Odnośniki
- Index
- Diana DeRicci The Scandalous Anthology Passions (pdf)
- Williams Cathy Kochankowie z hrabstwa Kent 4
- Cornick Nicola Kochanek lady Allerton
- Diana Palmer Long Tall Texans 47 Courageous
- Diana Palmer Long Tall Texans 25 Lionhearted
- Diana Palmer Hutton & Co 04 The Texas Ranger
- D322. Palmer Diana Samotnik z wyboru
- Palmer Diana 24 Piękny, dobry i bogaty
- Diana Palmer Snow Kisses
- Diana Palmer Osaczony
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
swojej delikatności.
Spojrzała na niego spod przymrużonych powiek
i napotkała jego wzrok. Oczy mu płonęły. Przysunął
się bliżej, poczuła, jak ciepły oddech owiewa jej
wilgotne, rozchylone usta, i usłyszała jego cichy
głos:
184 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Nie bój się mnie - wyszeptał. - Proszę.
Z trudem przełknęła ślinę, oddychała jak po
wielkim wysiłku.
- Jacob... - powiedziała drżącym głosem.
Kurczowo zacisnął powieki, jak gdyby sprawiła
mu ból.
- Nie sądziłem, że jeszcze usłyszę, jak wypo
wiadasz moje imię - wyznał zdławionym głosem.
Nie zamierzała go dotykać; nie umiała powie
dzieć, jak to się stało, że jej dłonie nagle oparły się
o jego tors. Czuła pod palcami szorstki materiał
koszuli, aż nazbyt żywo pamiętając, co się pod nim
kryje, jak przyjemnie jest zatopić palce w gęstwinie
czarnych włosków na jego piersi.
- Nie utrudniaj mi tego - wyszeptała bezradnie.
Ujął oburącz jej głowę i odchylił ją delikatnie, tak
aby musiała spojrzeć mu w oczy.
- Myślisz, że mnie jest łatwiej? Mam pozwolić
ci odejść?
- Tak - odparła, uśmiechając się, choć usta jej
drżały. - Przecież sam mówiłeś, że nie chcesz się
z nikim wiązać.
- Na Boga, to dlaczego za każdym razem, kiedy
patrzÄ™, jak odchodzisz, coÅ› we mnie umiera? - spy-
tał. - Dlaczego budzę się i zasypiam z twoim
imieniem na ustach?
- Nie mogę zostać twoją kochanką! -jęknęła.
- Po prostu nie mogÄ™!
Znowu zbliżył usta do jej ust, owiał ją gorącym
oddechem.
Diana Palmer 185
- Byłoby łatwo sprawić, żebyś nią została - od
parł aksamitnym głosem. - Bardzo łatwo. Wystar
czyłoby mi dziesięć minut z tobą sam na sam,
z ustami na twoich ustach, z rękami pod twoją
bluzką, i szybko zapomniałabyś o bożym świecie.
Pamiętasz tamtą noc przed akcją? Pamiętasz, Gab
by? - szeptał namiętnie. - Trzymałem cię w ramio
nach, dotykałem cię...
- Jacob. - Wtuliła rozpaloną twarz w jego ko
szulę. - Jacob, przestań, proszę!
Duże ciepłe dłonie przestały błądzić po jej
plecach i przeniosły się na biodra. Potem J.D.
przyciągnął ją do siebie i poczuła, jak bardzo jej
pragnie.
- Jesteśmy w parku, to miejsce publiczne - za
protestowała słabo, ale się nie odsunęła.
- Tutaj jesteś bezpieczna - odparł. - Gdybyśmy
byli gdziekolwiek indziej, nie ręczyłbym za siebie.
Tak bardzo ciÄ™ pragnÄ™, Gabby...
- Dlaczego mi to robisz? I tak jest mi trudno
- oznajmiła, opierając rozpalone czoło na jego
ramieniu.
Jego koszula pachniała świeżością. Gabby po
gładziła ją bezwiednie, czując pod palcami, jak
mu grają mięśnie. Natychmiast zareagował na ten
lekki dotyk, zaczął szybciej oddychać, oczy mu
rozbłysły.
- Rozepnij ją. Dotknij mnie - poprosił zdławio
nym głosem.
- Przecież tu są ludzie!
186 ZBUNTOWANA KOCHANKA
- Są. - Całował jej zamknięte powieki, czoło,
włosy. - Dotknij mnie.
Gabby nie mogła złapać tchu. Poddawała się tym
delikatnym pieszczotom, oszołomiona i rozpalona.
Pomyślała, że kochać kogoś tak bardzo to praw
dziwa udręka. Tak trudno będzie od niego odejść,
wiedząc, jaki J.D. potrafi być czuły. Co jednak
może zrobić?
- Już nigdy cię nie skrzywdzę - wyszeptał,
prowadząc jej dłoń ku guzikom swojej koszuli.
- Nigdy. Nie będę próbował cię do niczego zmusić,
nie będę brutalny. Udowodnię ci, że możesz mi
ufać, choćby mi to miało zająć całe życie, Gabby.
Zamknęła oczy i drżącymi palcami rozpięła pier
wszy guzik, potem drugi. Poczuła, jak mięśnie mu
się napinają, gdy odpinała trzeci, potem przytuliła
się do niego, wsunęła dłoń pod koszulę i pogładziła
jego muskularny tors. J.D. wstrzymał oddech i prze
sunął się nieznacznie, by mogła głębiej wsunąć
rękę.
