Odnośniki
- Index
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christle Gray Through Hell and High Water [Wild Rose] (pdf)
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Joyee_Flynn_ _Who_Needs_Christmas_07_ _Shove_Your_Tree
- 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
- Christenberry Jude Wybrańcy losu Zapach luksusu
- Agata Christie Pani McGinty nie Ĺźyje
- My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow
- Anvil, Christopher Strangers in Paradise
- Dore_Christy_ _Milosna_rozgrywka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez złego ducha, czasami przytrafia się starym ludziom.
A ja? spytała Renisenb. Dlaczego miałabym próbować zabić braci, których
kocham?
Jeżeliby Jahmose, Sobek i Ipy nie żyli rzekł Hori wtedy ty byłabyś ostatnim
dzieckiem Imhotepa. Znalazłby ci męża i wszystko przypadłoby tobie ty i twój mąż
bylibyście opiekunami dzieci Jahmosego i Sobka.
Roześmiał się.
Ale zebrani pod tÄ… sykomorÄ… nie podejrzewajÄ… ciÄ™, Renisenb.
Pod tą sykomorą, czy nie pod sykomorą, zawsze cię kochamy powiedziała
Esa.
Rozdział siedemnasty
Drugi miesiąc lata dzień pierwszy (c.d.)
I
Więc byłaś poza domem powiedziała Henet spiesznie wkraczając do pokoju za
kuśtykającą Esą.
Nie robiłaś tego chyba od roku!
Patrzyła na Esę natarczywie.
Starzy ludzie odparła Esa mają kaprysy.
Widziałam cię na jeziorem. Siedziałaś z Horim i Renisenb.
Przyjemne towarzystwo. Czy zdarza ci się kiedykolwiek czegoś nie widzieć,
Henet?
Doprawdy Eso, nie wiem, o co ci chodzi! Siedzieliście tam widoczni dla wszyst-
kich.
Ale nie wystarczająco blisko, żeby można było usłyszeć chociaż jedno słowo!
Esa uśmiechnęła się szeroko i Henet stłumiła złość.
Nie wiem, dlaczego jesteś dla mnie taka niemiła, Eso! Zawsze coś sugerujesz.
Jestem zbyt zajęta pilnowaniem, żeby wszystko w domu było zrobione, aby słuchać roz-
mów innych ludzi. Co mnie to obchodzi, co mówią ludzie!
Zawsze się zastanawiałam.
Gdyby nie Imhotep, który mnie docenia...
Tak, gdyby nie Imhotep! ucięła krótko Esa. Zależysz od Imhotepa, prawda?
Gdyby cokolwiek jemu się przydarzyło...
Tym razem przerwała Henet.
Nic siÄ™ nie przydarzy Imhotepowi!
Skąd możesz wiedzieć, Henet? Czy aż tak bezpiecznie jest w tym domu? Przecież
przytrafiło się już coś Jahmosemu i Sobkowi.
To prawda, Sobek umarł, a Jahmose omal nie umarł... nie poszedł w jego ślady...
109
Henet! Esa pochyliła się ku niej. Dlaczego się uśmiechnęłaś, kiedy to mówi-
Å‚aÅ›?
Ja? Uśmiechnęłam? Henet była zaskoczona. Zniło ci się, Eso! Czy to możli-
we, żebym się śmiała w takiej chwili, mówiąc o tak strasznych rzeczach!
To prawda, że jestem prawie ślepa odparła Esa ale nie zupełnie ślepa.
Czasem, gdy światło odpowiednio pada, gdy zmrużę powieki, widzę całkiem dobrze.
Gdy ktoś rozmawia z osobą słabo widzącą, staje się nieostrożny. Pozwala sobie na wyraz
twarzy, na który nie pozwoliłby sobie w innych okolicznościach. Więc pytam cię jeszcze
raz: Dlaczego śmiejesz się z taką skrywaną satysfakcją?
To, co mówisz, jest oburzające, absolutnie oburzające!
Teraz jesteÅ› wystraszona.
A kto by nie był, gdy takie rzeczy dzieją się w domu? zawołała Henet piskliwie.
Jestem pewna, że wszyscy się boimy, kiedy złe duchy wracają, aby nas dręczyć! Ale
wiem, o co chodzi. Słuchałaś Horiego. Co on o mnie mówił?
Co Hori wie o tobie, Henet?
Nic, zupełnie nic. Spytaj lepiej, co ja wiem o nim?
No, cóż takiego wiesz? Esa obrzuciła ją bystrym spojrzeniem.
Henet odrzuciła głowę.
