Odnośniki
- Index
- Daniels B. J. Whitehorse, Montana 01 Wąwóz śmierci
- Daniels B.J. Tajemniczy nieznajomy
- Isaac Asimov Robot 02 The Caves Of Steel
- J. Czaja Bezpieczeństo kulturowe RP
- Danielle Steel Vertrauter Fremder
- Rice Anne Przebudzenie Spić…cej Królewny
- Sandemo Margit 18 Tć™sknota
- Dai San Eric van Lustbader
- Jeffrey Lord Blade 35 Lords of the Crimson River
- Douglas_Preston_ _Reliquary
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Matt zakręcił nią kółko w powietrzu.
- Oboje zrobiliśmy. Dziękuję ci za pomysł, za odwagę, za to, że mnie zmusiłaś. Gdyby nie
ty, chyba czekałbym następny rok.
- Może to i dobrze, że miała ten wypadek... w pewnym sensie... no, wiesz, o co mi
chodzi... - powiedziała poważnie Pip.
- Nie, nie wiem. A jeśli jeszcze raz zrobi coś takiego, sam ją zabiję.
- Ja ci pomogę - zapewniła Pip, gdy zasiedli razem na kanapie, niczym wspólnicy
przestępstwa.
Dzięki Pip wszystko skończyło się dobrze. Teraz muszą tylko ustalić datę ślubu.
ROZDZIAA 27
Ophélie spÄ™dziÅ‚a w szpitalu trzy tygodnie. Przez caÅ‚y czas Matt mieszkaÅ‚ z Pip w ich
domu. Dziewczynka po tygodniu wróciła do szkoły, ale codziennie po południu odwiedzała
mamÄ™ w szpitalu. Matt spÄ™dzaÅ‚ przedpoÅ‚udnia z Ophélie, potem odbieraÅ‚ Pip ze szkoÅ‚y i zawoziÅ‚
jÄ… do szpitala. Kiedy Ophélie wypisano w koÅ„cu ze szpitala, Matt wniósÅ‚ jÄ… na rÄ™kach do sypialni
na piętrze. Musiała się oszczędzać przez następnych sześć tygodni.
Lekarze uratowali jej płuco i pozszywali żołądek. Z jednym jajnikiem mogła żyć i nawet
mieć dzieci. Miała niewiarygodnie dużo szczęścia. Louise Anderson ze schroniska przyszła, by ją
przeprosić za to, że pozwoliÅ‚a jej na takie ryzyko, choć Ophélie powtarzaÅ‚a z uporem, że to byÅ‚a
jej decyzja. W centrum, bardzo słusznie, zrezygnowano z wysyłania wolontariuszy z drużyną
wyjazdowÄ…. Ophélie obiecaÅ‚a, że po paru miesiÄ…cach wróci do pracy w schronisku, jeÅ›li Matt jej
pozwoli. Matt nie wiedziaÅ‚, czy siÄ™ zgodzić, uważaÅ‚, że Ophélie powinna raczej być w domu z
Pip i z nim.
Gdy wróciła ze szpitala, przeniósł się do starego gabinetu Teda. Chciał być pod ręką na
wypadek, gdyby go potrzebowała, a ona cieszyła się z jego obecności. Pip była zachwycona.
Przygotowania do ślubu już się rozpoczęły. Uzgodnili, że pobiorą się w czerwcu, żeby
Vanessa też mogła przyjechać. Matt zadzwonił do Auckland, by poinformować córkę o ślubie.
Robertowi powiedzieli wczeÅ›niej, kiedy odwiedziÅ‚ Ophélie w szpitalu.
- Znowu bÄ™dziemy rodzinÄ… - powiedziaÅ‚a Pip z uÅ›miechem, kiedy Ophélie wróciÅ‚a ze
szpitala. Podjęcie decyzji zabrało matce dużo czasu, może za dużo, ale wreszcie była
zadowolona.
Pewnego dnia Ophélie odpoczywaÅ‚a, a Matt pojechaÅ‚ odebrać Pip ze szkoÅ‚y. Od wypadku
minęło sześć tygodni i Ophélie czuÅ‚a siÄ™ znacznie lepiej, ale jeszcze nie mogÅ‚a prowadzić
samochodu i rzadko wychodziła z domu. Cieszyła się, gdy była w stanie zejść na dół na obiad.
Jeff, Bob i Millie odwiedzili ją kilka razy. Właśnie o nich myślała, gdy zadzwonił telefon.
Głos w słuchawce brzmiał znajomo, ale bardzo słabo. Dzwoniła Andrea i w pierwszej chwili
Ophélie chciaÅ‚a odÅ‚ożyć sÅ‚uchawkÄ™, jednak Andrea chyba to wyczuÅ‚a i poprosiÅ‚a jÄ…, żeby jej
Wysłuchała.
- Proszę... Pozwól mi coś powiedzieć... To bardzo ważne. Chciałam do ciebie napisać, ale
ja też byÅ‚am w szpitalu. - Sposób, w jaki to powiedziaÅ‚a, zmusiÅ‚ Ophélie do sÅ‚uchania.
- Miałaś wypadek? - spytała chłodno, ale z troską. W końcu przyjazniły się przez wiele
lat.
- Nie. - Andrea zawahała się. - Jestem chora.
- Co ci jest?
Zapadło długie milczenie.
