Odnośniki
- Index
- Banks Leanne Bracia Medici 04 Sekret panny młodej
- Mackenzie Myrna Rodzinne sekrety 09 Zauroczenie
- Chris Manby Sekretne Ĺźycie Lizzie Jordan
- Anonymous Kolekcja Afrodyty Zmysłowe sekrety
- Kendrick Sharon Biznesmen i sekretarka
- Buzan_Tony_ _Sekrety_Superpamieci
- Monarsze sekrety Jankowski
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Applegate, Katherine A Remnants 12 Aftermath
- 12=Beyond the Marius Brothers 4 Travis Rhodes
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ten potraktował go bardzo chłodno i zapytał z pewną nutą obawy, czy rzeczywiście już
wyzdrowiał.
Żarliwe protesty Hoffmanna i okazanie zaświadczenia lekarskiego, że nigdy nie był chory na tyfus,
nie zdołały przekonać Hitlera.
Od tej pory unikał spotkań ze swym nadwornym fotografem i był głuchy na wszelkie argumenty,
jakie tamten przytaczał na swoje usprawiedliwienie.
Dowiedziałam się później, że Bormann insynuował możliwość, iż Hoffmann wysłał do Wiednia
swego syna, który miał tak samo na imię, a więc zaświadczenie lekarskie mogło być sporządzone
dla tegoż właśnie syna.
Hitler był wystarczająco łatwowierny, aby wziąć tę perfidię na serio.
I złowieszcza komedia, która pustoszyła morale narodu, trwała nadal.
Rozdział 3 Mówiąc często na ten sam temat, udaje nam się w końcu uchwycić i zapamiętać
najważniejsze wątki.
Hitler W ostatnich swych latach Hitler prowadził coraz bardziej nieuregulowany tryb życia.
Jeśli u większości śmiertelników stały porządek dnia wyznaczany jest posiłkami, to życie Hitlera
regulowane było wyłącznie tymi sławnymi konferencjami, podczas których bez końca analizowano
bieżącą sytuację.
Czas trwania owych seansów był nad wyraz elastyczny - od jednej do czterech godzin, a nawet
dłużej.
W tej samej mierze przesuwane więc były pory posiłków.
Hitler zwyczajowo jadał śniadanie około 11:30.
Obiad odbywał się między 14:00 a 17:00, a kolacja między 20:00 a 24:00.
Po kolacji robił sobie godzinny odpoczynek, aby potem zwołać drugą "Lagebessprechung", która
często trwała do świtu.
Po rozwianiu niepokojów strategicznych, Hitler zarządzał herbatę między czwartą a piątą rano.
W ostatnich latach towarzyszyły mu w tym tylko sekretarki, a czasami również jego adiutant
Schaub lub doktor Moreli.
W 1944 roku zdarzało się, że wybijała ósma rano, a ja wciąż siedziałam u Hitlera i z całkowicie
udawanym zainteresowaniem słuchałam jego wywodów.
Hitler mógł mówić w nieskończoność.
To zawsze on był siłą napędową rozmowy.
Przekształcała się ona często w jego monolog bez końca, w którym prezentował swój punkt
widzenia na najprzeróżniejsze tematy.
W tych pogawędkach poruszane były najbardziej niespodziewane wątki.
Hitler, to prawda, z równym powodzeniem i werwą mógł dyskutować na każdy temat.
Młodość wynurzała się
zmartwiony.
Jeszcze dzisiaj zadaję sobie pytanie, dlaczego poświęcał nocny wypoczynek na przedstawianie
swych teorii audytorium, które zamiast słuchać tych monotonnych wynurzeń, chętnie poszłoby
spać.
Gdy jakieś zagadnienie szczególnie go nurtowało, lubił dyskutować o nim bez końca.
Tłumaczył nam, że ważne jest dla niego samo wyłuszczanie problemu, bo pojawiające się słowa
zawsze otwierają mu nowe horyzonty i pozwalają zrozumieć niuanse i przyległości, których
początkowo nie zauważał.
"Słowo - mówił nam - jest pomostem do nieznanych horyzontów.
Zwłaszcza język niemiecki, ze swoimi subtelnościami i precyzją, pozwala umysłowi zagłębić się w
nowe rejony.
To właśnie dlatego Niemcy były wylęgarnią myślicieli i poetów".
Nie jestem w stanie opowiedzieć wszystkiego, o czym mi mówił w trakcie tych nocnych herbat w
ciągu dziesięciu lat; przyznaję, że często zmęczenie brało górę nad skupieniem i że tylko
mechanicznie przytakiwałam, będąc myślami całkowicie nieobecna.
Podczas tych nocnych rozmów Hitler lubił przywoływać wspomnienia z dzieciństwa.
z gmatwaniny targających go myśli zwłaszcza wtedy, gdy był czymś
"Nigdy nie kochałem swojego ojca - tak miał zwyczaj mówić - ale tym bardziej się go bałem.
Był bardzo porywczy i bił mnie za nic.
Gdy zabierał się do wymierzania mi kary, matka cała drżała ze strachu.
Pewnego dnia przeczytałem w jakiejś powieści przygodowej, że miarą odwagi jest nieokazywanie
swojego bólu.
Postanowiłem więc, że więcej nie będę już krzyczał, gdy ojciec zacznie mnie bić.
Kilka dni później miałem okazję wystawić swe postanowienie na próbę.
Matka, wystraszona, wybiegła za drzwi.
Ja natomiast liczyłem po cichu razy, które spadały na mój tyłek.
Gdy jej z triumfem obwieściłem, że dostałem ich trzydzieści dwa, krzyknęła, że chyba postradałem
rozum.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]