Odnośniki
- Index
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christle Gray Through Hell and High Water [Wild Rose] (pdf)
- Christine Feehan Mroczna Seria 12 Dark Melody
- Joyee_Flynn_ _Who_Needs_Christmas_07_ _Shove_Your_Tree
- 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
- Christenberry Jude Wybrańcy losu Zapach luksusu
- Agata Christie Pani McGinty nie Ĺźyje
- My, dzieci z dworca ZOO Christiane Felscherinow
- Anvil, Christopher Strangers in Paradise
- Dore_Christy_ _Milosna_rozgrywka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
on mi to powiedział. On ma dobre oko, ten Tom. Zauważył, że były nalepki na bagażu
młodego dżentelmena, jedna do Exeter i jedna do Exhampton.
Nagły uśmiech rozświetlił twarz Emilii, gdy wyobraziła sobie, jak to Charles
popełnia zbrodnię, aby dostarczyć swojej gazecie sensacyjnej wiadomości. Można by
pomyślała napisać makabryczną historyjkę na ten temat. Podziwiała zarazem
sumienność, z jaką inspektor Narracott sprawdzał każdy szczegół dotyczący
poszczególnych osób, choćby ich związek ze zbrodnią był nader odległy. Musiał
wyjechać z Exeter prawie natychmiast po ich rozmowie. Szybki samochód mógł łatwo
wyprzedzić pociąg, a poza tym Emilia jadła jeszcze lunch w Exeter.
A gdzie pan inspektor udał się pózniej? zapytała.
Do Sittaford, panienko. Tom słyszał, jak mówił do kierowcy.
Do Rezydencji Sittaford?
Brian Pearson nadal, jak wiedziała, przebywał z, paniami Willett w Rezydencji.
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Nie, panienko, do pana Duke a.
Znów pan Duke. Zaskoczyło to i zirytowało Emilię, Zawsze Duke dziwna
niewiadoma. Powinna była coś o nim wydedukować, ale cóż, na wszystkich chyba
wywierał takie samo wrażenie przeciętny, zwyczajny, sympatyczny człowiek,
Muszę z nim pomówić powiedziała sobie Emilia. Pójdę tam zaraz, jak tylko
wrócę do Sittaford .
Następnie podziękowała pani Evans, udała się do pana Kirkwooda i uzyskała klucz,
a teraz stała w holu Hazelmoor i zastanawiała się, czego właściwie tu szuka.
Wspięła się wolno po schodach i weszła do pierwszego pokoju na piętrze. Była to
najwyrazniej sypialnia kapitana Trevelyana, opróżniona, jak wspomniał pan Kirkwood,
ze wszelkich rzeczy osobistych. Koce złożono w zgrabną kostkę, szuflady były puste,
a w szafie nawet żadnego wieszaka. Szafka na buty ukazywała rząd pustych półek.
Emilia westchnęła, odwróciła się i zeszła na dół. Tutaj znajdował się salonik, gdzie
niedawno leżał martwy człowiek, a śnieg zawiewał przez otwarte okno.
Starała się wyobrazić sobie tę scenę. Czyja ręka powaliła kapitana Trevelyana i
dlaczego? Zabito go dwadzieścia pięć po piątej, jak ogólnie uważano a może Jim
stracił głowę i kłamał? Nie słyszał nikogo przy drzwiach wejściowych, obszedł dom aż
do okna, zajrzał, zobaczył ciało swego martwego wuja i uciekł w panice? Gdyby tylko
wiedziała& Jak twierdził pan Dacres, Jim trzymał się swojej wersji. Tak, ale Jim mógł
stracić głowę. Nie wiedziała, co o tym myśleć.
A może w domu był jeszcze ktoś inny, jak to sugerował pan Rycroft, ktoś, kto
usłyszał kłótnię i wykorzystał okazję?
Jeśli tak czy rzuca to jakieś światło na problem butów? Czy był ktoś na górze
może w sypialni kapitana? Emilia znów przeszła przez hol. Zajrzała szybko cło jadalni.
Stało tam parę kufrów starannie obwiązanych pasami ł opatrzonych nalepkami.
Kredens był pusty, srebrne puchary znajdowały się w domku majora Burnaby go.
Zauważyła jednak nagrodę trzy nowe powieści o której Charles słyszał od
Evansa i opowiedział o tym Emilii z wieloma zabawnymi upiększeniami. Zapomniano
o nich i leżały porzucone na krześle.
Rozejrzała się po pokoju i potrząsnęła głową. Nic tu nie było.