- Mam raka - powiedziała cicho. - Wykryli go dwa miesiące temu, ale lekarze mówią, że
mam go już od dawna. Od roku miałam bóle brzucha, ale myślałam, że to z nerwów. Zaczęło się
od jajników, teraz mam przerzuty do płuc i kości. Szybko to idzie.
Ophélie byÅ‚a zaszokowana. Azy napÅ‚ynęły jej do oczu.
- Miałaś chemioterapię?
- Tak, ciągle mam. Zrobili mi dwie operacje i po chemoterapii mam mieć naświetlania,
ale chyba nie... Chyba tego nie dożyję. Kiepsko to wszystko wygląda. Wiem, że nie chcesz mnie
widzieć, ale muszę cię o coś poprosić... Czy zajmiesz się moim dzieckiem?
Nim Andrea zdążyła zapytać, rozpłakały się obie.
- Teraz? - zapytaÅ‚a zdumiona Ophélie.
- Nie - odparła ze smutkiem Andrea. - Kiedy umrę. Myślę, że to nie potrwa długo. Może
parę miesięcy.
%7Å‚ycie jest takie niesprawiedliwe, zÅ‚e, nieprzewidywalne, pomyÅ›laÅ‚a Ophélie. Dlaczego
dzieją się takie rzeczy? Dlaczego umarł Ted i Chad? To, co usłyszała od Andrei, nią wstrząsnęło.
Była przyjaciółka, niezależnie od tego, co jej zrobiła, nie zasłużyła na to, choć ona sama uważała
inaczej.
- Może to jest kara boska za to, co ci zrobiłam. Wiem, że zwrot przykro mi niczego nie
załatwia, ale tak jest. Miałam dużo czasu, żeby to przemyśleć. I przepraszam. Wezmiesz
Williego? - spytała znowu.
- Tak - powiedziaÅ‚a Ophélie przez Å‚zy. MyÅ›laÅ‚a o tym, ile Matt zrobiÅ‚ dla Pip, chociaż
znali się zaledwie osiem czy dziewięć miesięcy. Wiedziała, że Andrea poza nią nie ma nikogo.
Ophélie jest matkÄ… chrzestnÄ… Williego i to nie jego wina, że spÅ‚odziÅ‚ go Ted. - Gdzie on teraz
jest? Czy ktoÅ› ci pomaga?
- Zatrudniłam opiekunkę - wyjaśniła Andrea zmęczonym głosem. - Chcę, żeby był przy
mnie do końca. - Mówiła o tym rzeczowo i to było okropne. Niewiarygodne. Ma zaledwie
czterdzieści pięć lat. Jej syn nie będzie znał swoich rodziców.
Matt wszedÅ‚, kiedy Ophélie jeszcze rozmawiaÅ‚a z Andrea, i spojrzaÅ‚ na niÄ… zaskoczony.
ZauważyÅ‚, że Ophélie pÅ‚acze, i dyskretnie wyszedÅ‚ z pokoju. WiedziaÅ‚, że pózniej mu o
wszystkim opowie.
- Czy mogÄ™ coÅ› dla ciebie teraz zrobić? - spytaÅ‚a ze smutkiem Ophélie. Nie chciaÅ‚a, by
panowała między nimi wrogość, zwłaszcza w takiej sytuacji, chociaż wiedziała, że trudno będzie
zasypać przepaść, jaka między nimi powstała.
- Chciałabym cię jeszcze zobaczyć - powiedziała Andrea słabym głosem. - Ale
przeważnie bardzo zle się czuję. Chemioterapia jest okropnie męcząca.
- A ja nie wychodzę jeszcze z domu. Przyjdę do ciebie, jak tylko będę mogła.
- Przygotuję nowy testament, w którym napiszę, że zostawiam Williego tobie. Jesteś
pewna, że dasz sobie radę, i nie będziesz go nienawidziła za to, co zrobiłam?
- Wcale ciebie nie nienawidzÄ™ - odparÅ‚a spokojnie Ophélie. - Jest mi smutno. ZostaÅ‚am
skrzywdzona. - Już wybaczyÅ‚a Andrei. W koÅ„cu byÅ‚a to także wina Teda. To sprawiÅ‚o Ophélie
największą przykrość. Ale tyle wydarzyło się od tamtej pory.
- Będę w kontakcie i dam ci znać, co się u mnie dzieje. Zapiszę twój numer na liście
numerów awaryjnych i podam go opiekunce na wszelki wypadek, gdybym sama nie mogła
zadzwonić.
- Musisz siÄ™ trzymać, Andreo. Nie możesz siÄ™ poddać. - Wszystko, co Ophélie usÅ‚yszaÅ‚a,
napełniło ją głębokim smutkiem i żalem, że nie może jeszcze wychodzić z domu. Jednocześnie
nie miała wątpliwości, że spotkanie z Andrea byłoby dla niej bardzo stresujące. - Zadzwonię do
ciebie. Daj znać, jak się czujesz.
- Dobrze - powiedziała Andrea z płaczem. - Dziękuję. Wiem, że się nim zaopiekujesz.
- Obiecuję ci to. - Postanowiła powiedzieć jej o ślubie. Andrea miała prawo wiedzieć. - W
czerwcu wychodzę za mąż. Za Matta.
Zapadła chwila ciszy, a potem usłyszała westchnienie. Jakby Andrea poczuła się
rozgrzeszona, że nie zniszczyÅ‚a życia Ophélie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]