przekonujÄ…cy.
- Obiecaj, że więcej nie będziesz próbował się mnie pozbyć. Przyznaj, że
moje dzisiejsze ryzyko miało rację bytu.
Uznaj mnie za równorzędnego partnera. Zapamiętaj, że w
przeciwieństwie do Carli reprezentuję coś więcej niż tylko ciało.
75
RS
- To ciało w obu wcieleniach jest takie samo. A teraz Carla prezentuje się
całkiem ponętnie - mruknął z irytacją i przysunął się bliżej.
Parsknęła śmiechem, ale nie dała się objąć. Chwycił ją w talii i zaczął
łaskotać. Bezskutecznie próbowała się wyswobodzić.
- Przestań mnie rozpraszać!
W odpowiedzi wciągnął ją na chwilę pod wodę, po czym znów
bezlitośnie zaatakował wrażliwe miejsca. Z trudem łapała powietrze,
zaśmiewając się do łez.
- Musisz się poddać - stwierdził triumfalnie.
- Nigdy! - Nie mogła pokonać go siłą, ale znała sposób, żeby przestał.
Objęła go za szyję, otoczyła udami jego biodra i pocałowała go. Jego ręce
zamarły, za to język wślizgnął się natychmiast do jej ust. Dzwięk bulgoczącej
wody grzmiał im w uszach i mieszał się z uderzeniami serca Bailey. Poddała się
ogarniającemu ją pożądaniu.
Ręce Steele'a znów zaczęły się poruszać. Jego palce masowały
zewnętrzną powierzchnię jej ud, powędrowały wyżej, gdzie kostium kąpielowy
okrywał biodra. Przelotnie dotknęły zagłębienia w talii i sięgnęły do piersi.
Objęły ich krągłą miękkość, a kciuki wsunęły się pod cienki trykot i pocierały
szybko nabrzmiewajÄ…ce sutki.
- Powiedz, że pójdziesz ze mną na górę - zażądał z ustami tuż przy jej
wargach. - Albo wezmę cię tu i teraz. - Sięgnął do troczków bikini.
Spojrzała mu w oczy. Zobaczyła w nich dokładnie to, co sama czuła...
Skinęła głową. Nie chciała zastanawiać się nad swoją decyzją. Pragnęła Steele'a
równie mocno, jak on jej. Nie liczyła się ani przeszłość, ani przyszłość.
Ta chwila i ta noc będzie należeć do nich.
Sięgnęła po ręcznik.
- Lepiej zrób sobie z tego spódniczkę - zasugerowała, ze wzrokiem
utkwionym w wypukłość pod jego kąpielówkami.
- Ty też powinnaś się przykryć - odpalił, patrząc na jej sterczące piersi.
76
RS
- To zimne powietrze tak działa - wyjaśniła lekkim tonem.
Dał jej lekkiego klapsa.
Owinęła się ręcznikiem wysoko aż po pachy, ale Steele zaprotestował.
- Lubię patrzeć. - Pociągnął w dół brzeg frotowej tkaniny. Piersi Bailey
natychmiast zareagowały na gorące spojrzenie, jakim je obrzucił, i znów
stwardniały.
Wstrzymała z wrażenia oddech.
- Więc chodzmy na górę, żebyś mógł się przyjrzeć.
- Masz rację. - Złapał klucze, ujął jej ramię i oboje szybko pobiegli do
holu.
W windzie jechali razem z jakąś parą w średnim wieku. Steele klął w
myśli. Chciał całować Bailey i to tak, żeby zapomniała o całym świecie. Ci
ludzie jechali wyżej niż oni. Stanął za ich plecami i objął Bailey ramieniem.
Wsunął dłoń pod wąski pasek u góry od kostiumu.
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia i milcząco nakazała mu przestać.
Opuścił więc rękę niżej pod ręcznik i objął zaokrąglony, mokry pośladek.
- Steele...! - szepnęła, wskazując ruchem głowy na współpasażerów.
Pocałował ją w czubek nosa. W tej chwili winda zatrzymała się na ich
piętrze. Chwycił Bailey za rękę. W pokoju popchnął ją od razu na łóżko.
- Jesteśmy zupełnie mokrzy - próbowała ze śmiechem protestować, gdy
padła na pościel. - Może powinniśmy się osuszyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]