Odnośniki
- Index
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
- Laurie King Mary Russel 06 Justice Hall (v1.0) [lit]
- Gregory Philippa Powieści Tudorowskie 06 Uwięziona królowa
- Lensman 06 Smith, E E 'Doc' Children of the Lens
- Iain Banks Culture 06 Inversions
- Frederic Pohl Cykl Saga o Heechach (4) Kroniki HeechĂłw
- Lineage 2 Mechanics And Equipment Gu
- Jennifer Estep Elemental Assassin 02 Web of Lies
- Ann Purser [Lois Meade 08] Warning at One (v5.0) (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Co to było? - spytałem. - %7ływiołak ognia?
- Owszem, chłopcze, tak właśnie przypuszczam. Całe życie spędziłem w mokrym
Hrabstwie, wiÄ™c ni¬gdy żadnego nie widziaÅ‚em. Z tego, co czytaÅ‚em, wno¬szÄ™, iż stwory te
mogą być bardzo niebezpieczne. Choć z powodu wody, która spadła na Ordę - i dostała się do
Å›rodka - minie trochÄ™ czasu, nim w peÅ‚ni siÄ™ prze¬budzÄ…. Kolejny powód, dla którego
winniśmy działać jak najszybciej. Gdzie Seilenos, on świetnie zna się na podobnych
rzeczach...
- Nie żyje - wyjaśniłem, ze smutkiem kręcąc głową. - Mimo ostrzeżeń mamy zjadł
strawę i wypił wino przy stole. Zagryzła go jedna z demonie.
- Aakomstwo zabiło biedaka - stwierdził poważnie stracharz. - Metody stosowane w
Hrabstwie sprawdza¬jÄ… siÄ™ w starciach z mrokiem najlepiej. Wielka szkoda. Bardzo
przydałaby nam się jego wiedza.
Korytarz unosił się dalej jeszcze bardziej stromo. W pewnej chwili ponownie natknęliśmy się
na kamien¬ny mur przegradzajÄ…cy drogÄ™, z przejÅ›ciem po lewej.
W następnej komnacie ujrzeliśmy kolejne kamienne łoża z demonami. Te tutaj zabito w ten
sam sposób co poprzednie, komnata spływała krwią. Kiedy jednak zaczęliśmy przeciskać się
miÄ™dzy trupami, Alice sap¬nęła ze zgrozy.
Tym razem wiedzmom nie poszło tak łatwo. Jedna z nich także zginęła. Niewiele z niej
zostało, jedynie nogi poniżej kolan oraz szpiczaste trzewiki. Reszta jej ciała zamieniła się w
czarny, wciąż dymiący popiół. W powietrzu wisiał smród palonego mięsa.
- Kto to zrobił? - spytałem. - Ta lśniąca kula, którą napotkaliśmy?
- Albo coś do niej podobnego, chłopcze. Z pewnością to dzieło jakiegoś żywiołaka
ognia. Miejmy nadzieję, że już stąd odszedł. Ord budzi się do życia szybciej, niż sądziliśmy. -
Nagle oczy stracharza rozszerzyły się gwałtownie.
W powietrzu, pięć kroków przed nami, pojawiła się ognista kula. Wyglądała znacznie
grozniej niż przejrzy¬sta baÅ„ka, którÄ… napotkaliÅ›my wczeÅ›niej. Ta byÅ‚a ma¬towa, rozmiarami
dorównywaÅ‚a ludzkiej gÅ‚owie. Oto¬czona pÅ‚omieniami, pulsowaÅ‚a rytmicznie, na zmianÄ™
kurczÄ…c siÄ™ i rozszerzajÄ…c. PoszybowaÅ‚a ku nam, ro¬snÄ…c bÅ‚yskawicznie.
246
247
Stracharz uderzył w nią laską. Cofnęła się odrobinę, po czym znów zaczęła się zbliżać.
Ponownie dzgnął, chybiając o mały cal. Kula z niewiarygodną prędkością pomknęła naprzód
nad naszymi głowami. W deszczu pomarańczowych iskier roztrzaskała się o mur.
MaszerujÄ…c szybko, stracharz wyprowadziÅ‚ nas z kom¬naty. Obejrzawszy siÄ™ za siebie,
odkryłem, że ognista kula uformowała się na nowo tuż pod ścianą i znów zaczyna ku nam
pÅ‚ynąć. Za drzwiami kamienne stop¬nie wiodÅ‚y stromo w górÄ™, wdrapywaliÅ›my siÄ™ po nich,
ile sił w nogach. Znów obejrzałem się niespokojnie, lecz żywiołak najwyrazniej nas nie
Å›cigaÅ‚. ZastanawiaÅ‚em siÄ™, czy w jakiÅ› sposób jest uwiÄ™ziony w komnacie. Mo¬Å¼e miaÅ‚ za
zadanie jej strzec?
Schody skrÄ™caÅ‚y, tworzÄ…c spiralÄ™. CzyżbyÅ›my zna¬lezli siÄ™ już wewnÄ…trz jednej z iglic? W
żaden sposób nie mogłem tego stwierdzić, bo w ścianach nie było okien. Ogarniał mnie coraz
większy niepokój. Nawet jeśli uda nam się zniszczyć samą Ordynę, po drodze roiło się od
żywioÅ‚aków, zresztÄ… kto wie, jakich jesz¬cze innych stworzeÅ„. BÄ™dziemy musieli wrócić tymi
samymi schodami, a do tej pory wszystko, co czai się wśród cieni, zapewne zdąży się ocknąć
i odzyska siły- Jak więc zdołamy uciec?
W chwilÄ™ pózniej natrafiliÅ›my na kolejne niebez¬pieczeÅ„stwo. Przed nami na schodach leżaÅ‚a
martwa wiedzma z klanu Moudheelów. RozpoznaÅ‚em jÄ… po bo¬sych stopach i obszarpanej
sukience. W miejscu głowy oraz ramion zwijał się lśniący pomarańczowy żywio- łak ognia w
kształcie rozgwiazdy. Powoli pełzł w dół, pochłaniając resztę ciała. Był to jeden z asterich,
przed którymi ostrzegał mnie stracharz.
- WyglÄ…da na to, że spadÅ‚ jej na gÅ‚owÄ™, gdy przecho¬dziÅ‚a doÅ‚em - zauważyÅ‚ mistrz. -
Nielekka to śmierć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]