Odnośniki
- Index
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 04 Pendragon
- =04=Teksański Klub Ranczerów Gerard Cindy ZAGINIONE DZIECKO(Do utraty tchu)
- Denise A Agnew [Heart of Justice 04] Within His Embrace (pdf)(1)
- Feasey Steve Wilkołak 04 Igrzyska demonów Całość
- Jennifer Sturman [Rachel Benjamin Mystery 04] The Hunt
- 04. Biurowa swatka Świąteczny prezent McClone Melissa
- Diana Palmer Hutton & Co 04 The Texas Ranger
- Follett Ken 04 Papierowe pieniądze [1977]
- Draka 04 Drakon, S. M. Stirling
- Delpard Raphael Zeznania sekretarki. 12 lat u boku Hitlera 1933 1945
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- I właśnie z tego powodu nie ryzykowałabym romansu.
- Przez siostry.
- I dlatego że nie jestem osobą, która zdradza własnego męża.
- Tego akurat nie jestem taki pewien.
Leo zauważył w jej oczach ból. Był prawie gotów uwierzyć, że ma wyrzuty sumie-
nia. Nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Mógł jej zapłacić i z tym skończyć albo zo-
stawić ją bez grosza. Wiedział jednak, że miał swój udział w bankructwie jej ojca. Tak
czy inaczej, nie mógł teraz na nią patrzeć.
- Wychodzę. Możesz dziś spać w moim pokoju - powiedział, odwracając się do
drzwi.
- Leo... - Calista chciała go zatrzymać.
- Co?
- Przykro mi, że tak wyszło.
Leo zniknął za drzwiami. Nie mógł uwierzyć, że dał się tak oszukać. Jak głupi
wierzył, że dzięki Caliście znajdzie ukojenie. Zairze swą przeszłość. Jej obecność u jego
boku sprawiała, że ludzie inaczej go postrzegali, a w interesach otwierały się dotąd za-
mknięte drzwi. Musiał teraz ochłonąć, bo decyzja, którą miał podjąć, wymagała spokoju
i równowagi.
Calista nie wiedziała, co ma teraz zrobić. Zaskoczyła samą siebie, mówiąc Leo całą
prawdę. Zdecydowała, że nie odejdzie przez wzgląd na siostry i budzące się w niej uczu-
cie do Leo. Próbowała wszelkich sposobów, żeby zasnąć, ale bez powodzenia. Gdy tylko
zamknęła Oczy, widziała jego twarz. Czy rzeczywiście była w stanie zranić tak silnego
mężczyznę jak on? Czuła się z nim związana. Wiedziała, że łączy ich coś więcej niż tyl-
ko seks. Nie mogła sobie wybaczyć, że zaprzepaściła szansę na wspólną przyszłość.
Znowu zamknęła oczy i tym razem zapadła w niespokojny sen.
Następnego ranka odebrała Puchatka z kliniki. Był jeszcze zamroczony, ale machał
ogonem i polizał ją na powitanie. Calista poczuła się nieco lepiej. Chciała zapłacić ra-
chunek, ale okazało się, że Leo wcześniej pokrył koszty.
R
L
T
Przez cały dzień zajmowała się Puchatkiem, podawała mu lekarstwa i zastanawiała
się, co zadecyduje Leo. Nie mogła myśleć o niczym innym. Póznym wieczorem zadzwo-
nił jej telefon.
- Mam złe wieści - w słuchawce usłyszała głos Sharon.
- Co się stało?
- Tami miała wypadek. Jesteśmy teraz w szpitalu.
- O Boże! Co jej jest?!
- Ma parę zadrapań i siniaków, ale najgorsze, że prowadziła pod wpływem alkoho-
lu - wyjaśniła Sharon, ściszając głos.
- O Boże - powtórzyła Calista.
- Myślałam, że już z nią lepiej, ale przez tych znajomych ciągle ma jakieś kłopoty.
Przykro mi o tym teraz mówić, ale bilet i rachunek za szpital sporo nas kosztowały.
- Oczywiście wszystko ci zwrócę. Już tam jadę.
- Okej, zadzwoń, kiedy będziesz blisko.
Calista spakowała szybko trochę ubrań i wyjaśniła Meg, dlaczego musi tak nagle
wyjechać. Nie wiedziała, czy powinna dzwonić do Leo, ale ostatecznie postanowiła wy-
słać mu wiadomość. Nie było czasu na wyjaśnienia.
Gdy siedziała w samochodzie, odezwał się jej telefon.
- Tu Leo.
Calista zaniemówiła na moment, słysząc jego głos.
- Cześć - powiedziała po chwili.
- Dostałem twoją wiadomość. Co z Tami?
Calista poczuła ucisk w gardle.
- Na szczęście nie ma poważnych obrażeń. Prowadziła samochód po alkoholu i
wjechała w znak drogowy.
Leo zaklÄ…Å‚.
- Sharon mówi, że znajomi mają na nią zły wpływ. Zakazy ani szlaban nie pomo-
gły. Martwię się o nią.
Na chwilę znów zapadła cisza.
- Może powinnaś przywiezć ją do nas do domu - zaproponował.
R
L
T
Calista nie wiedziała, co powiedzieć, ale po chwili odezwała się:
- Myślałam, że każesz mi się wyprowadzić.
- Przecież nie kazałem.
- No nie, ale sam zniknÄ…Å‚eÅ› i...
- Porozmawiamy o tym pózniej - przerwał jej Leo. - Skoncentruj się teraz na Tami.
Może taka przerwa od znajomych dobrze jej zrobi.
- JesteÅ› pewien? Po tym wszystkim...
- Nie proponowałbym, gdybym nie był pewien. Kiedyś może unikałem odpowie-
dzialności, ale nie teraz.
- Leo...
- Nie dziękuj. - Nie pozwolił jej dokończyć. - Uważaj na drodze.
Następnego wieczoru Calista pomagała Tami rozpakować się w nowym pokoju.
Leo czekał na nią u siebie, sącząc whisky. Uraziła jego dumę, ale gdy gniew minął, zdał
sobie sprawę, że wina nie leżała tylko po jednej stronie. Calista nawet nie chciała wyda-
wać jego pieniędzy i wciąż płaciła rachunki ze swojego konta.
Inna kobieta już dawno wykupiłaby kilka butików. Leo czuł się też poniekąd win-
ny losu, jaki spotkał jej rodzinę.
- Cześć. - w drzwiach sypialni stanęła Calista.
- Cześć - powiedział Leo, wskazując jej krzesło obok siebie. - Usiądz.
Na stole czekała na nią lampka wina. Calista usiadła, wypiła łyk i odstawiła kieli-
szek. Leo zauważył, że jest zmęczona.
- Co u Tami?
- Próbuje być dzielna, ale zabrała ze sobą pluszaka do łóżka.
- Mówiła coś?
- Niewiele, co też jest dziwne. Przeprosiła.
- Przyznanie się do winy to pierwszy krok w stronę zmian - powiedział Leo i napił
siÄ™ whisky. - Sam coÅ› o tym wiem.
- Też przez to przeszedłeś? - zapytała, patrząc mu w oczy.
R
L
T
- Mój tak zwany ojciec adopcyjny mnie bił i straszył też biciem moją przybraną
[ Pobierz całość w formacie PDF ]