Odnośniki
- Index
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
- Alan Burt Akers [Dray Prescot 06] Manhounds of Antares (pdf)
- Laurie King Mary Russel 06 Justice Hall (v1.0) [lit]
- Delaney Joseph Kroniki Wardstone 06 Starcie DemonĂłw
- Lensman 06 Smith, E E 'Doc' Children of the Lens
- 344. Philips Sabrina Światowe Życie Duo 344 Kaprys milionera
- Iain Banks Culture 06 Inversions
- Farmer, Philip Jose World of Tiers 01 The Maker of Universes
- 16. McBr
- CzapliśÂ„ski WśÂ‚adysśÂ‚aw WśÂ‚adysśÂ‚aw IV i jego czasy
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
będzie nas stać na dalszą rozbudowę ani w tym roku, ani w przyszłym, ale
przynajmniej będę mogła układać plany i cieszyć się tym, co już jest
zrobione. Będę jezdzić konno po własnych ziemiach, widywać przyjaciół i
spędzać czas ze swoimi dziećmi jak hrabina i kobieta majętna, a nie
pokojówka na dworze dzierlatki.
Jeszcze przed zimą mój mąż i ja odwieziemy królową Marię do Szkocji, a
jeśli nagrodzi go tak hojnie, jak obiecywała, otrzymamy tam ziemie i być
może szkocki tytuł książęcy. Gdyby Maria nadała mojemu mężowi prawa
do ceł na jakieś dobro lub akcyzy z któregoś portu albo choćby myta
ściąganego na drogach biegnących przez granicę, moglibyśmy się nawet
wzbogacić na tym przykrym stróżowaniu. Jeśli nas okłamuje i nie da nic, to
przynajmniej wreszcie zniknie nam z oczu, a już to jest dla mnie warte
więcej niż baronia. Kiedy zaś pozbędziemy się królowej Szkotów, wierzę, iż
zdołam jeszcze odzyskać serce męża. Nie pobraliśmy się z namiętności,
lecz ze wzajemnego szacunku i sympatii; dziś tak samo jak wówczas łączą
nas wspólne korzyści. Oddalam mu pod opiekę swoje ziemie, jak się godzi,
a on mnie swoje dzieci i honor swego nazwiska. To właściwie pewne, że
gdy tamtej nie będzie i George otrząśnie się z zadurzenia, wróci do mnie i
znów będzie między nami tak jak dawniej.
Tymi nadziejami na lepszą przyszłość pocieszałam się w drodze z różanego
ogrodu do furty w murze. Nagle przystanęłam, bo doleciał mnie
najstraszliwszy dzwięk na świecie: tętent konia w galopie, prędki jak bicie
spłoszonego serca. Zrozumiałam natychmiast, bez chwili wątpienia, że stało
się coś złego. Znów stało się nieszczęście. Znów przygniecie nas brzemię
smutków ściągniętych przez tę kobietę. Oto pędzi do nas zgroza, pędzi
prędko, cwałem.
***
GEORGE.
Wrzesień 1571 roku zamek Sheffield.
Byłem za stajniami, zajęty układaniem ulubionego sokoła, kiedy
usłyszałem przerazliwe nawoływanie Bess i równocześnie bicie zamkowego
dzwonu.
Wystraszony hałasem sokół zerwał się z przegubu, próbując wzbić się w
powietrze. Na chwilę zapanował straszliwy chaos: łopot skrzydeł, ja
wrzeszczę na sokolnika, jakby nastąpił koniec świata, ten pędzi, nakłada
kaptur drżącemu ptakowi, bierze go ode mnie, tuli w swoich pewnych,
spokojnych dłoniach, a przez cały ten czas dzwon bije tak głośno, że
mógłby pobudzić umarłych o wiele za głośno dla żywych.
Co się stało? zapytał z przestrachem sokolnik. Hiszpanie
wylądowali? Czy Północ znów się ruszyła?
Nie wiem. Zaopiekuj się ptakiem, muszę iść odparłem i pobiegłem do
bramy.
Nie mam już sił na te alarmy. Nie mogę biegać, nawet gdy serce wali z
przerażenia. Zwolniłem do marszu, przeklinając własne płuca i nogi, a gdy
wszedłem na dziedziniec, ujrzałem tam Bess bladą jak płótno, a przed nią
siedzącego na ziemi człowieka, który trzymał głowę pomiędzy kolanami;
chyba zasłabł z wyczerpania.
