Odnośniki
- Index
- Cabot Meg Pamiętnik Księżniczki 06 Księżniczka uczy się rządzić
- 13. Wilson Gayle Pamiętna noc
- Lee Katherine Zapisane w gwiazdach
- William Mark Simmons Undead 1 One Foot in the Grave
- Hawkins Rachel Dziewczyny z Hex Hall
- Jezyk Angielski dla liceum pocz1tkuj1cy
- Jackson Pearce Drei WĂźnsche hast du frei
- 247.henryk offterdingen
- Warren Murphy Destroyer 111 Prophet of Doom
- Grzesiuk Stanislaw Na marginesie śźycia
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
argumentując tym, iż prawe skrzydło składa się z grenadierów francuskich oraz
innych regimentów cudzoziemskich, wobec czego markizowi będzie o wiele
łatwiej nimi dowodzić nizli oddziałami węgierskimi.
W dzień św. Marcina, kiedy wszyscy rozstawieni byli na swoich
posterunkach, otrzymaÅ‚em list od Károlyiego, w którym zapewniaÅ‚, iż z caÅ‚Ä…
atencją zastosuje się do moim rozkazów, zakomunikował również, iż znajduje
się w tej chwili na górze, którą wskaże mi oddawca niniejszego listu.
Nie pozostało mi nic innego, jak zrobić przegląd posterunków rozstawionych
po drugiej stronie rzeki. Sądziłem, iż mogę to uczynić po zjedzeniu posiłku,
który kazałem sobie rychło podać. Był on przygotowany we wsi oddalonej o
milę od miejsca, do którego wysłałem tabor mojej armii. Byłem już po obiedzie,
gdy przyniesiono mi wiadomość, iż na lewym skrzydle nieprzyjaciela widoczne
są jakieś ruchy; a ponieważ posuwał się pod osłoną wzgórza, wkrótce
zorientowałem się, że maszeruje prosto w kierunku moich transzei i że pokonał
już wzgórze znajdujące się w połowie drogi.
Dosiadłem więc czym prędzej konia, aby się tam co rychlej znalezć. W
niedługi czas potem usłyszeliśmy również kanonadę z dział. Ogień nie trwał
jednak długo i podążając ciągle do przodu spotkaliśmy uciekinierów, wkrótce
też nadjechał markiz Des Alleurs, żeby mi oznajmić, że lewe skrzydło
całkowicie się rozproszyło, więc widząc, iż prawe skrzydło nie może być w
niczym użyteczne, wycofaÅ‚ siÄ™. Forgách zjawiÅ‚ siÄ™ również w niedÅ‚ugim czasie
donosząc mi, że Serbowie, wraz z kilku niemieckimi szwadronami, przebili się
przez rzadki las znajdujący się po lewej stronie i pojawili się na wzgórzu, a
kawaleria, którą on na tamtej stronie dowodził, nie wypełniła swego zadania i w
83
konsekwencji tego piechota, będąc zaatakowana jednocześnie od czoła i od
flanki, czym prędzej się wycofała.
Nie sądziłem, aby poniósł on duże straty wśród tych lasów i gór, które
sprzyjały ucieczce, ponieważ jednak jazda składała się z oddziałów węgierskich,
niewiele z nich powróciło do obozu. W takich przypadkach rzeczą niezwykle
trudną było ustalenie liczby zabitych; co więcej, nawet ranni, jeśli tylko byli w
stanie się poruszać, woleli wracać do siebie i leczyć się pod okiem wiejskiej
znachorki nizli przez wojskowych chirurgów. Było to przyczyną nie
wygojonych ran i wielu okaleczeń. Zresztą, gdy wracali do domów, dostawali
również regularne wynagrodzenie, a wdowy zasiłki, gdy tylko przedstawiły
dokumenty zaświadczające, iż mąż poległ.
Po otrzymaniu tej przykrej wiadomości wydałem najpierw rozkaz wysłania
taboru do małej miejscowości Szamosujvar (Gherla), gdzie stacjonował mój
garnizon. Należało jeszcze przemierzyć pasmo górskie, niezbyt wysokie ani też
specjalnie trudne, żeby zejść do doliny Szamos, otwartej i bardzo malowniczej.
Dotarłszy na wzgórze, z dala zobaczyliśmy zdążającą ku nam w zwartym
szeregu kawalerię od strony, od której mógł nadejść wróg, żeby nas odciąć. Przy
tej okazji dostrzegłem, jak różna jest odwaga ducha, na której zasadza się
waleczność, od dzielności serca. Jeden z moich generałów, którego nigdy bym
nie podejrzewał o brak tej ostatniej, tak się skonfundował na widok owej jazdy,
że przyszedł do mnie przerażony wykrzykując, iż należy przyspieszyć marsz
nawet kosztem pozostawienia wozów. Byłem zdumiony jego niegodną postawą
i nie mogłem się powstrzymać od wypowiedzenia kilku słów oburzenia,
rozkazując mu wysłanie zwiadu. O wiele bowiem bardziej prawdopodobne było,
iż jest to brygada Sennyeia, której oczekiwałem, aniżeli wróg, którego jazda nie
mogła w tak krótkim czasie zrobić aż takiego okrążenia ani też posuwać się tak
powoli, jeśli miała zamiar nas odciąć. Tymczasem mało brakowało, żeby
żałosna postawa owego generała nie stała się powodem nowego zamieszania,
gdyż nawet po rozmowie ze mną nie przestawał wykrzykiwać i mówić od
rzeczy.
Sprawa przedstawiała się tak, jak myślałem; był to brygadier Sennyei,
oddelegowany poprzedniego wieczora przez Károlyiego podÅ‚ug rozkazu, który
mu wydałem, lecz który w najistotniejszym punkcie nie został należycie
wykonany. Zamiast bowiem przystÄ…pić do dziaÅ‚ania, Károlyi zwoÅ‚aÅ‚ naradÄ™, aby
zasięgnąć opinii oficerów, których poważał i którym ufał o wiele bardziej, niż
powinien. Ci zaś przekonali go, że wydałem taki rozkaz, gdyż nie znałem
położenia wojsk nieprzyjaciela. Nieprzyjaciel zaś nie miał innego wyjścia, jak
marsz przez wyłom, którego nie pozostawił na pewno bez osłony wojska. W
związku z czym należało dokładnie zbadać ewentualne skutki takiego
posunięcia, bo być może lepiej jest zachować ów korpus w całości nizli go
narażać. Jeżeli bowiem wróg sforsuje transzeje, można go będzie nękać
podjazdami, jeśli zaś doszłoby do klęski na obu skrzydłach, dałoby to zbyt wiele
84
czasu nieprzyjacielowi do spokojnego wypoczynku w jego zimowych
kwaterach.
Od tej chwili zaczÄ™to uważać, że Károlyi jest zdrajcÄ…, przekupionym przez
generaÅ‚a Pálffyego, lecz ja nigdy w to nie mogÅ‚em uwierzyć. Przekonany byÅ‚em
jednak, że dał się zwieść fałszywym kalkulacjom tych, których uważał za
bieglejszych w rzemiośle wojennym ode mnie. W każdym razie generał ten znał
moje plany przed moim wejściem do Siedmiogrodu. Musiały mu one
odpowiadać; gdybym uważał, że tak nie jest, przedsięwziąłbym inne środki,
zbyt bowiem dobrze wiedziaÅ‚em, że Károlyi miaÅ‚ zawsze znakomite i godne
pochwały argumenty, żeby nie zrobić tego, czego zrobić nie chciał. W ten
[ Pobierz całość w formacie PDF ]