Odnośniki
- Index
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 03 The Beasts of Tarzan
- Gordon Lucy Bracia Rinucci 03 Rzymskie wesele (Rzymskie wakacje)
- Hakan Nesser [Inspector Van Veeteren 03] The Return (pdf)
- Diamentowe imperium 03 Sullivan Maxine Zbyt krotki miesiac
- Maxwell Megan Proś Mnie, o co Chcesz 03 Raz jeszcze
- Elaine Viets [Mystery Shopper 03] Dying To Call You (pdf)
- Courtney Breazile [Immortal Council 03] Wet Glamour (pdf)
- Edward D Hoch Computer Investigation Bureau 03 The Fellowship of the HAND
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 03 Ścieżka Umarłych
- Hohlbein, Wolfgang Enwor 03 Das Tote Land
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tęsknię za wujkiem Paddym. Wyjechał Wczoraj. - Nie udało jej się stłumić szlochu.
- Myślałam, że jak przyjdę tutaj i zajmę się pracą przy kwiatach, poczuję się lepiej, ale
uświadomiłam sobie, że nie ma go w stajniach ani nigdzie w pobliżu. Wiem, że chciał
wyjechać, ale...
- Ach... - O, do diabła! Brian zaczął gorączkowo szukać po kieszeniach chusteczki. -
Może powinna pani...
- Dziękuję. - Wzięła chustkę od Briana, który przykucnął obok niej. - Przypuszczam,
że wiesz, co znaczy rozłąka z rodziną.
- Cóż, prawdę mówiąc, nie utrzymuję z moją bliskich kontaktów.
- Rodzina to rodzina. - Wytarła twarz i westchnęła głęboko.
Wygląda tak młodo, pomyślał, zupełnie nie jak matka dorosłych dzieci, w czapeczce
przekrzywionej na głowie i mokrymi oczami. Zrobił to, co było dla niego całkiem naturalne -
ujął jej dłoń.
Wsparła na chwilę głowę na jego ramieniu.
- Paddy zmienił całkiem moje życie, sprowadzając mnie tutaj. Denerwowałam się
okropnie - nowe miejsce, nowi ludzie, nieznany kraj. Poza tym nie widziałam Paddy'ego od
lat, tylko na zdjęciach, a twarzą w twarz zetknęłam się z nim, gdy byłam małym dzieckiem.
Jednak gdy tylko go zobaczyłam, wszystko było wspaniale. Nie wiem, co bym bez niego
poczęła.
Rozmowa z Brianem złagodziła ból; znalazła w nim wdzięcznego słuchacza, przy
którym mogła się wygadać.
- Nie chciałam płakać przy Travisie i dzieciach, ponieważ im również go brakuje.
Trzymałam się całkiem niezle, dopóki nie przyszłam tutaj. Mieszkałam tu na początku, po
przyjezdzie do Royal Meadows. W ładnym pokoju o zielonych ścianach i białych zasłonach.
Byłam taka młoda.
- A teraz jest pani stara i niedołężna - powiedział Brian, czując ulgę, gdy się
roześmiała.
- No, może nie całkiem niedołężna, ale wtedy byłam bardzo niedoświadczona. W
całym moim życiu nie widziałam takiego miejsca jak to, a miałam tu zamieszkać. Gdyby nie
on, Travis pewnie nie zatrudniłby kogoś takiego jak ja w charakterze stajennego.
- Stajenny. - Brian uniósł ze zdziwieniem brwi. - Myślałem, że to zmyślona historia.
- Ależ nie, szczera prawda - zaprzeczyła gorąco i z niewątpliwą nutą dumy. -
Zarabiałam na swoje utrzymanie. W tamtych czasach byłam dobrym stajennym. Do mnie
należał Majesty.
Brian osunÄ…Å‚ siÄ™ na ziemiÄ™ obok niej.
- Pani zajmowała się Majestym?
- Tak, i byłam świadkiem, jak wygrywa w derbach. Och, kochałam tego konia. Znasz
to uczucie.
- O tak, znam.
- Straciliśmy go dopiero w zeszłym roku. Miał długie piękne życie. Myślę, że właśnie
wtedy Paddy postanowił wrócić do domu. Jest tam teraz. Wiem, co widzi, gdy stoi przed
domem, i to jest dla mnie pociechą. Dziękuję ci, Brianie...
- Nic nie zrobiłem. Nie umiem radzić sobie ze łzami.
- Ale potrafisz słuchać. - Oddała mu chusteczkę.
- To dlatego, że na widok łez tracę mowę. Ma pani na twarzy trochę ziemi ogrodowej.
Keeley nadeszła ścieżką w chwili, gdy Brian ocierał delikatnie twarz jej matki
niebieską chusteczką. Ujrzawszy ślady łez, rzuciła się naprzód jak lwica w obronie swoich
małych.
- Co się stało? Co zrobiłeś? - syknęła do Briana, obejmując Adelię.
- Nic. Tylko znokautowałem twoją mamę i kopnąłem ją kilka razy.
- Keeley. - Adelia poklepała ze śmiechem dłoń córki. - Brian użyczył mi chustki i
ramienia, żebym mogła się wypłakać z tęsknoty za wujkiem Paddym.
- Och, mamo! - Keeley przytuliła policzek do policzka matki i potarła go lekko. - Nie
smuć się.
- Odrobinę muszę. Już mi lepiej - powiedziała Adelia. - Pochyliła się, całując
zaskoczonego Briana w policzek. - Jesteś przemiłym i cierpliwym młodzieńcem.
Wstał i podał jej rękę, pomagając się podnieść.
- Nie mam u nikogo takiej opinii, pani Grant.
- To dlatego, że nikt ci się nie przyjrzał z bliska. Teraz, gdy wypłakałam się na twoim
ramieniu, łatwiej powinno ci przyjść mówienie do mnie po imieniu. No, najwyższy czas iść
do stajni trochę popracować.
- Mama prawie nigdy nie płacze - powiedziała cicho Keeley, gdy Adelia odeszła. -
Chyba że jest bardzo szczęśliwa albo bardzo smutna. Przepraszam, że tak na ciebie
naskoczyłam, ale gdy zobaczyłam, że płacze, przestałam myśleć.
- Azy działają na mnie w taki sam sposób.
Skinęła głową, po czym rozejrzała się dookoła, szukając słów, które rozładowałyby
[ Pobierz całość w formacie PDF ]