Wszyscy gardzicie biedną Henet! Myślicie, że jest brzydka i głupia. Ale ja wiem,
co się dzieje. Wiem o wielu rzeczach rzeczywiście niewiele jest rzeczy w tym domu,
o których nie wiem. Może jestem głupia, ale potrafię zliczyć do stu. Może widzę więcej
niż tacy sprytni ludzie jak Hori. Gdziekolwiek mnie spotyka, zawsze patrzy na mnie tak,
jakbym nie istniała, jakby widział coś za moimi plecami, coś, czego tam nie ma. Lepiej
dla niego, żeby patrzył na mnie, oto co myślę. Może uważać mnie za głupią i bez znacze-
nia, ale to nie zawsze ci bystrzy wszystko wiedzą. Satipy myślała, że jest sprytna, i gdzie
jest teraz, chciałabym to wiedzieć?
Henet zakończyła z nutą triumfu w głosie, ale nagle zaniepokoiła się, skuliła i spoj-
rzała nerwowo na Esę. Ta jednak wydawała się pogrążona we własnych myślach. Jej
twarz przybrała zszokowany, prawie przerażony wyraz. Odezwała się powoli:
Satipy...
Przepraszam, Eso, chyba straciłam panowanie nad sobą jak zwykle jękliwie
rzekła Henet. Naprawdę, nie wiem, co mnie napadło. Nie myślałam tego wszystkie-
go, co mówiłam...
Spoglądając na nią, Esa odparła:
Odejdz, Henet. Nie ma znaczenia, czy myślałaś, czy nie myślałaś. Ale powiedzia-
łaś jedno zdanie, które obudziło nowe myśli w mojej głowie... Idz, Henet, i ostrzegam
cię, uważaj na to, co robisz i mówisz. Nie chcemy więcej śmierci w tym domu. Mam na-
dzieję, że rozumiesz.
110
II
Wszystko jest strachem ...
Renisenb wypowiedziała te słowa automatycznie podczas narady nad jeziorem.
Dopiero potem zdała sobie sprawę z ich prawdziwości. Szła, aby przyłączyć się do Kait
i dzieci zebranych obok małego pawilonu, ale jej nogi sprzeciwiały się, jakby miały wol-
nÄ… wolÄ™.
Stwierdziła, że boi się dołączyć do Kait, spojrzeć w to nieładne, spokojne oblicze, boi
się, że może ujrzeć twarz trucicielki. Obserwowała Henet wybiegającą i wbiegającą na
ganek i odkryła, że zwykłe uczucie niechęci do niej jeszcze się wzmogło.
Zdesperowana zwróciła się w stronę wejścia na dziedziniec i chwilę pózniej spotka-
ła Ipy kroczącego dumnie, z wysoko podniesioną głową i wesołym uśmiechem na bez-
czelnej twarzy.
Renisenb uświadomiła sobie, że mu się przygląda. Ipy, zepsute dziecko, przystojny,
samowolny chłopczyk takim go zapamiętała z czasów, gdy wyjechała z Khayem...
O co chodzi, Renisenb? Dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz?
Doprawdy?
Ipy roześmiał się.
Wyglądasz równie głupkowato jak Henet.
Renisenb potrząsnęła głową.
Henet nie jest głupkowata. Jest bardzo przebiegła.
Jest złośliwa, wiem o tym. Jest plagą tego domu. Mam zamiar się jej pozbyć.
Renisenb otworzyła i zamknęła usta. Szepnęła:
Pozbyć się jej?
Moja droga siostro, co to ciebie obchodzi? Czy ty także widziałaś złe duchy jak to
biedne, głupkowate czarne dziecko?
Dla ciebie każdy jest głupkowaty!
To dziecko z pewnością było. Cóż, to prawda, że głupota mnie denerwuje. Za dużo
jej dokoła. Wcale nie jest zabawne, mówię ci być szykanowanym przez ślamazarnych
starszych braci, którzy nie widzą nic oprócz własnego nosa! Teraz, gdy zostali usunięci
z drogi i wszystko załatwia się tylko z ojcem, zobaczysz, jaka będzie różnica. Ojciec zro-
bi to, co ja powiem.
Renisenb spojrzała na niego uważnie. Wyglądał niezwykle pięknie, ale i arogancko.
Przepełniała go niezwykła energia. Triumfował.
Renisenb powiedziała ostro:
Obydwaj nie zostali usunięci z drogi, jak to ująłeś. Jahmose żyje.
Ipy spojrzał na nią z wyrazem pogardliwej kpiny.
111
I przypuszczam, że spodziewasz się, iż już wkrótce będzie znów czuł się znako-
micie?
Dlaczego nie?
Ipy roześmiał się.
Dlaczego nie? Powiedzmy po prostu, że nie zgadzam się z tobą. Jahmose jest skoń-
czony, będzie się snuł tu i tam, siedział w słońcu i jęczał. Ale nie jest już mężczyzną.
Pierwsze działanie trucizny minęło, ale jak sama widzisz, jego stan wcale się nie popra-
wia.
Dlaczego? spytała Renisenb. Lekarz powiedział, że to nie potrwa długo, że
znów będzie silny i zdrowy.
Ipy wzruszył ramionami.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]