Odnośniki
- Index
- Anne McCaffrey Pern 07 Moreta Dragonlady of Pern
- Laurie King Anne Weverley 01 The Birth Of A New Moon
- Anne Sole Daddy Loves Belinda (Dark Eden) (pdf)
- Anne Hampson Coolibah Creek [MB 1540] (pdf)
- Anne Whitfield Kitty McKenzie's Land (pdf)
- Rice Anne Przebudzenie Spiącej Królewny
- H190. Ashley Anne Powtórne oświadczyny
- Morgan Sarah Świąteczny tydzień
- 294. McAllister Anne Noce w Seattle
- Hewitt Kate Noce pod Akropolem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TYDZIEC NA SANTORINI 77
tarł z Nowej Zelandii - radośnie odpowiedziała na
pytanie o obecność rodziny.
- Jak miło... - wymruczała Martha.
Rzeczywiście, Theo wspominał coś o Nowej
Zelandii, zachwalał tamtejszy spokój. Miał tam
przyjaciół. Lubił tam być, szczególnie ze względu
na dystans, który dzielił go od rodziców.
- Theo jest moim ulubionym bratem - kon
tynuowała Tallie.
Martha nie lubiła dużych ceremonii, choć dziś
chciała, by przybyło jak najwięcej osób. Mogła się
wtopić w tłum. Może nawet uda jej się uniknąć
tego spotkania.
- Już czas, chodzmy. - Cristina pociągnęła
MarthÄ™ za sobÄ….
To był piękny ślub. Połączenie greckich tradycji
z nieco nowszymi amerykańskimi obyczajami.
Było romantycznie i wzruszająco. Pełna gama
kolorów, muzyka i piękne słowa.
Jednak Martha wzrokiem przeczesywała tłum
w poszukiwaniu Theo. Zastanawiała się, czy go
pozna, czy jej wspomnienia nie uległy zatarciu.
Może już nie był tak zabójczo przystojny.
A jednak był.
Serce podeszło jej do gardła. Siedział po drugiej
stronie kościoła schowany w tłumie.
Patrzył wprost na nią.
Ich spojrzenia na chwilę się spotkały.
78 ANNE MCALLISTER
Wyglądała piękniej, niż pamiętał. Nagle wróciły
wszystkie wspomnienia. Cudowne chwile, sprzecz
ki, jej upór, jej namiętność.
Skinął głową w jej kierunku, jednak Martha się
odwróciła, jakby udawała, że się nie znają. Theo
wychylił się, by zobaczyć ją spoza ogromnego
kapelusza cioci Ophelii. Ciocia odwróciła się, dra
piÄ…c go po twarzy dekoracjÄ… kapelusza.
- Czy coś się stało? - zapytała z greckim ak
centem.
Po chwili odwróciła się też jego matka.
- Nie, nie. Wydawało mi się tylko, że zobaczy
łem kogoś znajomego - odparł Theo.
Ponownie skierował swój wzrok na młodą parę.
Ełias był ponury, podczas gdy Tallie promieniała
szczęściem.
Martha też niegdyś promieniała.
Theo walczył z pokusą odwrócenia się do niej
ponownie.
Wyglądała zdumiewająco. Jej ciemne włosy,
duże oczy, zaczerwienione policzki przyciągały
uwagÄ™.
Jeszcze raz odchylił się do tyłu. Zobaczył ją.
Siedziała za masywnym mężczyzną, który
w znacznym stopniu ją zasłaniał. Miała na sobie
czerwoną sukienkę. Na jej oparciu spoczywała
ręka innego mężczyzny.
To chyba nie ten cholerny Julian?
Zacisnął pięści i zamruczał pod nosem.
TYDZIEC NA SANTORINI 79
- Na pewno wszystko w porządku? Może jesteś
zmęczony?
Wymamrotał coś wściekle. Jego matka odwró
ciła się ponownie.
Co ona wyprawia? Chyba nie wróciła do tego
kretyna? Jak cała ceremonia się skończy, znajdzie
jÄ… i dowie siÄ™, o co chodzi.
Ponownie pochylił się, by przyjrzeć się blon
dynowi towarzyszÄ…cemu Marcie.
- Au! - Matka szturchnęła go mocno w bok.
- Theo! Na litość boską...! - szepnęła.
Ojciec też się odwrócił.
Theo posłusznie usiadł w ławce, by przeczekać
całą ceremonię.
Martha była odpowiedzialna za księgę gości.
Siedziała w ukryciu i niełatwo ją było rozpoznać.
Niewiele też widziała.
Była pewna szansa, że nie zobaczy Theo ani że
on nie zobaczy jej.
Może wcale nie chciał jej spotkać?
Byłoby to logiczne po tym, jak się zachował pół
roku temu. Gdyby choć trochę mu na niej zależało,
nie wyjeżdżałby tak nagle. Najwyrazniej nie zale
żało mu wcale.
Miała nadzieję, że tak było. Miała też nadzieję,
że Theo nie będzie miał cierpliwości ani ochoty
stać w kolejce, by wpisać się do księgi.
Co prawda Tallie bardzo zależało na tym,
80 ANNE MCALLISTER
by każdy się wpisał. Poprosiła też kolegę z uczelni,
ślicznego Garretta o blond włosach, by robił
zdjęcia.
Theo się nie pojawił.
Zjawili siÄ™ wszyscy jego bracia: fizyk George,
aktor Demetrios i leśnik Yiannis. Przyszło też
wielu innych członków rodziny Savasów. Jednak
Theo nie przyszedł.
