Odnośniki
- Index
- Anne Sole Daddy Loves Belinda (Dark Eden) (pdf)
- Eden Cynthia Związani w ciemności
- Chris Manby Sekretne Ĺźycie Lizzie Jordan
- Transmisja danych i sieci komputerowe
- Roberts Nora Portret AniośÂ‚a
- 16. McBr
- Anne Whitfield Kitty McKenzie's Land (pdf)
- Final Fantasy XI Ninja Gu
- Andrzej Lisowski Mój pierwszy pies [PL] [pdf]
- Plomien_Serca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nawet mała Kwiatek. Metalowa bryła zakołysała się lekko od ciężaru wszystkich łażących po niej
ludzi i zatrzeszczała jak drzewo na wietrze.
- To są Trzej, prawda? - powiedział John. - Trzej Towarzysze. Dixon, Mehmet i Michael. To
znaczy, Pierwszy Dixon. Pierwszy Mehmet. I Michael... - Ledwie był w stanie powiedzieć te
słowa, a kiedy wreszcie je wykrztusił, głos miał drżący i łamiący się: - Michael od Nazw.
Nic mu nie odpowiedzieliśmy.
- A to jest ich kosmiczna łódz - odezwał się po chwili Jeff. Mówił cicho, ale bardziej
spokojnie niż John. Interesował się wszystkim wszystkim, ale nie ekscytował się i nie złościł. -
To jest Lon Downik. W ogóle nie doleciał na Buntownika.
W słabnącym świetle gałązek białucha widać było te szkielety o wiele wyrazniej
-widzieliśmy, że nadal mają na sobie skóry, skóry zakrywające całe ciało, jak te po Tommym i
Angeli, których kawałki Najstarsi mieli w swoim pniu. Dwa szkielety z głowami miały białe
skóry, a ten bez głowy - niebieską. 1 były na nich napisy, na oczy Geli, kiedy przynieśli nam
świeżych lampek, widzieliśmy, że mają tam wypisane imiona - Mehmet Haribey, Dixon
Thorleye, Michael Tennison - imiona z tej dawnej historii, tak starej, że choć wierzyliśmy, że to
prawda, to nie docierało do nas, że to się wydarzyło w tym samym świecie, w którym żyjemy. A
tu proszę, mamy ich, nie w jakimś świecie z historii, ale widzimy ich na własne oczy.
Głowa odpadła Michaelowi Tennisonowi. Podniosłam ją teraz, twardy, pusty kształt z
białymi, kamiennymi ustami, które dawno dawno temu po raz pierwszy wypowiedziały nazwy
wszystkich zwierząt i roślin na Edenie.
- Pomyśleć tylko - powiedziałam - że jak mówimy na nazwy Michaela to, na nazwy
Michaela tamto, to mówimy właśnie o tym Michaelu!
Ludziom znudziło się już naciskanie kwadracików i większość przestała, ale mała Kwiatek
dalej się nimi bawiła. Nacisnęła któryś i nagle - niech mnie fiut Toma, aż trudno w to było
uwierzyć - nagle zaczął gadać do nas jakiś głos, a na ekranie pokazała się twarz. Kwiatek
krzyknęła, wszyscy zaczęli krzyczeć i odskoczyli, tak że cała kosmiczna łódz znowu się
zakołysała.
- Cicho! - krzyknął ze złością John! - Na oczy Geli, cicho i słuchajcie!
To była twarz mężczyzny, z jasnymi włosami i zmęczonymi szarymi oczami, ale całkiem bez
brody. Ramiona miał zakryte jasnoniebieską skórą.
-...Tennison - usłyszeliśmy jego głos, ale brzmiał dziwacznie i słabiutko, jakby spod ziemi, a
on sam też mówił śmiesznie, tak że ledwo go rozumieliśmy, jakby wypowiadał słowa samym
przodem ust. - Michael Tennison. Niestety, wygląda, że Lon Downik został uszkodzony, kiedy...
Wtem urwał, twarz zniknęła i ekran zrobił się czarny jak wszystkie inne. A my zaczęliśmy
wciskać te setki małych kwadracików, wszystkie po kolei i jeszcze raz i jeszcze. Kazaliśmy
nawet Kwiatkowi ponaciskać je jeszcze raz, na wypadek gdyby jej dotyk jakoś lepiej działał. Ale
choćbyśmy nie wiem ile próbowali, nie udało nam się sprawić, żeby ta twarz albo ten głos
wróciły.