Bess bez słowa podała mi przywieziony przez niego list. Poznałem rękę
Cecila, choć litery były rozwleczone, jakby pisał w obłędzie. Serce we mnie
zamarło, gdy ujrzałem pod swoim nazwiskiem dopisek:
Dano 5-go września roku 1571, o dziewiątej godzinie wieczorem.
Zpiesz, pocztylionie, śpiesz! To sprawa życia i śmierci. Zpiesz się!
No, otwórz wreszcie! krzyknęła do mnie Bess. Gdzieś tak długo
mitrężył?
331
Złamałem pieczęć. Siedzący na ziemi mężczyzna złapał rzężący oddech i
szeptem poprosił o wodę. Nikt nie zwrócił na niego uwagi.
Mów! Bess szarpnęła mnie za rękaw. Co z królową? %7łyje?
Hiszpanie przybywają powiedziałem głosem zakrzepłym z trwogi.
Cecil pisze, że ładują na statki sześciotysięczną armię. Sześć tysięcy
zbrojnych. Płyną tu, by ją uwolnić.
Co mamy robić? Jechać do Tutbury?
Goniec uniósł głowę.
Za pózno wychrypiał.
To gdzie? Na południe? Bess spojrzała na mnie w rozterce.
Czy jesteś zaufanym pana Cecila? spytałem kuriera.
Uśmiechnął się kwaśno, ironicznie, jakby chciał powiedzieć, że nikt
nie może się chlubić zaufaniem kanclerza.
Już za pózno, żeby ją stąd wywiezć rzekł z wysiłkiem.
Otrzymałem rozkaz: dowiedzieć się wszystkiego, co ona wie, i wracać do
mojego pana. Wy macie zostać tutaj i czekać na inwazję. Nie zdążycie ich
prześcignąć.
Dobry Boże wyszeptała Bess. I co wtedy?
Kurier zmilczał, ale czułem, że odpowiedz brzmi: Zabić .
Czy królowa jest bezpieczna? dopytywałem się. Nasza królowa?
Kiedy wyjeżdżałem, była zdrowa i cała. Ale mój pan słał właśnie
oddział, żeby przywiezć ją z Audley End do Londynu.
Zamierzają porwać królową Elżbietę wyjaśniłem krótko Bess.
Uknuli plan. Porwać królową Anglii, uwolnić królową Szkotów,
wzniecić rebelię. Hiszpanie przejdą po nas jak nóż przez masło.
Obróciłem się do kuriera: Czy Londyn był w naszych rękach, kiedy
wyjeżdżałeś?
Kiwnął głową.
Może Bóg da nam kilka dni przewagi. Szpieg królowej Szkotów,
człowiek nazwiskiem Ridolfi, wygadał się ze wszystkim przed pewnym
angielskim kupcem w Madrycie. Dzięki Bogu tamten pojął, co słyszy. W te
pędy pchnął gońca do mojego pana, a on przysłał mnie do was. Sądzimy, że
Hiszpanie będą tu na dniach. Armada stoi już pod żaglami, Niderlandy pod
bronią, a papież śle złoto na uzbrojenie zdrajców i wzywa do walki
wszystkich angielskich papis-tów.
ZerknÄ…Å‚em do listu.
332
Kanclerz pisze, że mam wypytać królową i wyciągnąć z niej wszystko,
co wie.
Kazał mi być przy tym. Miody człowiek podniósł się chwiejnie,
ocierając błoto z nogawic.
%7łachnąłem się na sugestię, że nie można mi ufać. Kurier, słaniając się z
wyczerpania, zatoczył się na portal drzwi wejściowych.
Sprawa jest nazbyt ważna, by unosić się dumą wyjaśnił, widząc, że
chcę odmówić. Muszę ją zobaczyć, muszę przeszukać jej komnaty,
sprawdzić, czy nie ma gdzie ukrytych dokumentów, listów. Istnieje szansa,
że królowa Szkotów wie, gdzie Hiszpanie zamierzają wylądować. Musimy
przegrupować wojska, okręty, przygotować się do starcia. Tu nie chodzi
tylko o jej życie lub śmierć, ale o istnienie Anglii.
Pomówię z nią. Zwracam się do Bess. Gdzie jest?
Spaceruje w ogrodzie. Na twarzy mojej żony malowała się śmiertelna
powafa. Poślę po nią dziewczynę.
Chodzmy lepiej od razu zadecydował wysłannik Cecila. Zrobił krok i
nogi odmówiły mu posłuszeństwa.
Ależ człowieku, ty nie masz nawet siły ustać! krzyknęła Bess.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]