Odnośniki
- Index
- William Shatner Tek War 9 Tek Net
- 344. Philips Sabrina Światowe Życie Duo 344 Kaprys milionera
- John Ringo Alldenata 05 The Hero (with Williamson, Michael)
- William Mark Simmons Undead 1 One Foot in the Grave
- Charles Williams The Diamond Bikini (1956) (pdf)
- William R. Forstchen Lost Regiment 1 Rally Cry
- Jack Williamson Eldren 01 Lifeburst
- Brenda Williamson A Wicked Wolf (pdf)
- In Alien Hands William Shatner
- Faulkner William Wsciekłość i wrzask
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powodem do irytacji.
Lubił Glorię i nie chciał doprowadzać jej do
ostateczności.
A jednak był bezradny. Nie mógł zapomnieć
o Mattie, o tym jak zakończyła się ich
znajomość; Mattie miała go za skończonego
drania, przebiegłego uwodziciela, który gotów
uciec siÄ™ do ka\dego sposobu dla zdobycia
kobiety.
Ciągle brzmiała mu w głowie, jak zdarta
płyta, ich ostatnia rozmowa, słowa, które
doprowadzały go do szaleństwa. Ile\ to razy
zadawał sobie pytanie, czy nie powinien jednak
zobaczyć się z Mattie, wybrać do jej biura,
gdzie nie będzie mogła zatrzasnąć mu drzwi
przed nosem.
WYBRANKA MILIONERA 125
Teraz te\ miał ochotę wsiąść do samochodu i
jechać na drugą stronę Tamizy, do nowego osiedla.
Tak, musiał w końcu przyznać, \e Mattie zawład-
nęła jego sercem.
Klnąc pod nosem, zaczął chodzić nerwowo po
swoim gabinecie, niby tygrys uwięziony w klatce.
Pojedzie spotkać się z nią i co dalej? Kolejna
kłótnia, tym razem przy świadkach, w biurze peł-
nym ludzi? Do domu do niej nie mógł jechać z
jednego prostego powodu, pomijajÄ…c nawet to, \e i
tak z pewnością by go nie wpuściła: otó\ Mattie
wyprowadziła się z nowego mieszkania. Dokąd, nie
miał pojęcia. Prawdopodobnie wróciła do swojego
byłego chłopaka. Ju\ na samą tę myśl cisnęły mu
się na usta najgorsze przekleństwa.
Zupełnie niepotrzebnie zadzwonił do Liz Harris,
szefowej Mattie. Zaczął od jakiegoś pytania słu\-
bowego, a potem, niby od niechcenia, mimocho-
dem, zagadnÄ…Å‚ o Mattie: jak sobie radzi w nowej
pracy, czy zadomowiła się ju\ w nowym miesz-
kaniu. Wtedy właśnie usłyszał, \e się wyprowa-
dziła.
Od rozmowy z Liz minęło pięć dni: wystarczają-
co du\o czasu, by dotarło do niego, \e bez Mattie
nie potrafi ju\ \yć. śe ich niezobowiązująca
znajomość przerodziła się w głębokie uczucie,
które zniszczył jak ostatni głupiec.
Właśnie chwycił marynarkę, gotów wybiec z
biura, gdy zadzwonił telefon. Dominic wahał się
chwilÄ™, czy w takim nastroju powinien z kim-
126 CATHY WILLIAMS
kolwiek rozmawiać, w końcu jednak podniósł słu-
chawkÄ™.
A Mattie omal nie upuściła komórki, kiedy usły-
szała głos Dominica...
- Witaj, mówi Mattie - zaczęła bardzo opano-
wanym tonem.
W Dominicu wszystko się zagotowało na ten
lodowaty wstęp. Ona go rzuciła. Dziewczyna, dla
której tyle zrobił, której otworzył drzwi do świetnej
kariery, rzuciła go!
Powinien zakomunikować jej w kilku ostrych
słowach, \e nie chce mieć z nią nic do czynienia.
Chodziło wszak o jego dumę.
Usiadł przy biurku i odwrócił się w fotelu do
okna.
- Słucham, o co chodzi? - zapytał sucho.
- Chciałam z tobą porozmawiać.
- Czy\by? - Dominic z trudem panował nad
podnieceniem. Mattie brzmiała chłodno i oficjalnie,
ale wspaniale było słyszeć jej głos. - O czym
chciałaś rozmawiać? Ciągle o tym samym? A mo\e
zastanowiłaś się, zmieniłaś zdanie i chcesz mi po-
wiedzieć, \e jednak miałem rację?
