Odnośniki
- Index
- Andrzej Lisowski MÄ‚Å‚j pierwszy pies [PL] [pdf]
- Holden Wendy Chłopiec i pies
- Dać‡ radć™ w Polsce informator dla cudzoziemców 2009r
- 434. Gordon Abigail Samotny lekarz
- James Clemens 2 Witch Storm
- 00000236 Platon Fajdros
- Cornick Nicola Kochanek lady Allerton
- Deaver Jeffery Dar jć™zyków
- Coming Mother
- Alan Dean Foster Commonwealth 05 Sentenced to Prism
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nie& Co takiego? Kogo tym razem& ?
Oparł się plecami o ścianę, jakby obawiał się napaści.
Ha! Jakiś przechodzień został postrzelony w nogę.
A schwytano& mordercę? Już nie mogę, komisarzu!& Przyzna pan, że są powody, by
oszaleć& Znów jakiś bywalec kawiarni Amiral , prawda? To na nas się poluje. A ja na próżno
łamię sobie głowę, by dojść, dlaczego. Tak, dlaczego? Mostaguen!& Le Pommeret!& Goyard!&
I ta trucizna przeznaczona dla nas wszystkich. Zobaczy pan, że w końcu dosięgną mnie mimo
wszystko, nawet tutaj! Ale niech pan powie, dlaczego?
Nie był już blady. Był siny. Przykro było na niego patrzeć, wyglądał jak ucieleśnienie paniki, ze
wszystkim, co w niej najbardziej ohydne i żałosne.
Nie mam odwagi zasnąć. To okno, niech pan spojrzy! Są pręty& Ale można przez nie
strzelić& w nocy! %7łandarm może usnąć albo zamyślić się& Ja się nie nadaj do takiego życia.
Wczoraj wypiłem całą butelkę, miałem nadzieję, że zasnę. Nawet nie zmrużyłem oka! Byłem
chory! Gdyby tylko udało się zastrzelić tego włóczęgę. I jego żółtego psa. Czy widziano go
znowu? Ciągle szwenda się koło kawiarni? Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie po słano mu kuli.
Jemu i jego panu.
Jego pan wyjechał tej nocy z Concarneau&
Ach!
Doktor wyglądał, jakby nie mógł w to uwierzyć.
Tuż po& po tej nowej zbrodni?
Przed!
Jak to? To niemożliwe! W takim razie&
Właśnie! Powiedziałem to w nocy merowi. A tak między nami, dziwny człowiek z tego
mera. Co pan o nim sÄ…dzi?
Ja? Sam nie wiem. Ja&
W końcu sprzedał panu teren na parcele. Utrzymuje pan z nim stosunki. Mówi się, że
jesteście przyjaciółmi.
Mamy przede wszystkim wspólne interesy. Jesteś my dobrymi sąsiadami& Na wsi&
Maigret zauważył, że mówił teraz mocniejszym głosem, a jego spojrzenie nie było już tak
niepewne.
Co pan mu powiedział?
Maigret wyjÄ…Å‚ z kieszeni notes.
Powiedziałem mu, że seria zabójstw, albo raczej usiłowań zabójstwa, nie mogła być dziełem
żadnej znanej nam osoby& Nie chciałbym powtarzać tu wszystkiego po kolei& Streszczam
tylko& Staram się mówić obiektywnie, rzeczowo& To jasne, że fizycznie nie był pan wstanie
strzelić ostatniej nocy do celnika, co pozwala wyeliminować pana osobę. Le Pommeret również
nie mógł tego zrobić, ponieważ jutro rano zostanie pochowany. Ani Goyard, którego odnaleziono
właśnie w Paryżu! I żaden z nich nie mógł stać w piątek wieczór za skrzynką na listy w pustym
domu. Emma też nie&
No a włóczęga z żółtym psem?
Myślałem o tym! Ale on nie mógł otruć Le Pommereta, a ostatniej nocy był daleko od
miejsca tragedii. Dlatego mówiłem merowi o nieznanej osobie, o jakimś tajemniczym Iksie, który
mógł popełnić wszystkie te przestępstwa. Chyba że&
Chyba że& ?
Chyba że to wcale nie jest seria! Niech pan spróbuje sobie wyobrazić, że nie jest to
jednostronna ofensywa, ale walka między dwiema grupami lub osobami.
Ale co w takim razie stanie się ze mną? Jeżeli krążą tu jacyś nikomu nie znani przeciwnicy&
Ja&
Jego twarz znowu pobladła. Chwycił głowę w dłonie.
Kiedy pomyślę, że jestem chory, że lekarze zalecają mi całkowity spokój! Och! Nie będzie
już potrzebna ani kula, ani trucizny, by mnie& Zobaczy pan, moja nerka sama to załatwi&
Co pan sÄ…dzi o merze?
Nie wiem! Nic nie wiem! Pochodzi z bardzo bogatej rodziny. W młodości prowadził
światowe życie w Paryżu. Miał stajnię wyścigową& Potem się ustatkował& Ocalił część majątku
i osiadł tutaj, w domu swojego dziadka, który także był merem Concarneau& Sprzedał mi ziemię,
która nie przynosiła mu zysku. Myślę, że chciałby zostać radcą generalnym, by zasiadać w końcu
w senacie.
Doktor wstał. Można by przysiąc, że w ciągu kilku dni schudł o dziesięć kilo. Rozpłakał się ze
zdenerwowania, co nie dziwiło w jego sytuacji.
I pan chce coś z tego zrozumieć? I ten Goyard, który jest w Paryżu, gdy wszyscy sądzą& Co
on może tam robić? I dlaczego?
Dowiemy się tego niebawem, gdy przybędzie do Concarneau. Może nawet już tu jest&
Aresztowano go?
Poproszono go o przybycie w towarzystwie dwóch panów. A to nie to samo&
Co powiedział?
Nic. Prawdę mówiąc, o nic go nie pytano.
Nagle doktor spojrzał komisarzowi prosto w oczy. Na policzkach wystąpiły mu rumieńce.
Cóż to właściwie znaczy? Mam wrażenie, że ktoś tu zwariował! Opowiada mi pan o merze, o
Goyardzie& A ja czuję, rozumie pan, czuję, że lada chwila ja sam zostanę zabity& Mimo że w
oknie są pręty& one mnie nie chronią! Mimo tego grubego idioty, który trzyma wartę na
dziedzińcu! A ja nie chcę umrzeć! Nie chcę! Niech mi tylko dadzą rewolwer, bym mógł się bronić!
Albo niech zamkną tamtych, którzy czyhają na moje życie. Tych, którzy zabili Pommereta i
wsypali truciznÄ™ do butelki&
Całym jego ciałem wstrząsnęły dreszcze.
Nie jestem bohaterem! Rzucanie wyzwania śmierci to zajęcie nie dla mnie! Jestem tylko
[ Pobierz całość w formacie PDF ]