Odnośniki
- Index
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christie Agatha Murdo en la orienta ekspreso (Morderstwo w Orient Expresie)
- Christle Gray Through Hell and High Water [Wild Rose] (pdf)
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Joyee_Flynn_ _Who_Needs_Christmas_07_ _Shove_Your_Tree
- 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
- Christenberry Jude Wybrańcy losu Zapach luksusu
- 46 Agatha Christie Kieszeń Pełna Żyta
- Christie Agatha Tajemnica lorda Listerdalea
- My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W Sunday Comet było wiele rzeczy, ale tego nie było. Policja znalazła to
nazwisko w książce w domu pani Upward.
Maude wykrzyknęła:
Więc to była ona& i nie umarła tam& Michael miał rację.
Michael?
Maude oświadczyła znienacka:
Nie mogę dłużej zostać. Spóznię się z podawaniem lunchu. Wszystko mam w
piecu, ale obeschnie.
Ruszyła biegiem. Poirot stał i patrzył za nią.
W oknie poczty pani Sweetiman z nosem przylepionym do szyby zastanawiała się,
czy ten stary cudzoziemiec nie robił pewnego rodzaju propozycji&
III
Wróciwszy do domu Na Smugach, Poirot zdjął buciki i włożył ranne pantofle. Nie
były szykowne ani, jego zdaniem, comme il faut& ale potrzebował wytchnienia.
Usiadł z powrotem w fotelu i od razu powrócił do rozmyślań. Teraz już miał dużo
do myślenia.
O drobiazgach rzeczach, których nie dopatrzył.
Wzór już był. Brakowało mu tylko spójności.
Maureen z kieliszkiem w ręce, mówiąca coś sennym głosem o coś pytała&
Sprawozdanie pani Oliver z wieczoru w teatrze. Cecil? Michael? Był niemal pewny,
że wspominała jakiegoś Michaela& Eva Kane, guwernantka do dziecka u Craigów&
Evelyn Hope&
Oczywiście! Evelyn Hope!
Rozdział dwudziesty trzeci
I
Eve Carpenter weszła do domu Summerhayesów mimochodem, jak większość
wchodzących tu osób, posługując się, czym było wygodniej, drzwiami wejściowymi
lub balkonowymi.
Szukała Herkulesa Poirota i kiedy go znalazła, przystąpiła do rzeczy, niczego nie
owijając w bawełnę.
Proszę pana powiedziała. Jest pan detektywem, i podobno dobrym. W
porzÄ…dku, najmujÄ™ pana.
Powiedzmy, że nie jestem do wynajęcia, Mon Dieu, nie jestem taksówką!
Jest pan prywatnym detektywem, a prywatni detektywi pracujÄ… za pieniÄ…dze,
może nie?
Taki jest zwyczaj.
No, tak też mówię. Zapłacę panu. Dobrze panu zapłacę.
Za co? Co pani chce, żebym zrobił? Eve Carpenter powiedziała bez ogródek:
%7łeby mnie pan chronił przed policją. Zwariowali. Myślą, zdaje się, że to ja
zabiłam tę Upward. I węszą wszędzie, wypytują& wygrzebują różne rzeczy. To mi
się nie podoba. Doprowadza mnie do szaleństwa.
Poirot przyjrzał jej się. Część z tego, co mówiła, była prawdą. Wyglądała o wiele
starzej niż wtedy, kiedy parę tygodni temu zobaczył ją po raz pierwszy. Podkrążone
oczy świadczyły o bezsenności. Od nosa do podbródka zarysowały jej się bruzdy, a
ręka, którą zapalała papierosa, okropnie się trzęsła.
Musi pan położyć temu kres powiedziała. Musi pan.
Co mogę zrobić, madame!
Tak czy inaczej ich odsunąć. Co za cholerna bezczelność! Gdyby Guy był
mężczyzną, sam by z tym skończył. Nie pozwoliłby im mnie prześladować.
A on& nic nie robi? Wyznała nadąsana:
Nie powiedziałam mu. On tylko deklamuje o udzielaniu policji wszelkiej
możliwej pomocy. Jemu to nie przeszkadza. Był na jakimś upiornym zebraniu
politycznym tego wieczora.
A pani?
Ja siedziałam w domu. Akurat słuchałam radia.
Ale jeżeli może pani tego dowieść&
Jak mogę tego dowieść? Zaproponowałam Croftom bajeczną sumę, żeby
zeznali, że się kręcili i widzieli mnie& Te świnie odmówiły.
Było to bardzo niemądre posunięcie z pani strony.
Nie rozumiem dlaczego. To by załatwiło sprawę.
Prawdopodobnie przekonała pani służących, że naprawdę popełniła pani to
morderstwo.
No& i tak zapłaciłam Croftowi za&
Za co?
Za nic.
Proszę pamiętać, potrzebuje pani mojej pomocy.