Znów poszła na górę i jeszcze raz weszła do sypialni. Musi się dowiedzieć,
dlaczego brakuje butów! Dopóki nie wymyśli sobie jakiejś w miarę zadowalającej
teorii, która by tłumaczyła ich zniknięcie, dopóty nie będzie w stanie o nich zapomnieć.
Kwestia butów urosła do tak niewyobrażalnych rozmiarów, że przytłoczyła wszystko
inne. Czy nic jej nie może pomóc?
Emilia wyciągała po kolei wszystkie szuflady i szukała z tyłu za nimi. W
powieściach detektywistycznych zawsze znajdował się tam jakiś wiele wyjaśniający
skrawek papieru. Ale najwyrazniej w prawdziwym życiu nie można się było
spodziewać takich szczęśliwych przypadków albo też inspektor Narracott i jego ludzie
wykazali się niezmierną dokładnością. Sprawdzała luzne deski, obmacała skraj
dywanu, zbadała materac sprężynowy. Nie bardzo wiedziała, co spodziewa się znalezć,
ale szukała dalej z zawziętą wytrwałością.
Wreszcie, gdy wstała prostując plecy, wzrok jej padł na jedyną rzecz nie na miejscu
w tym pokoju tak wzorowo uporzÄ…dkowanym: na malutkÄ… kupkÄ™ sadzy w kominku.
Emilia wpatrywała się w nią niby ptak hipnotyzowany przez węża. Zbliżyła się, nie
spuszczając z niej oka. To nie była żadna logiczna dedukcja ani rozumowanie typu
przyczyna skutek, po prostu sam widok sadzy nasuwał pewną możliwość. Emilia
zakasała rękawy i wcisnęła obie ręce w przewód kominka.
Chwilę pózniej z niewiarygodną radością wpatrywała się w paczkę owiniętą
starannie w gazetę. Jednym ruchem zdarła gazetę i zobaczyła zaginioną parę butów.
SÄ… tutaj! Ale dlaczego? Dlaczego?
a
a
T
T
n
n
s
s
F
F
f
f
o
o
D
D
r
r
P
P
m
m
Y
Y
e
e
Y
Y
r
r
B
B
2
2
.
.
B
B
A
A
Click here to buy
Click here to buy
w
w
m
m
w
w
o
o
w
w
c
c
.
.
.
.
A
A
Y
Y
B
B
Y
Y
B
B
r r
Wpatrywała się w buty. Obracała je. Badała je z wierzchu i w środku, a to samo
pytanie dudniło jej monotonnie w mózgu dlaczego?
Ktoś usunął buty kapitana Trevelyana i ukrył je w kominku, ale dlaczego to zrobił?
O Boże! krzyknęła Emilia z rozpaczą. Ja zwariuję! Ustawiła buty starannie
na środku podłogi i usiadła na krześle na wprost nich. Zmusiła się, by jeszcze raz
przemyśleć wszystko od samego początku, skupiając się na każdym szczególe, jaki
poznała sama albo dowiedziała się od innych. Rozmyślała nad każdym aktorem
dramatu i osobami z nimi związanymi. I nagle jakaś dziwna, mglista myśl zaczęła
nabierać kształtów teoria, którą podsunęła jej ta para niewinnych, niemych butów
stojących na podłodze.
Ale jeśli to prawda powiedziała sobie Emilia jeśli tak było&
Chwyciła buty i pędem zbiegła na dół. Otworzyła pchnięciem drzwi jadalni i
podeszła do szafy ściennej. Był tu różnorodny zbiór trofeów sportowych i ekwipunku
kapitana Trevelyana, wszystkie rzeczy, których nie chciał zostawić u swych lokatorek.
Narty, czaszki, nogi słonia, kły, wędki wszystko to czekało, aż firma Young i
Peabody zapakuje je fachowo do przechowania.
Emilia pochyliła się z butami w ręku.
Po minucie czy dwóch wyprostowała się zaróżowiona i zdumiona.
A więc tak to było powiedziała. A więc to było tak& Opadła na krzesło.
Wielu rzeczy nadal nie mogła zrozumieć. Po kilku minutach wstała i powiedziała
głośno:
Wiem, kto zabił kapitana Trevelyana, ale nie wiem dlaczego. Dalej nie mogę
pojąć dlaczego. Ale nie wolno mi tracić czasu.
Wybiegła pędem z Hazelmoor. Znalezienie kierowcy, który zawiózłby ją do
Sittaford, było kwestią kilku minut. Zażądała, aby kierowca wysadził ją przed domem
pana Duke a. Zapłaciła wysiadając i gdy samochód odjeżdżał, szła już ścieżką do
domku.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]