Odnośniki
- Index
- Glen Cook Starfishers 02 Starfishers
- Crownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość
- Cykl Gwiezdne Wojny Uczeń Jedi (02) Mroczny Przeciwnik (M) Jude Watson
- Lorie O'Clare [Dead World 02] Shara's Challenge [pdf]
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- Koryta Michael Lincoln Perry 02 Hymn Smutku
- Byrne Evie Faustin Brothers 02 Bound by Blood
- Kurtz, Katherine Knights Templar 02 Temple and the Crown
- Jennifer Estep Elemental Assassin 02 Web of Lies
- Jacqueline Lichtenberg [Lifewave 02] City of a Million Legends
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uprawiał w Portland zapasy. Jego drużyna wygrywała mistrzostwa stanowe przez ostatnie trzy
lata. Czy tu jest dobra drużyna zapaśnicza? Byłam przekonana, że walczyliśmy kiedyś z
Coldwater, ale Scott przypomniał mi, że Coldwater jest w trzeciej lidze,
Z trudem wydobywałam się z mgły własnych myśli. Czy my w ogóle mamy drużynę
zapaśniczą?
- Nie mam pojęcia, jak jest z zapasami - odparłam obojętnie - ale nasza drużyna koszykówki
startowała raz w zawodach stanowych.
Pani Parnell omal się nie zakrztusiła winem.
- Raz? - Jej wzrok krążył między mną i moją mamą, żądając wyjaśnień.
- Naprzeciwko sekretariatu wisi zdjęcie drużyny - oznajmiłam. - Sądząc z tego, jak wygląda,
musiało to być ponad sześćdziesiąt lat temu.
Oczy pani Parnell zrobiły się wielkie jak talerze.
- Sześćdziesiąt lat temu? - Dotknęła ust serwetką. - Czy coś jest nie w porządku z tą szkołą?
Może to kwestia trenera? Dyrektora do spraw sportu?
- Nie ma problemu - odezwał się Scott. - Zrobię sobie rok przerwy.
Pani Parnell odłożyła głośno widelec.
- Ależ przecież ty kochasz zapasy.
Scott wsunął sobie do ust kolejny kawałek lazanii i wzruszył obojętnie ramionami.
- No i będziesz w klasie maturalnej.
- I co z tego? - zapytał Scott z pełnymi ustami. Pani Parnell podparła się na łokciach i
nachyliła ku niemu.
- To, że z twoimi ocenami nie masz szans dostać się na studia, kolego. Możesz jedynie liczyć,
że przyjmie cię jakaś szkoła publiczna.
- Chcę robić coś innego. Uniosła gwałtownie brwi.
- Och? Na przykład to, co w zeszłym roku? - Jak tylko to powiedziała, dostrzegłam błysk
strachu w jej oczach.
Scott przeżuwał lazanie przez chwilę, po czym przełknął głośno.
- Mogę prosić o galaretkę, Blythe?
Mama podała miskę z galaretką pani Parnell, a ta postawiła ją przed Scottem z nieco
przesadną ostrożnością.
- Co się stało w zeszłym roku? - zapytała mama, przerywając pełne napięcia milczenie.
Pani Parnell machnęła lekceważąco ręką.
- Och, wiesz, jak to bywa. Scott wpakował się w małe kłopoty, nic nadzwyczajnego. Nic, na
co matka nastolatka nie byłaby przygotowana. - Roześmiała się, ale jej rezon znikł.
- Mamo - powiedział Scott tonem, w którym zdecydowanie brzmiało ostrzeżenie.
- Wiesz, jacy są chłopcy - paplała dalej pani Parnell, wymachując widelcem. - Nie myślą.
%7łyją chwilą. Są nie-odpowiedzialni. Ciesz się, że masz córkę, Blythe. Ojej. Zlinka mi cieknie
na widok tego chleba czosnkowego... Możesz mi podać kawałek?
- Nie powinnam była pytać - mruknęła mama, podając jej chleb. - Nie potrafię wyrazić tego,
jak się cieszymy, że wróciliście do Coldwater.
Pani Parnell potaknęła z entuzjazmem.
- My też się cieszymy, że wróciliśmy, i to w jednym kawałku.
Przerwałam jedzenie, zerkając to na Scotta, to na panią Parnell, i usiłując wyobrazić sobie, o
co chodzi. Chłopcy to chłopcy, w to akurat wierzyłam. Ale nie mogłam uwierzyć w
zapewnienia pani Parnell, że kłopoty jej syna mieściły się w kategorii zwyczajnych. No a to,
jak Scott kontrolował każde wypowiadane przez nią słowo, nie przyczyniało się do zmiany
zdania na ten temat.
Uznając, że musi w tym być więcej, niż oboje przyznają, położyłam rękę na sercu i
powiedziałam:
- Och, Scott, chyba nie włóczyłeś się po nocy, kradnąc znaki drogowe, żeby powiesić je w
pokoju, prawda?
Pani Parnell wybuchnęła autentycznym śmiechem, w którym niemal czuło się ulgę. Bingo. W
cokolwiek wpakował się Scott, nie było to nic równie niewinnego jak kradzież znaków
drogowych. Nie miałam pięćdziesięciu
dolarów, ale gdybym miała, postawiłabym wszystko na przeczucie, że kłopoty Scotta nie
miały nic wspólnego ze zwyczajnością.
- Cóż - odparła moja mama z uśmiechem przyklejonym do twarzy - jestem przekonana, że
cokolwiek się stało, należy do przeszłości. Coldwater to świetne miejsce na nowy początek.
Zapisałeś się już na lekcje, Scott? Niektóre grupy zapełniają się bardzo szybko, zwłaszcza te
na poziomie zaawansowanym.
-Poziom zaawansowany - powtórzył Scott, parskając z rozbawieniem. - Jak przedmioty
wybrane do rozszerzonej matury? Proszę wybaczyć, ale nie mierzę tak wysoko. Jak raczyła
uprzejmie zaznaczyć moja mama - obrócił się i poklepał ją po ramieniu w sposób, który był
nieco zbyt szorstki, żeby sprawiać wrażenie przyjaznego - jeśli dostanę się na studia, to nie za
oceny na świadectwie.
Nie zamierzając dawać nikomu przy stole szansy na odejście dalej od tematu kłopotów
Scotta, odezwałam się znowu:
- Och, nie przesadzaj. Dobijasz mnie. Co może być aż tak złego w twojej przeszłości? To
przecież nie jest nic aż tak okropnego, żebyś nie mógł opowiedzieć starym kumplom.
- Nora... - zaczęła moja mama.
- Czyżbyś parę razy prowadził pod wpływem? Ukradł samochód? Przejechał się cudzym?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]