Odnośniki
- Index
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 04 Pendragon
- Banks Leanne Bracia Medici 04 Sekret panny młodej
- Denise A Agnew [Heart of Justice 04] Within His Embrace (pdf)(1)
- Feasey Steve Wilkołak 04 Igrzyska demonów Całość
- Jennifer Sturman [Rachel Benjamin Mystery 04] The Hunt
- 04. Biurowa swatka Świąteczny prezent McClone Melissa
- Diana Palmer Hutton & Co 04 The Texas Ranger
- Follett Ken 04 Papierowe pieniądze [1977]
- Draka 04 Drakon, S. M. Stirling
- 04 Skazaniec
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
to, że znalezli się w bardzo dużym gmachu.
To rzeczywiście musi chyba jakiś magazyn, pomy-
ślała. Pewnie już nieużywany, ponieważ był nie-
opalany. Carrie wyczuła też jakiś zapach. Znajomy, ale,
chociaż usilnie się starała, nie potrafiła go zidentyfi-
kować.
- Wstawaj - rozkazał jej nagle Birkenfeld.
Opierając się plecami o ścianę, aby nie stracić rów-
nowagi, ponieważ ręce wciąż miała związane, Carrie z
trudem podniosła się z podłogi.
117
S
R
- Pogadamy sobie teraz z twoim kochanym bra-
ciszkiem. Masz mu tylko powiedzieć, że się dobrze czu-
jesz i że musi zrobić to, co mu każę, bo inaczej cię zabi-
ję. Zrozumiałaś?
Bo inaczej cię zabiję. Tak, Carrie zrozumiała go aż
za dobrze.
Skinęła głową i nie pokazała po sobie, jakie wra-
żenie wywarły na niej te słowa, chociaż serce omal nie
wyskoczyło jej z piersi.
- Jaki ma numer komórki?
- Nie wiem. Jest zapisany w mojej komórce, ale
numeru nie pamiętam.
Wzdrygnęła się, kiedy Birkenfeld zaklął głośno.
- Jest w mojej torebce - pospieszyła wyjaśnić. -
Mój telefon. W torebce.
Usłyszała, jak na podłogę wypadają jakieś przed-
mioty, kiedy Birkenfeld grzebał w jej torebce.
- Jaki jest twój PIN?
Carrie była tak zdenerwowana, że przez moment
nie mogła go sobie przypomnieć, ale po chwili zebrała
myśli i podała mu numer. Zaraz też posłyszała klikanie
naciskanych klawiszy, po czym zaległa cisza wskazują-
ca, że Birkenfeld czeka, aż Travis odbierze telefon.
W tym momencie potrafiła myśleć tylko o jednym:
zdała sobie sprawę, że jej porywacz nie zamierza puścić
jej wolno, że ją zabije niezależnie od tego, czy Travis
przystanie na jego warunki, czy nie.
To dziwne, ale bardziej niż o siebie martwiła się
118
S
R
o Travisa i Ryana. Była pewna, że gdyby tylko przy-
darzyło jej się coś złego, czuliby się za to odpowie-
dzialni. Do końca życia.
A ona ani razu nie wyznała Ryanowi, że go kocha.
Gdy to sobie uświadomiła, poczuła przypływ odwagi.
Postanowiła, że przestanie kulić się ze strachu jak zwie-
rzę i że nie da się zabić temu łajdakowi.
Zwierzę. O właśnie! To było to! Ten właśnie za-
pach usiłowała rozpoznać, zmieszany z wonią środków
odkażających i kurzu. Dobry Boże. Teraz nareszcie
wiedziała, gdzie jest.
Kiedy zadzwonił telefon, Trav jechał właśnie sa-
mochodem na spotkanie w klubie. Sprawdził na wy-
świetlaczu, że dzwoni telefon Carrie.
- Hej, misiaczku, co u ciebie słychać? - zagadnął
wesoło.
- Mam tu coś, na czym ci zależy, Whelan. Travis o
mały włos nie wjechał w bagażnik samochodu przed
sobÄ….
- Kto mówi? - zapytał, czując, że ogarnia go lęk.
- Roman Birkenfeld.
Złe przeczucie ustąpiło panicznemu przerażeniu.
- Birkenfeld? Co u diabła...
- Zamknij się - warknął jego rozmówca. - Zamknij
sięi słuchaj. Powtarzam, żebyś mnie dobrze zrozumiał.
Mam tu coś, na czym ci zależy, a ty masz coś, na czym
mnie zależy. Ja mam twoją siostrę.
119
S
R
- Ty sukin...
- Dobra dobra, wiem, że z ciebie twardziel i Te-
ksańczyk całą gębą, ale nie zapominaj, że teraz ja tu
rządzę. Jeśli ją chcesz odzyskać, postąpisz dokładnie
tak, jak ci każę. %7ładnych pytań, zrozumiano?
- Chcę z nią rozmawiać - zażądał Trav, któremu
zimny pot zrosił czoło.
Usłyszał stłumiony okrzyk - bólu, zaskoczenia -
który omal nie wyrwał mu serca z piersi. A potem jej
głos. Drżący głos, który zupełnie go rozstroił.
- Trav...
- Carrie. Mój Boże, misiaczku. Co on ci zrobił?
- Nic. Jeszcze. Nic mi nie jest. Twarda ze mnie
sztuka. Z dobrej... obory - Carrie usiłowała się zaśmiać.
- Gdzie ty jesteÅ›, kochanie?
- Ja... Nathan... czyli Birkenfeld... on zawiązał mi
opaskę na oczach. Trav... kocham cię. Zawsze... będę
pamiętała Fort Worth....
Birkenfeld wyrwał jej telefon z ręki.
- Bardzo to wzruszajÄ…ce - syknÄ…Å‚ - ale mamy teraz
interes do ubicia, Whelan. Zdajesz sobie sprawę, że nie
zobaczysz jej żywej, jeśli nie wypełnisz moich in-
strukcji co do joty.
- Birkenfeld, jeżeli spadnie jej choćby włos z gło-
wy...
- Nie będziesz mi tu stawiał żadnych żądań! -
wrzasnął Birkenfeld histerycznym głosem. - Jeszcze
120
S
R
jedno słowo, a twoja siostrzyczka wyda ostatnie tchnie-
nie.
Trav przygryzł język i poprzysiągł obie, że kiedy
odnajdzie tego łotra, obedrze go żywcem ze skóry. Je-
żeli go znajdzie. A do tego czasu nie miał wyboru i mu-
siał tańczyć tak, jak on mu zagra.
- No, widzę, że wreszcie nabrałeś rozumu - skon-
statował Birkenfeld. - A teraz słuchaj uważnie, co masz
zrobić.
121
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Nie po raz pierwszy w życiu Ryan czuł się bezrad-
ny. Kiedy człowiek leży rozciągnięty na arenie rodeo
i czeka, co mu przyniesie los, kiedy wierzga nad nim,
bije zadem i staje dęba rozzłoszczony, pięćsetkilowy
dziki mustang i jedno uderzenie kopyta może położyć
kres nie tylko jego karierze, ale i życiu, wtedy człowiek
czuje się zupełnie bezradny, nawet jeśli jest najlepszym
jezdzcem pod słońcem. Ale nigdy nie czuł takiego sma-
ku bezradności jak teraz, kiedy Travis zadzwonił do
niego i do dwóch innych członków klubu, zaangażowa-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]