- Co robisz dzisiaj wieczorem? Mo\emy siÄ™
spotkać? Wolałabym nie odkładać tej rozmowy. -
Mattie wyrzuciła z siebie propozycję niemal jed-
nym tchem.
- Myślę, \e... znajdę czas. Mogę przyjechać do
ciebie o...
- Ju\ tam nie mieszkam.
WYBRANKA MILIONERA 127
Dominic udał zaskoczenie. Nie chciał dać jej
satysfakcji i przyznać, \e dzwonił do Liz,
dopytywał się, co się dzieje z Mattie.
- Wyprowadziłaś się? Dokąd? Nie mów, niech
zgadnę. Wróciłaś pewnie do tego swojego
nieudacznika. Chocia\ wiesz, \e to niezdrowe.
Tu Mattie nie zdzier\yła:
- A znajomość z tobą była zdrowa? Oszukiwa-
łeś, kręciłeś, \eby tylko pójść ze mną do łó\ka.
- O tym właśnie zamierzasz ze mną rozmawiać,
Mattie? W dalszym ciągu będziesz rzucać oskar-
\enia pod moim adresem? Jeśli tak, to... - To i tak
chce ją zobaczyć, dokończył w myślach.
- Nie - powiedziała Mattie cicho, \ałując swoje-
go wybuchu.
W dalszym ciągu była na niego wściekła, ale
musiała przyznać, \e naprawdę jej pomógł. I \e bez
zastanowienia, bez chwili wahania odrzuciłaby tę
pomoc, gdyby powiedział jej o swoich zamiarach.
A praca bardzo jej odpowiadała: interesująca,
wymagająca wysiłku i kompetencji, dobrze płatna.
Gdyby nie Dominic, mogłaby tylko marzyć o
podobnej posadzie.
- Nie powiedziałaś mi jeszcze, gdzie teraz
mieszkasz. - Pytanie Dominica przerwało jej
rozmyślania.
- Nie wróciłam do Franka. Wynajęłam coś nie-
daleko Wimbledonu. Mieszkanie niewielkie, dziel-
nica nie najlepsza, ale czynsz znośny.
Nie wróciła jednak do Franka.
Dominic poczuł ogromną ulgę.
128 CATHY WILLIAMS
- Gdzie teraz jesteÅ›?
- W barze, dwie przecznice od twojego biura.
Mo\esz tu przyjść?
- Będę za dziesięć minut.
Zwiat nagle nabrał kolorów, znowu stał się pięk-
ny. W windzie Dominic miał ochotę głośno
gwizdać z radości. Do baru poszedł pieszo,
uznawszy, \e to zbyt blisko, by brać samochód.
Mattie siedziała przy stoliku. Czekała na niego.
Na niego! Co prawda, przez telefon brzmiała
oschle, wręcz lodowato, ale mo\e to wina telefonu.
Komórki zniekształcają przecie\ głos, tłumaczył
sobie, a ona dzwoniła do niego z komórki.
Niewa\ne. Najwa\niejsze, \e w ogóle zadzwoni-
ła, \e chciała się z nim spotkać. Porozmawiają
spokojnie, jak dwoje cywilizowanych ludzi. Nie
będą się wściekać, czynić sobie wyrzutów, oskar\ać
wzajemnie.
Kiedy wszedł do baru, Mattie powoli podniosła
wzrok znad szklaneczki.
- Nie kazałeś długo na siebie czekać - stwier-
dziła spokojnie.
- Powiedziałem, \e będę za chwilę. - Spojrzał w
stronę kontuaru. - Zamówię sobie drinka. Tobie te\
przynieść? Co pijesz?
- Wodę. Nie chcę nic więcej.
- Mo\e byś coś zjadła? - Rozmawiali jak dwoje
zupełnie obcych ludzi.
- A tak, chętnie. Mo\esz zamówić mi rybę z ru-
sztu, jeśli mają.
WYBRANKA MILIONERA
129
Dominic zło\ył zamówienie, wrócił z kielisz-
kiem do stolika i usiadł naprzeciwko Mattie.
- Co u ciebie? - zagadnÄ…Å‚ uprzejmie.
- Praca jest wspaniała. - Mattie starała się kont-
rolować ka\dy ruch, spojrzenie, ton głosu, co wcale
nie było łatwe.
- Dlaczego wyprowadziłaś się ze swojego no-
wego mieszkania?
- Doskonale wiesz dlaczego.
- W takim razie powinnaś te\ zrezygnować z
pracy.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]