Och. To nie było nic ważnego. Ale Croft przyjął jej telefon.
Pani Upward?
Tak. Z prośbą, żebym do niej przyszła tego wieczora.
I mówi pani, że pani nie poszła?
Dlaczego miałabym iść? Cholerna, okropna starucha. Miałam iść i trzymać ją za
rękę, po co? Ani przez chwilę nie śniło mi się tam iść.
Kiedy dzwoniła?
Jak mnie nie było w domu. Nie wiem dokładnie kiedy& między piątą a szóstą,
zdaje siÄ™. Telefon przyjÄ…Å‚ Croft.
I zapłaciła mu pani, żeby zapomniał, że odbierał telefon. Dlaczego?
Niech pan nie będzie niemądry. Nie chcę być w to zamieszana.
I potem proponuje mu pani pieniądze, żeby dał pani alibi? Jak pani sobie
wyobraża, co pomyśli on i jego żona?
Kogo obchodzi, co sobie pomyślą?
Może to obchodzić ławę przysięgłych powiedział ze śmiertelną powagą
Poirot.
Wytrzeszczyła na niego oczy.
Nie mówi pan poważnie?
Mówię poważnie.
Będą słuchali służby& nie mnie? Poirot przyjrzał się jej.
Co za bezczelność i głupota! Zrażać sobie ludzi, którzy by mogli być pomocni.
Głupia, krótkowzroczna polityka. Krótkowzroczna&
Takie piękne, duże, błękitne oczy.
Zapytał spokojnie:
Dlaczego nie nosi pani szkieł, madame! Są pani potrzebne.
Co? Och, czasami noszę. Nosiłam jako dziecko. 1 nosiła pani wtedy aparat na
zębach? Wytrzeszczyła oczy.
Prawdę mówiąc, tak. Po co to wszystko?
Brzydkie kaczątko staje się łabędziem?
Rzeczywiście byłam brzydka.
Tak uważała pani matka? Powiedziała ostro:
Nie pamiętam matki. O czym zresztą, u diabła, mówimy? Podejmie się pan tej
pracy?
%7łałuję, ale nie mogę.
Dlaczego pan nie może?
Bo w tej sprawie reprezentujÄ™ Jamesa Bentleya.
Jamesa Bentleya? Och, ma pan na myśli tego półgłówka, który zabił
sprzątaczkę? Co on ma wspólnego z Upwardami?
Może& nic.
No, proszÄ™! Chodzi o pieniÄ…dze? Ile?
Tu pani popełnia wielki błąd, madame. Myśli pani zawsze kategoriami
pieniędzy. Ma pani pieniądze i uważa, że tylko one się liczą.
Nie zawsze miałam pieniądze.
Nie powiedział Poirot. Tak też myślałem. Aagodnie pokiwał głową.
To wiele tłumaczy. I wyjaśnia różne rzeczy&
II
Eve Carpenter wyszła tą samą drogą, którą przyszła, potykając się trochę w świetle,
tak jak ją Poirot zapamiętał wcześniej.
Poirot powtórzył sam do siebie po cichu:
Evelyn Hope&
Więc pani Upward dzwoniła zarówno do Eve Carpenter jak do Deirdre Henderson.
Może jeszcze do kogoś. Może&
Weszła z hukiem Maureen.
Teraz nożyce. Przepraszam, że lunch się opóznia. Mam trzy pary i żadnych nie
mogę znalezć.
Rzuciła się do biurka i powtórzył się tak dobrze już znany Poirotowi proces. Tym
razem Maureen znalazła przedmiot swoich poszukiwań dużo szybciej. Z okrzykiem
radości wyszła.
Niemal automatycznie Poirot podszedł i zaczął układać rzeczy w szufladzie. Wosk,
papier listowy, koszyczek do robótek, fotografie&
Fotografie&
Stał i wytrzeszczał oczy na trzymane w ręku zdjęcie.
Usłyszał kroki na korytarzu.
Poirot potrafił się poruszać bardzo szybko mimo swego wieku. Rzucił fotografię na
sofę, przykrył ją poduszką i usiadł na niej, zanim Maureen ponownie weszła.
Gdzież, u licha, położyłam dur szlak pełen szpinaku?
Leży tu, madame.
I wskazał na durszlak leżący obok niego na sofie.
Więc tu go zostawiłam. Chwyciła durszlak. Wszystko dziś opóznione&
Wzrok jej padł na siedzącego na baczność Poirota. Po co pan tu siada? Nawet
na poduszce to najbardziej niewygodne miejsce w tym pokoju. Wszystkie sprężyny
połamane.
Wiem, madame. Ale& podziwiam ten obraz na ścianie.
Maureen podniosła wzrok na stary obraz przedstawiający oficera marynarki w
pełnym rynsztunku, łącznie z teleskopem.
Tak, jest niezły. Chyba jedyna dobra rzecz w tym domu. Nie jesteśmy pewni,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]