Odnośniki
- Index
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 03 The Beasts of Tarzan
- 061. Roberts Nora Irlandzka wróşka 03 Irlandzki buntownik
- Gordon Lucy Bracia Rinucci 03 Rzymskie wesele (Rzymskie wakacje)
- Hakan Nesser [Inspector Van Veeteren 03] The Return (pdf)
- Diamentowe imperium 03 Sullivan Maxine Zbyt krotki miesiac
- Maxwell Megan Proś Mnie, o co Chcesz 03 Raz jeszcze
- Elaine Viets [Mystery Shopper 03] Dying To Call You (pdf)
- Courtney Breazile [Immortal Council 03] Wet Glamour (pdf)
- Edward D Hoch Computer Investigation Bureau 03 The Fellowship of the HAND
- Chmiel Katarzyna Karina Syn Gondoru 03 Ścieżka Umarłych
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Droga pani - rzekłem - musiałbym być ślepy i głuchy, aby nie wywnioskować z pani
zachowania, że w tej sprawie wie pani wystarczająco wiele, aby odczuwać niepokój.
- To nieprawda - odrzekła gwałtownie. Wzruszyłem ramionami.
- Nie zamierzam wyciągać pani na zwierzenia. Wydaje mi się jednak, że lepiej byłoby
dla pani samej, dla jej spokoju, gdyby zdradziła pani, co ją trapi.
A gdy to mówiłem, od strony rzeki doszedł naszych uszu warkot płynącej szybko
motorówki. Po chwili wychyliła się zza zakrętu szara milicyjna łódz motorowa. Płynęła
szybko, jej dziób nieco unosił się nad wodę, pozostawiała za sobą długą smugę białej piany.
Powiedziałem:
- Bardzo żałowałem, że nie było pani z nami, gdy odnalezliśmy uwięzionego
Skałbanę. Ostatnio odniosłem wrażenie, jakby straciła pani zainteresowanie dla tych
wszystkich dziwnych historii, które się tu zdarzają.
- O to mi właśnie chodziło. Moje zainteresowame dla tych spraw mogło się wydawać
podejrzane. Do tego stopnia podejrzane, że przed chwilą wmawiał mi pan, że wiem więcej,
niż mówię, i że z tego powodu odczuwam niepokój.
- Co to był za list, który otrzymał pani ojciec? - spytałem ją nagle.
- O jakim liście pan mówi?
- O tym, o którym powiedziała mi pani na wysple, kiedy tak gwałtownie żądała pani,
abym się stąd wyniósł. Za kogo mnie pani wówczas brała?
Szara motorówka uczyniła zwrot na środku rzeki i pomknęła prosto ku brzegowi, na
którym znajdował się obóz antropologiczny. W miarę jak się przybliżała, rozpoznawałem
płynących nią ludzi. Przy sterze siedział milicjant, a obok niego jakiś cywil z długim
haczykowatym nosem.
- Oni chyba płyną tu do nas - zauważyła Hanka.
- Tak. To zapewne jest ktoś z Głównej Koimendy MO. Przybywa w sprawie zabójstwa
Nikodema Pluty.
- Brr - wstrząsnęła się Hanka. - Zaraz się zaczną przesłuchania i tym podobne historie.
Wolę nie brać w tym udziału.
Podniosła się, podała mi rękę i odeszła. Nie omyliła się zresztą. Cywil ledwo
wyskoczył z motorówki, zażądał rozmowy z panem Opałką, a potem ze mną.
Rzezbiarz-antropolog na ten raz musiał zrezygnować z milczenia i dość długo na
osobności opowiadał oficerowi z Komendy Głównej o swych umiejętnościach odtwarzania
ludzkich twarzy na podstawie czaszki. Teraz oficer śledczy zabrał się do mnie. Kazał mi
zaprowadzić się do obozu harcerskiego do Tella i jego chłopców. Wraz z nimi poszliśmy
wszyscy do starego bunkra, gdzie chłopcy odkryli szkielet ludzki. Kości Nikodema Pluty
jeszcze tam leżały. Oficer śledczy powiedział, że zostaną natychmiast przewiezione do
Zakładu Medycyny Sądowej, w którym znajduje się już czaszka spreparowana pizez pana
Opałkę.
Wyznaję, że oficer śledczy nie uczynił na mnie miłego wrażenia. Był ponury,
opryskliwy, małomównyr wydawać się mogło, że wszystkłch naokoło, nie wyłączając mnie i
Tella, posądza o zabójstwo Pluty.
Zadałem mu pytanie:
- Jak pan sądzi, dlaczego zabito Plutę? Odburknął niechętnie:
- To był człowiek z bandy Barabasza. Skoro po tylu latach więzienia powrócił w te
strony, to znaczy, że miał tu jakieś stare rachunki do załatwienia. No, i ktoś go załatwił -
zaśmiał się ponuro.
- Czy nie sądzi pan, że to miało coś wspólnego z zaginionymi zbiorami dziedzica
Dunina? Spojrzał na mnie z ironią.
- Wiemr co ma pan na myśli. Jakąś sensacyjną historyjkę wokół zaginionych skarbów.
E, panie - machnął ręką - ludzi tego pokroju, co Pluta, nie obchodzi staroświecczyzna. To byli
bandyci, pan rozumie? Ich interesowały dolary, złoto, biżuteria, nie jakieś tam stare naczynia i
zbroje dziedzica Dunina. Wydaje mi się, że powodem popełnionego przestępstwa były - jak
powiadam - porachunki z czasów Barabasza. Przed przyjazdem tutaj przejrzałem dokładnie
akta ich sprawy. Otóż trzeba panu wiedzieć, że milicji udało się rozbić bandę na wyspie
wiślanej, ponieważ ktoś zawiadomił milicję o tym noclegu. Władze bezpieczeństwa otrzymaly
anonim, otoczyły wyspę i w ten sposób rozbito bandę. Jednym słowem, w otoczeniu
Barabasza, a raczej wśród ludzi, którym Barabasz ufał, był ktoś, kto go zdradził. Pluta miał w
więzieniu dość czasu do zastanowienia się i zapewne wykrył zdrajcę. Wrócił tutaj, aby się
zemścić. Ale to z nim ten ktoś się porachował.
- W takim razie odnalezienie zabójcy nie będzie trudne - powiedziałem. - Macie
przecież w aktach ów stary anonim, porównacie charakter pisma anonimu z charakterami
pisma ludzi z tej okolicy. I wszystko siÄ™ wyda.
- Anonim był napisany za pomocą liter wyciętych z gazety, a więc tego rodzaju
śledztwo byłoby bezowocne - skrzywił się niechętnie oficer śledczy.
Zastanawiałem się głośno:
- Dlaczego tamten człowiek zdradził Barabasza? Dlaczego wskazał, gdzie Barabasz
będzie nocował? Może chciał się pozbyć Barabasza i jego ludzi, ponieważ pragnął posiąść
zagrabione przez bandÄ™ Å‚upy?
- Owszem - kiwnął głową oficer. - Ta hipoteza jest bardzo sensowna, choć znowu
zmierza do sprawy zbiorów dziedzica Dunina. Z drugiej jednak strony powód napisania
anonimu mógł być zupełnie inny. Przez kilka lat po wojnie walczyłem z bandami w szeregach
KBW, wielu podobnych do Barabasza bandytów przesłuchiwałem i wydaje mi się, że trochę
ich poznałem. Otóż zawsze bywa tak, że tego rodzaju osobnik, co Barabasz, ma wrogów w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]