Odnośniki
- Index
- Jennifer L. Jordan Kristin Ashe Mystery 1 A Safe Place to Sleep
- Jennifer Estep Elemental Assassin 02 Web of Lies
- Jennifer Sturman [Rachel Benjamin Mystery 04] The Hunt
- Immortals 01 The Calling Jennifer Ashley
- 127. Taylor Jennifer Lekarz z Londynu
- D067. Greene Jennifer Jak za dawnych lat
- 2000 09. Gwiazdka miłoœci 2. Steffen Sandra Kto się boi œwišt
- Sarn Amelie Thorgal Dziecko z gwiazd
- 01 Zapisane w gwiazdach Garlock Dorothy
- Glen Cook Starfishers 02 Starfishers
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jemniczej sukni to jego gosposia...
- Sinclair nie będzie tym zachwycony - powiedziała cichym głosem Annie.
- Już ty się, dziewczyno, o to nie martw - odpowiedziała Vicki. - Zrobimy z was
jeszcze parę celebrytów! A na początek spróbuję wyciągnąć gdzieś dziś wieczór panią
Drummond, żebyście mieli dom dla siebie. Zatem, do dzieła, Annie! - dodała i za-
pominając gazety, wyszła energicznym krokiem z kuchni, pędząc w jakimś sobie tylko
znanym kierunku.
Po jakimś czasie na schodach rozległ się ciężki tupot nóg, a ponieważ i Vicki, i pa-
ni Drummond były raczej chucherkami, mógł to być jedynie Sinclair. Annie zamarła.
Przeczuwała, że stało się coś złego. Ostatnia noc była po prostu zbyt piękna i taki stan
nie mógł się długo utrzymać.
Mina Sinclaira, jak tylko stanął w drzwiach kuchni, upewniła ją, że przeczucia jej
nie myliły.
- Annie... - powiedział tylko to jedno słowo, patrząc na nią bardzo rozbieganym
wzrokiem.
Wyglądał jak człowiek, któremu lekarze powiedzieli, że ma nieuleczalnego raka i
dwa miesiące życia.
L R
T
- Słuchaj, nie wiem po prostu, jak ci to powiedzieć...
Nie, pomyślała, nie będzie przez to przechodzić drugi raz, tylko nie to!
- Co takiego, Sin? Ja spędziłam wczoraj wspaniały wieczór, myślałam, że ty też.
- Tak, ale...
Odwrócił się i zamknął za sobą drzwi kuchni. Podszedł bliżej do Annie, ale nie tak,
jak podchodzi ktoś, kto chce cię objąć, przytulić. Stanął dwa, trzy kroki przed nią.
- Annie, widzisz...
- Nie, nie mów mi znowu, że wczoraj straciłeś kontrolę nad sobą i nie wiesz, co cię
napadło. Drugi raz tego nie zniosę!
- Absolutnie nie to chcę powiedzieć. Ostatnia noc była cudowna...
- To dlaczego wyglądasz, jakbyś miał umierać?
- Bo widzisz... coś się stało.
- Z twojÄ… matkÄ…? Jezu!
- Nie. Dzwoniła moja była żona, Diana.
Annie zamilkła. Z tego, co wiedziała, Diana i Sinclair nie mieli kontaktu od wielu
miesięcy. Nie widzieli się od bardzo burzliwej - mimo że ich małżeństwo trwało stosun-
kowo krótko - sprawy rozwodowej, pełnej jadu i oskarżeń. Mówiąc prawdę, Annie nie
sądziła, by się do siebie mieli jeszcze kiedykolwiek odezwać.
- Jest chora? - spytała Annie.
- Nie - odpowiedział Sinclair. - Jest w ciąży.
- O rany... - powiedziała Annie, czując nagły skurcz mięśni w dole brzucha, który
odczuwała zawsze w momentach silnego stresu. - I... to twoje dziecko? - spytała, po
czym sama się za to pytanie skarciła. Jasne, że jego. W przeciwnym razie nie byłoby ca-
łej sprawy. Ale coś jej tu wyglądało nie tak.
- Przecież mówiłeś, że pod koniec waszego małżeństwa spotykała się z innym
mężczyzną, Sama przyznała się do tego. Więc... jeśli to jego dziecko?
- Powiedziała mi teraz, że wymyśliła tę historię, żeby dostać rozwód.
- I... chce się z tobą zejść? - Te słowa ledwie przeszły Annie przez gardło.
- Nie, ale ma za kilka dni termin porodu. Jeśli to moje dziecko, to powinienem tam
teraz być.
L R
T
No tak, pomyślała Annie. Zatem znowu jesteśmy w punkcie wyjścia.
- Czegoś tu nie rozumiem - powiedziała po chwili Annie nieco spokojniej. - Dla-
czego mówi ci o tym dopiero teraz, tuż przed porodem?
- Twierdzi, że początkowo w ogóle nie chciała mi mówić i miała zamiar wycho-
wywać dziecko samotnie. Ale teraz załamała się...
- No i... co zamierzasz zrobić?
- Nie wiem. Ale wiem, że nie chcę, żeby moje dziecko wychowywało się w rozbi-
tym domu.
- Miliony dzieci tak dziÅ› dorastajÄ….
- Nie, to nie w moim stylu.
Rzeczywiście, nie potrafiła wyobrazić sobie Sinclaira w roli tatusia, który raz czy
dwa razy w miesiÄ…cu zabiera dziecko na pizzÄ™ bÄ…dz do kina.
- Zatem wrócisz do niej? Jeśli ci tylko pozwoli?
- Nie wiem. Nic już nie wiem. Annie... to mnie po prostu przerasta. Ale wiem, że
muszę tam jechać, jak najszybciej, jeszcze dziś, i być przy narodzinach mojego dziecka.
- Jeśli rzeczywiście jest twoje.
- Tego na razie nie wiemy. Zakładam, że Diana mówi prawdę i dziecko jest moje.
- W czasie rozwodu też mówiła prawdę?
- W czasie rozwodu mówi się różne rzeczy.
To koniec, pomyślała Annie, straciłam go po raz drugi. Tym razem może ich roz-
stanie, czy jak to w ogóle nazwać, jest odrobinę mniej bolesne, bo wywołane czynni-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]