Wesele się rozpoczęło, a Martha postanowiła
czuwać na stanowisku. Miała nadzieję, że siedząc
tu, może uda jej się uniknąć Theo.
Zaczęły się toasty. Drużba Eliasa, Peter, wy
głosił piękną mowę. Na koniec odwrócił się do
pary młodej i uniósł kieliszek.
- Wasze zdrowie. Za miłość... i niespodzianki!
Wszyscy zaczęli się śmiać. Rozległy się brawa.
Martha uśmiechnęła się szeroko, uniosła swój kie
liszek, stuknęła o kieliszek Garretta i szybko wypi
Å‚a szampana.
W pewnym momencie wstał Theo. W czarnym
garniturze i śnieżnobiałej koszuli wyglądał za
bójczo.
- Gdyby rozdawali nagrody za najdłuższy dys
tans przebyty na ślub, pewnie bym wygrał - uśmie
chnÄ…Å‚ siÄ™ lekko.
Martha pamiętała ten uśmiech. Był łagodny
i delikatny.
- ...Ale dla takiej chwili przejechałbym cały
świat. Nie powiem nic wielkiego. Na pewno nie
TYDZIEC NA SANTORINI 81
udzielę wam rad. Po prostu życzę wam szczęścia.
Tallie, Eliasie. - Uniósł kieliszek. - Teraz i na
zawsze.
Martha przechyliła lekko kieliszek i rozlała
szampana.
- Wszystko w porządku? - zapytał Garrett,
wycierajÄ…c plamÄ™.
- Tak, tak. Jestem nieco roztargniona...
Na szczęście nikt nic nie zauważył. Orkiestra
zaczęła grać. Elias i Tallie zatańczyli pierwszy
taniec.
Martha ponownie starała się odnalezć wzro
kiem Theo. Pojawiła się Cristina.
- Zmienić cię?
- Tak, dzięki - powiedziała z ulgą Martha.
- Przejmij stery. Muszę iść...
- Zatańcz ze mną. - Obie panie odwróciły się,
by ujrzeć wyciągniętą rękę Theo.
Uśmiech zniknął już z jego twarzy. Znów wy
glądał arogancko, twardy jak skała, jak za pierw
szym razem, gdy go poznała.
Martha nie odpowiedziała.
- Znacie się? - zapytała Cristina.
Theo nie zwrócił na nią uwagi. Ponowił żądanie.
- Zatańcz ze mną.
Władczy ton sprowadził ją na ziemię.
- Miło cię znów widzieć.
- Najwyrazniej się znacie - skomentowała Cri
stina, widzÄ…c iskrzenie w ich oczach.
ANNE MCALLISTER
82
- Witaj -powiedział Theo, nadal nie zwracając
uwagi na CristinÄ™.
- Aadny toast.
- Dziękuję. - Wciąż trzymał wyciągniętą rękę.
- Tallie mówiła, że byłeś w Nowej Zelandii.
- Byłem. Porozmawiamy podczas tańca. - Nie
dał się wciągnąć w rozmowę.
- Nie, dziękuję,
- Czemu nie?
- Nie mam ochoty. - Wzruszyła ramionami.
Theo zmarszczył brwi.
- Od kiedy? Uwielbiałaś tańczyć.
Przeszedł dookoła stołu, chwycił ją i postawił na
nogi.
Martha miała na sobie czerwoną sukienkę pod
kreślającą piersi, pełniejsze niż wtedy, na San-
torini. Gdy spojrzał niżej, dostrzegł niewielką wy
pukłość jej brzucha.
Zamarł. Sekundy mijały, a muzyka grała. Cris
tina przyglądała im się z boku, na pewno wyob
rażając sobie różne rzeczy.
- Dobrze. Zatańczmy - powiedziała nagle Ma
rtha.
Kilka miesięcy temu tańczyli wtuleni w siebie,
a teraz ich ruchy przypominały taniec robotów.
Niczego więcej się nie spodziewała.
- Więc opowiedz mi o Nowej Zelandii.
- Do diabla z Nową Zelandią! Jak mogłaś do
niego wrócić?
TYDZIEC NA SANTORINI 83
Martha potknęła się.
- SÅ‚ucham?
Theo był wyraznie wściekły.
- O czym ty mówisz?
Theo skinął głową w kierunku Garretta.
- O twoim kochanku. Nie masz wstydu?
- Wypraszam sobie! - odparła, nieprzypadko
wo nadeptujÄ…c na jego stopÄ™.
- Czekał na ciebie, aż wrócisz, czy może sam
przyjechał? Chyba że to ty do niego pojechałaś?
- Do kogo?
- Do tego cholernego Juliana!
Martha się zatrzymała.
- To nie jest Julian.
- Jak to nie? - Jego ton nieco złagodniał.
- Na świecie jest wielu blondynów. Nie wi
działam się z Julianem od zerwania. Już dawno
o nim nie myślę.
Theo był coraz bardziej zaskoczony. Nie wie
dział, co powiedzieć.
- Więc kim jest...?
- To Garrett JakiÅ› tam. Kolega z uczelni twojej
siostry. Powinieneś częściej bywać w domu. Może
byś się bardziej orientował co do jej znajomych
- odparła.
Theo spojrzał na Marthę uważnie, trzymając ją
w tańcu, po czym zapytał:
- Więc to jego...? - Skierował wzrok na jej
lekko wystajÄ…cy brzuch.
ANNE MCALLISTER
84
- Nie. Nie jego - odparła spokojnie, choć sta-
nowczo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]