Odnośniki
- Index
- Anne McCaffrey Pern 07 Moreta Dragonlady of Pern
- Laurie King Anne Weverley 01 The Birth Of A New Moon
- Anne Sole Daddy Loves Belinda (Dark Eden) (pdf)
- Anne Hampson Coolibah Creek [MB 1540] (pdf)
- Anne Whitfield Kitty McKenzie's Land (pdf)
- 089. McAllister Anne Tydzień na Santorini
- Rice Anne Przebudzenie Spiącej Królewny
- 294. McAllister Anne Noce w Seattle
- Ashley Brooke [Beautiful Liars 01] Submission (pdf)
- technik.elektryk_311[08]_o3.01_u
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wdawać się w upokarzającą szamotaninę. Bart nachylił się ku
niej, nie kryjąc swych zamiarów; przygotowała się w duchu
na to, co nieuchronne.
Oczekiwała brutalnego pocałunku, który miał stanowić dla
niej karÄ™; tymczasem Bart delikatnie przycisnÄ…Å‚ usta do jej warg.
Bezwiednie je rozchyliła, czując, jak ogarniają ją nieznane dotąd,
niezwykle przyjemne uczucia. Wolałaby, żeby ją puścił, ale nie
dlatego, że zamierzała uciec; wprost przeciwnie, chciała otoczyć
go ramionami, przytulić się, złączyć nie tylko ustami.
Jakby czytając w jej myślach, Bart przesunął dłonią po jej
szyi aż po obojczyk. Ta pieszczota, delikatna jak dotknięcie
piórka, sprawiła, że Abbie nie była w stanie przytomnie my
śleć. W ciągu kilku sekund, kiedy wędrował ustami szlakiem
wyznaczonym przez palce, istniał dla niej tylko Bart.
A potem niespodziewanie z całą mocą powróciły wspomnie
nia i obrazy: niecierpliwe pieszczoty nagich piersi, ręka wsunięta
pod spódnicę. Abbie miała nawet wrażenie, że słyszy ciche jęki
rozkoszy równie wyraznie jak sześć lat temu, kiedy to półnaga
towarzyszka Barta wsunęła mu dłoń pod zapięcie spodni.
Abbie nie wyobrażała sobie, że uczucie wstydu może tak
szybko i bez reszty wyprzeć radość, a niesmak zdusić pożąda
nie. Nigdy dotąd nie doświadczyła czegoś takiego jak w ciągu
tych kilku chwil, kiedy bolesna prawda dała o sobie znać.
Wyrwawszy się z uścisku, cofnęła się o krok, czując na
rastający gniew. Zanim zdołała się zorientować, co robi, za
machnęła się i z całej siły uderzyła Barta w twarz. W jego
oczach pojawił się gniew, który jednak szybko ustąpił miej
sca smutkowi.
Rozdział szósty
Popatrując tęsknie na pudełko leżące na stoliku obok
fotela, lady Penrose po raz kolejny zebrała w sobie dość siły
woli, by nie zdjąć pokrywki i nie sięgnąć po znajdujące się
pod nią smakołyki. Uznała, że chrześnica bez wątpienia ma
na nią doskonały wpływ, ostatnio bowiem chętniej zażywa
ła ruchu i wypijała znacznie mniej kieliszków ulubionego
porto. Co więcej, w zauważalny sposób ograniczyła zjada
ną codziennie czekoladę i słodkie herbatniki, co sprawiło,
że zrzuciła kilka funtów i czuła się z tego powodu o wiele
lepiej. Mogła sobie jedynie życzyć, by Abbie czerpała tyle
samo korzyści i przyjemności z pobytu w Bath, ile ona z
goszczenia jej pod swoim dachem.
Och, z pewnością Abbie jest zadowolona, myślała lady Pen
rose, odchylając głowę na oparcie fotela i wbijając nieobecny
wzrok w gipsowÄ… sztukateriÄ™ na suficie. Jednak tylko zadowo
lenie nijak się miało do prawdziwego szczęścia, a droga Abbie
na nie zasługiwała po tym, co przeszła w ciągu ostatnich lat.
Znów poczuła niechęć wobec pułkownika Grahama za to,
że tak nieładnie traktował wnuczkę, nie zważając na jej życze
nia i uczucia. Z drugiej strony jednak musiała przyznać, że
jest coraz bardziej skłonna zgodzić się z opinią, że chrześniak
pułkownika rzeczywiście byłby najlepszą partią dla Abbie.