- Kiedyś zrobiłaś to samo co ja przed chwilą
- przypomniał jej zmysłowym szeptem. - Kiedy
włożyłem ci rękę pod koszulę, na farmie, pamię
tasz? Obróciłaś się tak, żeby było mi wygodniej cię
dotykać.
Pamiętała raczej, co się wtedy z nią działo.
Sennie podniosła powieki i zwróciła twarz w jego
stronę, tak aby mógł spojrzeć jej w oczy.
Wpatrywał się w nią roziskrzonym wzrokiem.
- O tak. LubiÄ™, jak to robisz - szepnÄ…Å‚, kiedy
Diana Palmer
187
delikatnie powiodła paznokciami po jego skórze.
Nie odrywał od niej płonącego spojrzenia. - Gdyby
śmy się kochali, mogłabyś drapać mnie po całym
ciele, a ja mógłbym cię całą wycałować.
Zadrżała. Widząc to, wziął ją w ramiona i tulił
tak, jak się tuli dziecko, dopóki się nie uspokoiła.
- Słowa mają wielką moc - odezwał się cicho
ponad jej głową, spokojnie i niemal uroczyście.
- Dzięki tobie to zrozumiałem. Dopóki się nie
poznaliśmy, nie wiedziałem, że można kochać się
z kobietą, tylko do niej mówiąc.
Gabby w milczeniu spoglądała na jezioro, od
prowadzając spojrzeniem majestatyczne żaglówki.
- Znalezliśmy się w impasie - oznajmiła z wes
tchnieniem.
Wtulił twarz w jej włosy.
- Dlaczego tak mówisz?
- J.D., w piątek odchodzę - oznajmiła, śmiejąc
siÄ™ gorzko.
- Może - mruknął i objął ją mocniej.
- To nieodwołalna decyzja. - Szarpnęła się, a on
puścił ją natychmiast. - Nic się nie zmieniło.
- Przynajmniej przestałaś się kulić na mój widok
- odparł, lustrując ją spojrzeniem.
- Bardzo ci dziękuję - odparła. - Za zaleczenie
moich ran. Teraz jestem gotowa do poważnego
zwiÄ…zku.
- Może związałabyś się ze mną? - spytał. - Jes
tem zamożny, seksowny...
- I nieodpowiedzialny - wpadła mu w słowo.
ZBUNTOWANA KOCHANKA
188
- Chcę mężczyzny, któremu karabin kojarzy się
z filmem sensacyjnym!
Westchnął i podniósł na nią zamyślone oczy.
- Daj mi trochÄ™ czasu.
- Czas niczego tu nie zmieni - oznajmiła. - Nie
potrafisz z tym zerwać. To zupełnie jak z paleniem,
tyle że wojna to znacznie niebezpieczniejszy nałóg.
Nie mogłabym wiecznie wyglądać przez okno i cze
kać, aż zadzwoni telefon.
- I tak będziesz czekała.
Okręciła się na pięcie i spiorunowała go wzro
kiem.
- SÅ‚ucham?
- I tak będziesz czekała - powtórzył spokojnie,
nie odrywajÄ…c od niej spojrzenia.
Wyciągnął kolejnego papierosa i zapalił go z mi
ną, która zdawała się mówić: A co mi tam!".
- Będziesz za mną tęskniła. Będziesz mnie prag
nęła. Możesz odejść z kancelarii, ale wspomnień nie
zdołasz zniszczyć. Nie zapomnisz o mnie, tak ja nie
zapomnę o tobie. Już zawsze będziemy mieć po
czucie, że ledwie coś się zaczęło, już się skończyło,
że coś nas ominęło.
- Seks to tylko seks! - wykrzyczała z pasją.
Nagle spostrzegła, że nie są sami. Obok prze
chodziło dwóch młodych chłopaków, którzy uśmie
chnęli się jak na komendę i mrugnęli porozumiewa
wczo. Gabby najchętniej zapadłaby się pod ziemię.
Zaczerwieniła się po same uszy i pobiegła plażą
w stronę parkingu. J.D. dogonił ją, a potem biegł
Diana Palmer
189
przy niej, spokojnie dopalajÄ…c papierosa. Kiedy
znalezli przy samochodzie, rzucił niedopałek i przy
deptał go butem, po czym wsiedli do samochodu.
- Nie powiedziałbym, że to tylko seks - odezwał
się, zwrócony twarzą w jej stronę, i oparł rękę na
oparciu jej fotela, uśmiechając się tajemniczo.
- Aczkolwiek nie ukrywam, że w niezbyt odległej
przyszłości seks będzie nam zajmował mnóstwo
czasu.
- Marzyciel!
- Raczej to ty będziesz rozmarzona - odparł,
szelmowsko unoszÄ…c brwi. - Kiedy nie zapominam
o dobrych manierach, potrafię zrobić wrażenie na
kobiecie. Wtedy w Gwatemali byłem wściekły,
rozdrażniony. Ale dzień wcześniej miałaś przed
smak tego, jaki naprawdÄ™ jestem.
Wspomnienie tamtej chwili sprawiło, że oblałają
fala gorąca. J.D. powoli opuścił wzrok na wysokość
jej biustu i uśmiechnął się zmysłowo. Podążyła za
jego spojrzeniem, zrozumiała, co wywołało ten
uśmiech, i pośpiesznie skrzyżowała ręce na piersi.
- Za pózno rzekł półgłosem. - Ciało zawsze
cię zdradzi. Nie zapomniałaś...
- Nie jesteś jedynym mężczyzną na świecie!
- Naturalnie - przytaknÄ…Å‚ zgodnie. - Ale ty nie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]