Odnośniki
- Index
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christle Gray Through Hell and High Water [Wild Rose] (pdf)
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Joyee_Flynn_ _Who_Needs_Christmas_07_ _Shove_Your_Tree
- 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
- Christenberry Jude Wybrańcy losu Zapach luksusu
- Agata Christie Pani McGinty nie Ĺźyje
- My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow
- Anvil, Christopher Strangers in Paradise
- Dore_Christy_ _Milosna_rozgrywka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
tych, które zawsze wychodzą za łajdaków... To przede wszystkim zwróciło moją
uwagÄ™ na Lancelota Fortescue...
- Cóż, osobiście mogę być przekonany, że to trafne przypuszczenie. Ale
niejedno trzeba będzie wyjaśnić. Chociażby zagadkę Ruby MacKenzie. Jestem
prawie pewien...
- I ma pan słuszność - przerwała panna Marple. - Tyle że upatrzył pan nie tę
osobę. Proszę pomówić szczerze z panią Parcivalową.
- Czy zechciałaby pani podać mi swoje panieńskie nazwisko? - zwrócił się
Neele do pani Parcivalowej Fortescue.
- Czy... - Jennifer zająknęła się, zrobiła wystraszoną minę.
- Proszę się nie denerwować - podjął detektyw. - Najlepiej zawsze wyznać
całą prawdę. Nie omylę się chyba, jeżeli powiem, że przed ślubem nazywała się pani
Ruby MacKenzie.
- Ja... Dlaczego?... A jeżeli nawet się tak nazywałam...
- To wszystko w porządku dokończył inspektor Neele. - Kilka dni temu byłem
w sanatorium Sosny. Rozmawiałem z pani matką.
- Jest na mnie strasznie zła powiedziała Jennifer. - Moje wizyty denerwowały
ją tylko, więc zaniechałam ich od dawna. Biedna mateczka! Bardzo kochała mojego
ojca.
- I wychowywała panią w melodramatycznej atmosferze zemsty, prawda?
Tak. Mnie i bratu kazała przysięgać na Biblię, że nie zapomnimy nigdy i
zabijemy tamtego. Pózniej poszłam do szpitala na praktykę i wkrótce zrozumiałam,
że moja matka jest umysłowo chora.
A sama myślała pani o zemście?
- Ja? Myślałam. Rex Fortescue faktycznie zabił mojego ojca. Nie zastrzelił go
naturalnie ani nie pchnął nożem. Nic w tym rozumieniu. Ale jestem prawie pewna, że
opuścił go w chorobie, zostawił na pewną śmierć. To na jedno wychodzi, prawda?
- Pod kątem widzenia moralności, tak.
- Więc myślałam o zemście, chciałam się odegrać - podjęła pani Valowa. - Syn
Reksa Fortescue zachorował na zapalenie płuc i opiekowała się nim moja
przyjaciółka. Skłoniłam ją, by odeszła i mnie poleciła na swoje miejsce. Nie miałam
wtedy żadnego planu. Naturalnie w głowie mi nie postała myśl o wyprawieniu na
tamten świat Reksa Fortescue... Mętnie roiłam, że będę zle pielęgnować jego syna,
tak zle, że Val umrze. Ale dla pielęgniarki z zawodu to przedsięwzięcie niemożliwe.
Opiekowałam się chorym troskliwie, wyciągnęłam go z biedy, a on... Widocznie mu
się spodobałam, bo poprosił mnie o rękę. Wtedy powiedziałam sobie: To zemsta
bardziej sensowna niż każda inna . Chodziło o to, że dzięki małżeństwu z synem
pana Fortescue odzyskam pieniÄ…dze wyszachrowane przez starego od mojego ojca.
Uważałam, ze tak będzie rozumniej.
- Niewątpliwie - przyznał inspektor znacznie rozumniej. Domyślam się, że pani
podrzuciła nieżywe kosy na biurko teścia i do pasztetu?
Jenniler zmieszała się, zarumieniła.
- Tak... Dziś rozumiem, że postąpiłam strasznie głupio... Ale pan Fortescue
opowiadał o swoich dowcipnych transakcjach, chwalił się, że tego czy owego
oszachrował najzupełniej legalnie... Cóż, chciałam mu napędzić trochę strachu. I
napędziłam! Okropnie się denerwował. - Pani Valowa urwała, by podjąć zaraz z nutą
zaniepokojenia: Ale nic więcej nie zrobiłam! Naprawdę, inspektorze! Nie podejrzewa
pan chyba, że byłabym zdolna do morderstwa?
- Nie podejrzewam, proszę pani - zapewnił detektyw. - Aha... Czy ostatnio
dawała pani jakieś pieniądze pannie Dove?
Jennifer szeroko otworzyła usta.
- SkÄ…d pan wie?
- My, proszę pani, dużo wiemy - odparł Neele i szepnął do siebie: - Niemało
też odgadujemy.
Pani Parcivalowa ożywiła się, zaczęła mówić bardzo szybko:
- Ona przyszła do mnie i opowiedziała, jak to pan wmawiał w nią, że nazywa
się Ruby MacKenzie. Dodała, że może utrzymywać pana w błędzie, jeżeli przyniesie
to jej pięćset funtów. Powiedziała też, że gdy pan pozna moje prawdziwe nazwisko,
oskarży mnie o zamordowanie teścia i jego żony. Miałam wiele kłopotu ze zdobyciem
pieniędzy, bo naturalnie nie mogłam przyznać się Parcivalowi. On nic o mnie nie wie.
Musiałam sprzedać zaręczynowy pierścionek z brylantem i śliczny naszyjnik, który
podarował mi pan Fortescue.
- Proszę się nie martwić, droga pani powiedział z uśmiechem detektyw. -
Liczę, że dzięki policji odzyska pani te pięćset funtów.
Następnego dnia inspektor Neele odbył kolejną rozmowę z panną Mary Dove.
- Ciekaw jestem, proszę pani - rozpoczął - czy zechce pani wręczyć mi czek
na pięćset funtów płatnych do rąk pani Parcivalowej Fortescue?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]