Odnośniki
- Index
- Dr Who New Adventures 41 Zamber, by Gareth Roberts (v1.0) (pdf)
- Kościuszko Robert Wojownik Trzech Światów 01 Elezar
- Robert Louis Stevenson wyspa skarbow
- Heinlein, Robert A Assignment in Eternity
- Roberts Alison Wspaniała rodzina
- Arthur Robert Tajemnica Płomiennego Oka
- Howard, Robert E Conan el Cimmerio
- C Jordan Robert Conan niezwyciężony
- C Howard Robert Conan najemnik
- C Howard Robert Conan barbarzyńca
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
54 Nora Roberts
Chciał ją odsunąć, ale przycisnęła twarz do jego
ramienia.
Proszę, nic nie mów. Jej głos łamał się, a to
poruszyło go bardziej niż pocałunek. Pogładził jej
włosy.
Dziecko poruszyło się tak gwałtownie, że Gabe
poczuł jego kopnięcie.
Przepraszam. Głos miała znów zrównoważony,
ale nie odsunęła się.
Patrzyli na siebie niepewnie, oboje nagle skrępo-
wani. Nie miała pojęcia, że desperacko pragnął tego
samego co ona. Chciał poczuć jej ramiona wokół
siebie, poczuć ciepło jej ciała i okazać czułość, jaką
w sobie odkrywał.
Nie chcę cię w nic wmanewrować szepnął.
Nie robisz tego. Wyprostowała się i odchyliła
do tyłu. Spojrzała na niego uważnie. Usiłowała po-
wstrzymać nagromadzone wzruszenie. Chciałeś po-
wiedzieć, że nie chciałeś, żeby to się wydarzyło, ale
wszystko w porzÄ…dku.
Nie chciałem, żeby to się zdarzyło, ale to nie są
przeprosiny powiedział łagodnym tonem.
Hm. Chciałam powiedzieć, że nie chcę, żebyś
się czuł... nie chcę, żebyś myślał, że... do licha! Dała
za wygraną i usiadła. Usiłuję powiedzieć, że nie
jestem zła, że mnie pocałowałeś, i że rozumiem.
To dobrze. Poczuł ulgę, że nie ma pretensji
o to, co się stało. Co rozumiesz, Lauro?
Jak opowiedzieć o swych uczuciach, nie mówiąc
przy tym zbyt wiele?
Portret anioła 55
Współczujesz mi i dlatego trochę się zaangażo-
wałeś. Poza tym podobam ci się jako modelka, a to dla
malarza musi być ważne. Dlaczego była taka spięta?
I dlaczego tak na nią patrzył? Nie chcę, żebyś myślał,
że zle cię zrozumiałam. Ostatnią rzeczą, której bym
oczekiwała... Z minuty na minutę jej kolana miękły
coraz bardziej. Chciała zamilknąć, ale Gabe uniósł
brew z zaciekawieniem i wykonał zapraszający, nie-
mal ponaglający gest. Wiem, że nie byłbyś mną
zainteresowany fizycznie... w normalnych warunkach.
I nie chcę, byś myślał, że uznałam to, co się właśnie
zdarzyło, jako coś więcej niż zwykła serdeczność...
To śmieszne. Przerwał jej, jakby dopiero teraz
zaczął sobie zdawać sprawę z tego, co mówiła. Wstał
i w zadumie potarł brodę. A przecież nie jesteś
głupia. Lauro, pociągasz mnie również fizycznie.
Oczywiście teraz seks między nami jest niemożliwy,
ale to nie znaczy, że tego nie pragnę. To, że nosisz
dziecko, to tylko jeden z powodów, dla których nie
mogę się z tobą kochać. Ale są też inne, może mniej
oczywiste, choć równie ważne. Opowiedz mi swoją
historię. Całą.
Nie mogÄ™.
Boisz siÄ™?
Pokręciła głową. Jej oczy zalśniły.
WstydzÄ™ siÄ™.
Zaskoczyła go. Spodziewałby się każdego innego
powodu, ale nie tego.
Dlaczego? Dlatego, że nie byłaś żoną ojca twoje-
go dziecka?
56 Nora Roberts
Nie. ProszÄ™, nie pytaj.
Chciał się spierać, ale tylko zacisnął zęby. Laura
wyglądała tak krucho...
Zgoda, na teraz. Ale pomyśl o tym. Rodzą się we
mnie uczucia, które potężnieją szybciej, niż którekol-
wiek z nas by tego chciało. I nie mam zielonego
pojęcia, co z tym zrobić.
Kiedy wstał, ona również uniosła się i dotknęła jego
ramienia.
Gabe, nie ma nic do zrobienia. Nie masz pojęcia,
jak bardzo bym chciała, żeby było inaczej.
%7łycie jest tym, czym je czynimy, aniołku. Po-
gładził jej włosy, po czym odsunął się. Potrzebujemy
więcej drewna.
Wyszedł z pokoju i zostawił ją samą. Siedziała
długo na kanapie i bardziej niż kiedykolwiek żałowała
tego, co zrobiła.
Rozdział czwarty
Przez noc napadało jeszcze więcej śniegu. Zwieża
powłoka poruszana wiatrem tworzyła malownicze
pagórki. Kiedy wyszło słońce, Laura usłyszała stru-
myczki wody spływające delikatnie z dachu. To był
przyjemny dzwięk, kojarzył się jej z gorącą herbatą
pitą przy kominku, z dobrą książką czytaną w leniwe
popołudnie.
Ale to był ranek, ledwie godzina czy dwie po
świcie. Była sama, jak zwykle o tej porze. Gabe rąbał
drewno na zewnątrz. W kuchni, gdzie podgrzewała
mleko i czekoladę, słyszała stukot siekiery.
Wszystko robiło wrażenie cudownej normalności.
Szykowanie posiłku, rąbanie drewna, woda skapująca
z sopli za oknem. Ten mały świat, świat Gabe a i jej,
był tak dobrze zestrojony... Co rano, kiedy wstawała,
Gabe był już na nogach. Laura parzyła kawę, a radio
[ Pobierz całość w formacie PDF ]