Odnośniki
- Index
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 04 Pendragon
- =04=Teksański Klub Ranczerów Gerard Cindy ZAGINIONE DZIECKO(Do utraty tchu)
- Banks Leanne Bracia Medici 04 Sekret panny młodej
- Denise A Agnew [Heart of Justice 04] Within His Embrace (pdf)(1)
- Feasey Steve Wilkołak 04 Igrzyska demonów Całość
- Jennifer Sturman [Rachel Benjamin Mystery 04] The Hunt
- Diana Palmer Hutton & Co 04 The Texas Ranger
- Follett Ken 04 Papierowe pieniądze [1977]
- Draka 04 Drakon, S. M. Stirling
- 04 Skazaniec
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jego serce zaczęło walić jak młotem.
Ta kobieta po prostu pociąga go fizycznie. Wyłącznie. Na nic więcej
nie mógł sobie pozwolić.
Pociąg fizyczny był w stanie zrozumieć i umiał sobie z nim radzić.
Wystarczy zimny prysznic.
- Szkoda, że nie poświęcasz tyle czasu zadaniom z matematyki -
powiedziała Samantha, zaciskając usta.
- Maamo! - Timmy przewrócił oczami.
- Wiem, kochanie. - Na jej pełnych ustach pojawił się lekko kpiący
uśmiech. - Obmyślanie składu drużyn nie wymaga tyle wysiłku.
- Jest o wiele fajniejsze - tłumaczył Timmy.
Reed musiał przyznać, że dzieciak ma rację. Który normalny
ośmiolatek lubi odrabiać lekcje? No, on lubił się uczyć, ale z pewnością
nie był typowym dzieckiem.
- Wybraliśmy świetny skład - wtrącił się Frank.
- Na pewno wygramy - pewność przebijała z każdego słowa
Timmy'ego.
- To wspaniale - powiedziała Helen. - Uczcimy wasze przyszłe
zwycięstwo deserem.
- Mam nadzieję, że to coś z czekoladą. - Uradowany Timmy zatarł
dłonie.
- Usiądz przy stole, Helen. - Samantha znów spojrzała na Reeda. - Ja
przyniosÄ™ deser.
99
RS
Helen tylko westchnęła.
- Naprawdę, ta dziewczyna nie pozwala mi nic robić. Rwie się nawet
do zmywania naczyń.
- Bo mama cię kocha - wyjaśnił Timmy.
- A my kochamy ją. - Helen objęła chłopca ramieniem, a on przytulił
się do babci. -I ciebie też.
Reed poruszył się niespokojnie w fotelu. Zastanawiał się, czy Timmy
mógłby pokochać jego rodziców tak jak Helen i Franka. I co ważniejsze -
czy kiedykolwiek uzna go za swojego ojca. To trapiło go najbardziej.
- A wie pan, co jest jeszcze wspanialsze od posiadania dzieci? -
spytała Helen.
Nie mieć ich wcale? Nie, to na pewno była zła odpowiedz. Z wolna
przyzwyczajał się do myśli, że ma syna, ale nadal nie wiedział, co
odpowiedzieć na takie pytanie.
- Nie mam pojęcia.
- Posiadanie wnuków. - Helen ucałowała czubek głowy Timmy'ego. -
Mam najwspanialszego i najmądrzejszego wnuka na świecie.
- No i całkiem niezłego gracza. - Frank połaskotał chłopca.
- Poczekajcie, aż zacznie się sezon małej ligi. - Timmy zrobił
wymach, jakby rzucał piłkę. - Nauczę się rzucać podkręcane piłki. -
- Wykapany Art - głos Helen był pełen dumy.
- Mój tata był najlepszy. - Uśmiech rozjaśnił twarz Tim-my'ego. -
Chcę być taki jak on.
Reed przez chwilę nie mógł złapać tchu. Nagle uświadomił sobie
prawdę. Nigdy nie będzie takim ojcem jak Art, choćby nie wiem jak
100
RS
bardzo się starał. Mógł liczyć najwyżej na to, że będzie taki jak jego
ojciec. Tylko czy Timmy'emu to wystarczy?
Jednak Art nie żyje, a nawet byle jaki ojciec jest chyba lepszy niż
żaden.
- Czas na deser - obwieściła Samantha, wnosząc do salonu talerzyki
z ciastem.
- Tort czekoladowy! - ucieszył się Timmy, chwytając dwie duże
porcje.
- Mam nadzieję, że lubi pan czekoladę. - Helen uśmiechnęła się do
Reeda.
- Bardzo - odparł Reed, odbierając z rąk Timmy'ego talerz. -
Czekolada to jeden z moich ulubionych przysmaków.
- Moja mama też uwielbia czekoladę - zdradził Timmy. Reed
przypomniał sobie, jak zajadali się z Samanthą batonikami. Uśmiechnął
siÄ™ do Timmy'ego.
- Tak, pamiętam.
- Pamiętasz? - Samantha rzuciła mu spłoszone spojrzenie.
- Pamiętam wiele rzeczy.
Samantha wpatrywała się w kawałek ciasta wbity na widelec, a jej
policzki spłonęły rumieńcem.
- Czekolada zawsze była słabością mojej synowej - dodała Helen.
Samantha zarumieniła się jeszcze mocniej.
- Większość ludzi lubi czekoladę - odparła, wzruszając ramionami.
- Większość ludzi nie zjada od razu całego pudełka wiśni w
czekoladzie - roześmiał się Frank.
- Całe pudełko? - Timmy otworzył szeroko oczy ze zdumienia.
101
RS
- Przypominam ci, Frank, że byłam wtedy w ciąży. - Samantha
uniosła podbródek. - To nie moja wina, że miałam taką wielką ochotę na
wiśnie w czekoladzie.
- Ciągle jesz dużo tych wiśni, mamo. Jesteś w ciąży? - zapytał
Timmy, przerywajÄ…c jedzenie ciasta.
- Nie synku, nie jestem.
- To znaczy, że babcia ma rację. - Timmy zachichotał. -Masz słabość
do czekolady.
- Poddaję się - westchnęła Samantha.
- Teraz wiem, jaki prezent kupię ci na Gwiazdkę - zażartował Reed.
- Nawet o tym nie myśl. - Samantha popatrzyła na niego groznie, ale
w jej głosie słychać było rozbawienie.
- No, chyba że ofiarujesz jej więcej niż jedno pudełko - dodał Frank.
- Wydaje mi się, że zasłużyła na co najmniej dwa - roześmiał się
Reed. - A może dostanie nawet trzy, jeśli będzie grzeczną dziewczynką.
- Byłam bardzo grzeczna.
Reed poczuł, jak pożądanie wybucha w nim potężnym płomieniem.
Nagle zaschło mu w ustach. Na pewno kupiłby jej pudełko czekoladek,
gdyby...
- Ja też byłem grzeczny - odezwał się Timmy. - Co mi kupisz na
GwiazdkÄ™, Reed?
Te słowa przywołały go do porządku. Na moment zapomniał,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]