Odnośniki
- Index
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- 78 Pan Samochodzik i Szyfr Profesora Kraka Miernicki Sebastian
- Cykl Pan Samochodzik (51) Krzyż Lotaryński Arkadiusz Niemirski
- (54) Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik i ... Stara księg
- Cykl Pan Samochodzik (03) Wyspa złoczyńców Zbigniew Nienacki
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Złoto Inków tom 2
- Antonia Pearce [Menage Amour 68] Tropic of Desire (pdf)
- Villette 2
- javascript dla kaśźdego full scan
- Warren Murphy Destroyer 131 Wolf's Bane
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
spory kościół, zbudowany z granitowych bloków.
- Kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny - wyjaśnił mi szef patrząc na
rozłożony na kolanach plan miasta.
- Ostatni katolicki kościół w mieście, które było kiedyś ostoją kontrreformacji...
- Niewiele wiem na temat ruchów religijnych w tej części Europy - powiedziałem ze
wstydem.
- W XVI wieku ostatni katolicki arcybiskup Norwegii, Olaf Engelbrektson,
zorganizował tu rozpaczliwy opór przeciw reformacji, narzucanej siłą przez Duńczyków.
- Racja - mruknąłem. - Wtedy Norwegia była w unii z Danią...
- Właśnie. Obrona katolicyzmu była wiec też, częściowo przynajmniej, walką o
zachowanie swojej tożsamości. Wreszcie arcybiskup został wyparty z miasta, które
niestety nie było ufortyfikowane, i schronił się w twierdzy Steinviksholm, a po jej
upadku uszedł na wygnanie. Do 1851 roku istniała ustawa zakazująca pod karą śmierci
przybywania do Norwegii katolickim duchownym... Na szczęście kościół przetrwał,
choć zepchnięty na margines... Z 28 opactw i klasztorów nie ocalał ani jeden... A oto i
nasz hotel.
Niedaleko kościoła, w sporym, drewnianym budynku, znajdował się niewielki,
przytulny hotelik. Dostaliśmy ładny, dwuosobowy pokój z łazienką. Rzuciliśmy swoje
bagaże.
- No to pora trochę powłóczyć się po mieście - zasugerował szef. - A przy okazji
zobaczymy, co porabiają nasi przeciwnicy... Nie widziałem, żeby za nami jechali.
68
- Miasto jest duże - powiedziałem. - W zasadzie tylko przecięliśmy starówkę... Bo to
chyba stara część miasta?
- Chyba tak. Choć po tylu pożarach niewiele jest tu zabytków - mruknął. - Ale obecne
Trondheim nie jest dużo większe od historycznego. Tylko na stokach wzgórz powstało
trochÄ™ nowych dzielnic...
Zabraliśmy ze sobą mały plecak z rozmaitymi niezbędnymi przedmiotami i
powędrowaliśmy zwiedzać. Minęliśmy kościół i niebawem dotarliśmy do głównej ulicy.
Na jej końcu wznosiła się potężna bryła katedry.
- Katedra Nidaros - powiedział Pan Samochodzik. - Kiedyś siódma pod względem
wielkości na świecie, teraz chyba na dwudziestym którymś miejscu...
- Robi wrażenie - mruknąłem.
Szare mury pięły się ku niebu. Wokół rozciągał się rozległy, zadrzewiony cmentarz.
Kamienne i żeliwne nagrobki stały tu i ówdzie, szczególnie liczne były przy samym
murze kościoła.
- Zapewne odpowiednik naszych alei zasłużonych - mruknął szef. - Tu spoczywają ci,
którzy zapisali się w historii miasta: kapitanowie okrętów, kupcy, radcy miejscy,
burmistrzowie... Ludzie, którzy przez wieki historii dbali o ten skrawek ziemi, leżący na
granicach cywilizowanego świata...
- A gdzieś tam głębiej spoczywają kości tych, których groby zniszczono, by zrobić
miejsce dla tych ważniejszych - mruknąłem cicho sam do siebie.
