Odnośniki
- Index
- Haas Derek Srebrny NiedĹşwiedĹş 01 Srebrny NiedĹşwiedĹş
- Dragonlance Anthologies 01 The Dragons Of Krynn
- Greg Bear Darwin 01 Darwin's Radio
- Bova, Ben Orion 01 Orion Phoenix
- Anthony, Piers Titanen 01 Das Erbe der Titanen
- Denise A Agnew [Daryk World 01] Daryk Hunter (pdf)
- Desiree Holt [Phoenix Agency 01] Jungle Inferno [EC Breathless] (pdf)
- Harlequin na zyczenie 39 Sposob na klopoty 01 Summers Cara Szczescie i brylanty
- Anna Leigh Keaton [Serve & Protect 01] Five Alarm Neighbor (pdf)
- Farmer, Philip Jose World of Tiers 01 The Maker of Universes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mam nadzieję, że będziemy mieli co najmniej czwórkę.
Lily, co mam zrobić, żeby ci to wynagrodzić?
Nic. To nie ty naraziłeś nasze dziecko na takie nie-
bezpieczeństwo. To przede wszystkim moja wina. Po-
winnam ci ufać.
Nawet nie wiesz, jak bardzo tego pragnÄ™.
Ale Lily już teraz mu ufała. Jack sam się o tym przekona,
pomyślała.
-Kto mógł napisać ten list? - zapytała Jacka.
S
R
Jack pokręcił głową.
-Powiedziałbym, że to Bunny, ale ona już wtedy nie
żyła.
Wspomnienie Bunny przypomniało Lily o tym, co mówi-
Å‚a Abby.
-Myślę, że powinniśmy powiedzieć o wszystkim Ab
by i policji. - Jack spojrzał pytająco na żonę. - Wiesz, że
Bunny miała sejf z notatkami? Abby mówiła, że cała je
go zawartość zniknęła. Podejrzewa, że Bunny nie zmar
ła na zawał serca i że komuś zależało, żeby informacje,
które posiadała, nie ujrzały światła dziennego. Może ta
sama osoba próbowała cię zaszantażować?
-Masz rację. Trzeba powiadomić o tym Abby.
Wtem drzwi do sali otworzyły się i cała rodzina Cart-
wrightów wsypała się do środka.
Dzięki Bogu, obudziła się! - wykrzyknęła radośnie San-
dra i zaczęła ściskać Lily za rękę.
Mamo, zostaw Lily w spokoju, nie widzisz, że jest po
wypadku i że wszystko ją boli? - ofuknął ją Jack. Nie
zdążył jeszcze wszystkiego z Lily omówić, nie zdążył się
nią nacieszyć.
Wiem, że miała wypadek, Jacku Cartwright. Po prostu
cieszę się, że już dobrze się czuje. Lepiej się czujesz,
prawda, kochanie? - pani Cartwright zwróciła się do Lily
z troską w głosie.
Tak, Sandro. Jestem trochę obolała, ale lekarz mówi, że
się wyliżę.
Napędziłaś nam porządnego stracha - powiedział
S
R
John Cartwright. - Szczególnie Jackowi. Zastanawiałem
się, czy on także nie potrzebuje opieki lekarskiej.
Wszyscy się roześmiali i zaczęli przepychać się do Lily,
ściskać ją za rękę i głaskać po policzku.
-Jeśli mój brat zdecyduje się przynajmniej na chwi
lę opuścić twoje łóżko, to zrobię ci makijaż. Nie będzie
widać siniaków i zadrapań - powiedziała do Lily Co-
urtney.
Jack i Elizabeth równocześnie wywrócili oczami.
Daj Lily spokój. To na pewno ostatnia rzecz, o jakiej się
myśli po wypadku - poinformowała Elizabeth młodszą
siostrę. - Ale jeśli będziesz chciała pozwać tego idiotę,
który na ciebie najechał, możesz na mnie liczyć.
Ten idiota, na którego najechała Lily, jest pracownikiem
mojej firmy. Musiałabyś mieć ze mną do czynienia -
wtrącił się Scott Falcon. - Lily, jeśli w przyszłości zachce
ci się znowu grać w berka z ciężarówką, wybierz jakąś
innÄ… firmÄ™ przewozowÄ….
Wszyscy się roześmiali.
Do sali weszły Abby, Felicity, Emma, Vanessa i Mary.
Hej, myślałam, że mamy tu chorą - zaczęła Abby -ale
wygląda na to, że urządziliście sobie niezłą imprezę.
Skoro już świętujemy, to mam wielką ochotę na lody
waniliowe - ogłosiła Lily z uśmiechem. Choć sala wy-
pełniona była rodziną i przyjaciółmi, Lily i Jack nie od-
rywali od siebie wzroku. Lily tak bardzo się cieszyła, że
go odzyskała.
S
R
Zapytam lekarza, czy możesz jeść - zaproponowała Eli-
zabeth.
Pewnie, że może. Pójdę kupić lody - powiedziała Court-
ney.
-Niedaleko szpitala widziałem budkę. Pójdę z tobą
- oświadczył Scott.
Wyszli.
-Skoro odzyskałaś apetyt, pojadę do domu i zrobię
ci jakąś pyszną zupę. - Sandra pocałowała Lily w po
liczek.
Jack westchnÄ…Å‚.
-My też wpadłyśmy tylko na chwilę, żeby sprawdzić,
jak się czujesz - powiedziała Abby domyślnie, mrugając
porozumiewawczo do przyjaciółek. - Cieszymy się, że
już wszystko w porządku.
Po chwili Lily i Jack byli już sami.
Kiedy mieliśmy się spotkać w restauracji, miałem przy-
gotowanÄ… niespodziankÄ™ - zaczÄ…Å‚.
Jack, nie potrzebuję od ciebie prezentów.
To nie jest prezent. - Wyciągnął kartkę papieru i podał
Lily. - To nazwisko i adres kobiety, która mówi, że do-
brze znała twoją matkę.
Lily osłupiała wpatrywała się w kartkę. Szukała tej osoby
przez całe życie.
Zatrudniłem detektywa. To na niego czekałem. Wiem,
jakie to dla ciebie ważne, więc chciałem coś dla ciebie
zrobić.
Ale dlaczego?
S
R
-Bo cię kocham, Lily. Bo wiem, że szukałaś swojej matki
przez całe życie. Pomyślałem, że jeśli znajdziesz odpo-
wiedzi, którycK szukałaś, to może... może będziesz wte-
dy mogła zostawić przeszłość za sobą, zaufać mi i po
prostu mnie pokochać.
Lily wpatrywała się w kartkę papieru. Myślała o tym, jak
wielu było dzisiaj u niej ludzi, którym na niej zależy,
którzy się o nią martwią. Którzy ją kochają.
Podarła kartkę na dwie części. Spadły na podłogę.
- Nie potrzebuję szukać rodziny, Jack. Już ją znalazłam.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]