Jeśli wyzbędzie się swoich, zresztą całkowicie zrozumiałych,
uprzedzeń, ona i Bartholomew Cavanagh mogą utworzyć
udaną parę. Pasowali do siebie, a poza tym, jak podejrzewała,
mieli ze sobą więcej wspólnego, niż sami przypuszczali. Jed
no wszakże było pewne: Abbie wcale się go nie bała i śmiało
wyrażała swoje zdanie, a pan Cavanagh, tego też lady Penrose
była pewna, szczerze ją za to podziwiał.
O ile się nie myliła, znajomość tych dwojga poprzedniego
wieczoru wystawiona została na ciężką próbę. Uśmiechając się
pod nosem, lady Penrose przywołała w pamięci chmurną mi
nę Barta w chwili, gdy zauważył, że ten przystojny nicpoń As-
quith zmierza na taras zaraz po tym, jak udała się tam Abbie.
Jej samej też to się nie spodobało, bo choć ufała, że chrześ-
nica jest stanowczo zbyt rozsądna, by dać się zwieść urodzi
wej męskiej twarzy, nie zamierzała dopuszczać do powstania
złośliwych plotek. Już miała ruszyć śladem Abbie, kiedy pan
Cavanagh wyminÄ…Å‚ jÄ…, zdecydowanym krokiem zmierzajÄ…c
w stronÄ™ przeszklonych drzwi.
Tego, co zdarzyło na tarasie po powrocie pana Asquitha do
salonu, można się było tylko domyślić. W każdym razie zwa-
rzony humor gospodarza i sztuczna wesołość Abbie podczas
reszty wieczoru pozwalały domniemywać, że zaszło między
nimi coś nieprzewidzianego i nie do końca przyjemnego.
Rozległo się lekkie pukanie do drzwi i zaraz potem weszła
ochmistrzyni, przerywając rozmyślania lady Penrose i przy
wołując ją do rzeczywistości. Przypomniała sobie mgliście, że
chwilę wcześniej słyszała zamieszanie przy wejściu, i zakłada
ła, że to musi być powód, dla którego ją niepokojono.
- Pan Cavanagh chce widzieć się z panną Abbie, milady,
a ja nie wiem, czy już wróciła. Mam powiedzieć, że nie ma
jej w domu?
- Nie, nie rób tego - zdecydowała lady Penrose, gorączko
wo zbierając myśli. - Po prostu go wprowadz... Aha, pani Ba
tes - dodała, zatrzymując ochmistrzynię już w progu - kiedy
moja chrześnica wróci, poproś, żeby od razu do mnie przy
szła. I nie wspominaj, że gościmy pana Cavanagha.
Lady Penrose nie żywiła żadnych wątpliwości, że lojalna
ochmistrzyni postąpi dokładnie według jej wskazówek. Nie
miało to zresztą większego znaczenia, ponieważ można się
było spodziewać, że Abbie będzie omijała salon z daleka,
odkrywszy, kto przyszedł z wizytą. A to nie byłoby pożą
dane, zwłaszcza jeśli celem pana Cavanagha było naprawie
nie stosunków.
W istocie założenia lady Penrose były tylko w części po
prawne. Bart rzeczywiście przyszedł z gałązką oliwną, ale też
koniecznie chciał się dowiedzieć, dlaczego Abbie go unika.
Spędził bezsenną noc, wpatrując się w spód baldachimu
nad swoim łóżkiem i rozmyślając o pewnych wydarzeniach,
jakie zaszły od czasu przybycia Abbie do Bath, szczególnie zaś
o tym, co stało się ubiegłego wieczoru.
Kiedy już opanował irytację na wspomnienie policzka, wy
mierzonego mu przez Abbie, szybko przyznał w duchu, że po-
pełnił błąd, pozwalając sobie krytykować jej zachowanie, mi
mo iż nadal czuł się zobowiązany do zapewnienia jej opieki
pod nieobecność pułkownika.
Co do reszty wydarzeń na tarasie, nie potrafił żałować te
go, co zaszło między nim a Abbie. Zaskoczyła go jedynie fala
nieprzebranej czułości, która go ogarnęła, gdy tylko dotknął
ustami jej warg. Abbie także nie pozostała obojętna, tego był
pewien. Początkowo sztywna, szybko się odprężyła i odpo
wiedziała na pocałunek z uroczą skwapłiwością. Kiedy rozluz
nił uścisk, nie czyniła najlżejszych prób, żeby mu się wyrwać.
Dopiero potem coś w nią wstąpiło.
Co jej się stało? Co spowodowało niespodziewaną zmia
nę w jej zachowaniu? Pokręcił głową, nie znajdując odpowie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]