- Owszem - szef skinął głową. - Pod murami kościołów archeolodzy najczęściej
natrafiają na całe zwały kości, wymieszanych poprzez kolejne wykopy grobowe...
Wędrowaliśmy powoli wysypaną żwirem alejką. Minęliśmy niewielki budyneczek, w
którym handlowano rozmaitym badziewiem dla turystów, i stanęliśmy przed frontonem
budowli. Pokrywały go gęsto rzezby wykute w szarobłękitnym kamieniu.
- Skąd tutaj tuf wulkaniczny? - zdumiałem się.
Pan Tomasz pokręcił przecząco głową.
- To niezwykle rzadki błękitny steatyt - wyjaśnił. - Niezły galimatias swoją drogą -
mruknął, podziwiając fronton. - Sądzę, że spora część to rzezby świętych, tylko podczas
reformacji, gdy katedrę przejęli protestanci, skuto niektóre atrybuty...
- Są też postaci świeckie - zauważyłem. - Pewnie królowie i różni prominenci...
- Widzisz gdzieś naszych trzech prześladowców?
- Wyrzezbionych? - zdziwiłem się.
- Na ziemi - wyjaśnił łagodnie.
Rozejrzałem się i pokręciłem przecząco głową.
- Nie ma ich tu.
- To może oznaczać, że już uruchomili jakiegoś swojego wspólnika... Tylko po co w
takim razie pokazywaliby nam się przy dworcu? Nieważne. Wejdzmy.
W przedsionku wynikła drobna scysja z wachmanem, sprawdzającym bilety, ale
ponownie nasze legitymacje utorowały nam drogę.
Weszliśmy do wnętrza świątyni. Była ciemna, kamienne ściany i grube kolumny
przytłaczały. Przez okna zabudowane witrażami sączyło się niewiele światła. Szliśmy
dłuższą chwilę w półmroku, a potem po lewej otworzyła się spora wnęka. W czasach,
gdy świątynia służyła katolikom, zapewne znajdował się tu boczny ołtarz i kaplica, teraz
wszystkie elementy usunięto, ale w niszy, osłoniętej solidną kratą, spoczywały insygnia
69
koronacyjne norweskich królów. Staliśmy dłuższą chwile milcząc i patrzyliśmy, jak
światło halogenowych reflektorków odbija się w polerowanym złocie.
- W sumie niegłupio chyba być królem - mruknął szef.
- Klejnoty koronne - mruknÄ…Å‚em. - Dlaczego spoczywajÄ… tutaj?
- Bo katedra Nidaros w Trondheim to tradycyjne miejsce koronacji norweskich królów
- wyjaśnił szef - Od 1815 roku wszyscy władający Norwegią koronowani byli właśnie
tutaj...
- Katedra Nidaros - mruknÄ…Å‚em.
- Swojego czasu najświętsze miejsce Norwegii. Już w 997 wieku stał tu kościół.
Wzniesiony przez Olafa I Tryggvasona...
- To chyba jeszcze przed oficjalną datą chrztu Norwegii? - zdziwiłem się.
- No cóż. Pierwsi kapłani i mnisi przybyli tu jakieś dwieście lat wcześniej, porwani
przez wikingów w Irlandii...
Olaf I założył miasto, które dziś nazywa się Trondheim, ale w jego czasach nazywano
je Kaupang. Następnie przez setki lat nosiło nazwę Nidaros. I dopiero w 1930 roku
ostatecznie nazwano je tak, jak obecnie... Podobnie rzeka, która toczy swoje wody wokół
starej części osady, nazywana jest Nidelwa albo Nid. Jak komu wygodniej.
Ruszyliśmy dalej.
- To dziwne - powiedziałem w zadumie. - Tu prawie nic nie ma. Gołe ściany...
- Reformacja, Pawle - powiedział szef. - Czytałem sprawozdania. W kościołach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]