45. Sue Czerwoniuch
Właśnie tłukłam nasiona, żeby zrobić placki na kolację, kiedy przybiegł do nas dzieciak od
Nietoperzy, wołając, że Mehmet znowu przyszedł z Ciemna. Tym razem z dwoma chłopakami od
Ryborzeków, Paulem i Geraldem, tymi, których David ostatnio wysłał przez Ciemno do miejsca
zwanego DolinÄ… Wysokich Drzew, gdzie mieszkali Mehmet i jego grupka. Mehmet, Paul i Gerald
poszli prosto do Strażników nad Wielkostaw, w ogóle nie przechodząc przez resztę Rodziny. Ale
jeden ze Strażników powiedział o tym siostrze i tak się rozeszło. Podobno Paul i Gerald spotkali
tam na górze Johna! Naszego Johna, Czerwoniucha! Widocznie też odwiedzał Wysokie Drzewa,
tylko od drugiej strony, z jakiegoÅ› miejsca po drugiej stronie Ciemna, jakiegoÅ› innego lasu.
Niech mnie fiut Harry ego, ile jeszcze jest tych miejsc na świecie?
Wtedy jednak nie to mi zaprzątało głowę. Jak tylko usłyszałam tę nowinę, od razu
wiedziałam, że stanie się coś złego złego, i pobiegłam do Straży, po drodze wykrzykując do
każdego, kogo napotkałam:
- Dowiedzieli się, gdzie jest John i jego ludzie! - wołałam. - Pójdą na nich, chyba że ich
zatrzymamy! Pójdą zabić nasze dzieci! Powiedzcie wszystkim! Chodzcie do Straży, szybko!
Strażnicy już się szybko szybko uwijali. Wyciągali ciepłe śniegoskóry i zwijali je. Wiązali
pęki strzał. Zbierali najlepsze dzidy z czarnoszkła i najlepsze noże z zębów lamparta.
- Co się dzieje?! - krzyknęłam na nich. - Co się tu dzieje, w imię Geli?!
Strażnicy zaśmiali się i dalej zbierali rzeczy, przywiązując je sobie na plecach sznurami i
skórzanymi paskami.
- Nie przeszkadzać - warknął David, zbierając różne rzeczy do worka. - Zajęci jesteśmy.
Mamy robotÄ™ i nie mamy czasu.
Obok niego był Mehmet, już siedział na grzbiecie wełniaka, gotowy, żeby poprowadzić ich
na Ciemno.
- Jaką robotę? - zapytała go Jadę.
Obejrzałam się zaskoczona. Za mną stało dziesięć jedenaście mamusiek. Jadę przybiegła
razem z nimi.
- Dobrze wiesz, jaką robotę, mamuśko Mlecznego Johna - powiedział David. - Dobrze wiesz,
jaką robotę. Znalezliśmy miejsce, gdzie się ukrywa ten twój mleczny chłoptaś i jego kumple.
Zrobimy to, co trzeba było zrobić dawno temu.
- To nasi synowie i córki - powiedziałam mu. - To też jest Rodzina! Nie możesz im zrobić
krzywdy!
David podszedł do mnie i wyszczerzył mi się drwiąco w twarz.
- To nasi synowie i córki - zapiszczał jękliwym szyderczym głosikiem. - To też jest Rodzina.
Nie możesz im zrobić krzywdy!
Potem prychnął i cofnął się parę kroków, żeby móc mówić do wszystkich kobiet naraz,
swoim normalnym, ostrym i twardym głosem.
- Tego już się wszyscy nasłuchaliśmy, nie? Tego, że kochany słodki Mleczny John to nasze
dziecko, że jest jednym z nas, że nie można mu nic zrobić. I patrzcie, do czego to doprowadziło.
Przez niego nie żyje czterech ludzi, a mogliby żyć i oddychać! Czterech ludzi! I jeszcze dziecko
w brzuchu matki. Teraz zejść mi z drogi i ani słowa o tym, że wam kogoś szkoda.
Podbiegłam i chwyciłam go za ręce.
- Posłuchaj mnie, David. Znam cię od małego. Zajmowałam się tobą. Dobrze wiesz.
Opowiadałam ci historie. Pocieszałam cię, kiedy inne dzieci się z ciebie śmiały. Opiekowałam się
tobą. Więc mnie posłuchaj. Należy mi się to. Nie puszczę cię, póki...
Odwrócił się i zawołał przez ramię:
- Mikę! Zabierz ją i dopilnuj, żeby mi nie przeszkadzała!
Brutalny młody chłopak od Londynów, Michael, podszedł z jakimś kolegą i odciągnęli mnie
od Davida.
- Do naszego powrotu ty tu dowodzisz, Mikę - dodał David. - A na razie wygoń stąd te
rozryczane mamuśki, żebyśmy mogli się spokojnie spakować i pójść.
Podzielił swoich Strażników na dwie grupy. Jedna miała pójść z nim na górę, w Znieżne
Ciemno, z Mehmetem Nietoperzem jako przewodnikiem. Druga - około dwudziestki, wszyscy z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]