Odnośniki
- Index
- 0167. Winters Rebecca Rezerwat miłości
- LE Modesitt The Octagonal Raven (v1.0)
- Antologia Bale maturalne z piekśÂ‚a
- Brenda Williamson A Wicked Wolf (pdf)
- LP. X XII. Turold PieśÂ›śÂ„ o Rolandzie
- Elizabeth Mayne Lion's Lady
- Cathleen Galitz śÂšlubny bukiet
- Coulter Catherine MśÂ‚oda pani Sherbrooke
- Zmiany 2011 do testy KAT B
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powiedz mi coś o niej. Jak się poznali? Ciekawość wzięła górę nad jej
zwykłą powściągliwością.
W szkole medycznej w Vancouver. Jeśli chcesz znać moje zdanie, to musiała
się tam dostać po znajomości. Na imię miała Gloria Samantha. Bonnie wzniosła
oczy ku górze w udawanym przerażeniu. Już Bonnie Mae jest wystarczająco
tragiczne. Ale po niej miał już pewnie z pół tuzina innych. Wystarczy na niego
spojrzeć. Założę się, że przyjeżdża tu, żeby przed nimi uciec. Zachichotała jak
dziewczynka. Ale nie martw się. Ja go znam. Zachowuje się tak dlatego, że nie
ufa sobie.
No, dobrze, Bonnie, do boju.
Alanna wstała. Ostatnie słowa Bonnie jakoś ją pokrzepiły.
Ty operujesz czy doktorek?
Uzgodniliśmy, że tym razem ja będę operować, a on znieczulać. Staramy się
wymieniać.
Kiedy pielęgniarka wyszła swoim charakterystycznym krokiem marynarza, do
pokoju wszedł Owen. Alanna poderwała się i ruszyła za nią z niewyraznym To ja
już idę się myć". Kątem oka złowiła jego uniesione brwi i czujne spojrzenie.
Tydzień temu uznałaby taką sytuację za śmieszną. Niepewna, jak ma się do niego
odnosić, uznała, że najlepiej będzie wycofać się do swoich zajęć.
Według grafiku, który wspólnie opracowali, Owen miał wolne soboty, a ona
niedziele. Dyżury pełnili co drugi dzień i co drugi weekend. W poniedziałki, środy
i piątki przeważnie operowali, we wtorki i czwartki przyjmowali w ambulatorium.
Wizyty domowe dopasowywało się do schematu w zależności od potrzeby.
Oczywiście nagłe przypadki zawsze miały pierwszeństwo przed pracą planową.
Poza tym Owen musiał jeszcze wizytować pobliskie kopalnie, dokonywać
przeglądów profilaktycznych, sprawdzać wyposażenie do pierwszej pomocy i
szczepić przeciwko tężcowi. Właśnie w przyszłym tygodniu miał lecieć na jedną z
takich wizyt. Alanna cieszyła się, że w czasie jego nieobecności nareszcie
swobodniej odetchnie.
Dzień po dniu dowiadywała się coraz więcej o okolicy i jej mieszkańcach.
Teraz wydawało jej się, że sześć miesięcy to bardzo niewiele, ale czy
wytrzymałaby tu długo w zimie, gdy w dzień jest ciemno, a nie osłonięta skóra
przemarza w ciÄ…gu sekund?
Miała teraz czas na zwiedzenie wsi, obejrzenie miejscowego sklepu
spożywczego. Był tu też inny mały sklepik, w którym sprzedawali swoje wyroby
miejscowi rzemieślnicy. Ludzie rozpoznawali ją i odnosili się do niej po
przyjacielsku, życzliwie, dzieci z ciekawością. Widzieli już tu wielu lekarzy, choć
na ogół mężczyzn, toteż nową twarz przyjmowali ze spokojem i fatalistyczną
świadomością, że i ona wkrótce zniknie.
Chcesz iść ze mną na wizyty, Alanno? zaproponowała któregoś dnia
Bonnie Mae. Już czas, żebyś zobaczyła parę domów. Mamy pana Racine'a, pana
Q... pana Lemieux... tego to trzeba pilnować, bo sam o siebie nie zadba... no i
chciałabym, żebyś rzuciła okiem na starego Charliego Patychuka, z zapaleniem
płuc. Ma się już lepiej, ale ta jego klatka piersiowa to naprawdę coś! Staruszek
kurzy jak komin. No i co zrobić? Kiedy mu mówię, żeby rzucił palenie, wzrusza
tylko ramionami i udaje, że nie rozumie ani słowa po angielsku.
Patychuk? Tak się nazywał ten chłopiec z pieskiem. Tommy Patychuk.
Właśnie. Stary Charlie to jego dziadek. Bardzo się kochają, Tommy stale u
niego siedzi, więc może upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Obaj powinni
mieć zrobione zdjęcie klatki piersiowej.
Charlie był stary i kruchy. Większość czasu spędzał w łóżku. Mieszkał w
małym drewnianym domku ze swoją zamężną córką i jej dwojgiem dzieci. W
dużym pokoju rozpięte na ramach suszyły się dwie świeże skóry karibu. Alanna
przyjrzała im się ciekawie po drodze do sypialni. Ludzie nie mieli tu zbyt wielu
rzeczy materialnych. Za pośrednictwem telewizji kontaktowali się ze światem w
dużej mierze zupełnie dla nich obcym. Tradycyjny styl życia łowców karibu, fok,
morsów i niedzwiedzi polarnych przeplatał się z nowym, którego symbolami były
elektroniczne gadżety i nowoczesne środki komunikacji.
%7ływili obawę, że następne pokolenia zatracą umiejętności potrzebne do życia
w takim miejscu. Niektórzy powracali do tradycji psich zaprzęgów. Wiele rodzin
w Chalmers Bay trzymało husky. Wszystkie te myśli przemknęły jej przez głowę,
gdy wchodziły do sypialni staruszka. Uśmiechnął się do nich, obnażając
przebarwione od tytoniu zęby. Jego oczy jak błyszczące węgielki zdradzały żywą
inteligencjÄ™ i humor.
Dzień dobry, panie Patychuk powitała go Alanna.
Dodała kilka słów w języku inuktitut, choć wiedziała od Bonnie Mae, że
staruszek zna trochę angielski. W młodości był przewodnikiem oficjalnych gości
rzÄ…dowych.
Wyjęła słuchawkę i zaczęła go osłuchiwać. Palił przez długie lata, a teraz był
już za stary, żeby przestać mimo wszelkich upomnień.
Głęboki wdech, panie Patychuk. Dobrze. Proszę zakasłać.
Nie było wątpliwości, że miał zapalenie płuc i opłucnej, a do tego na pewno
zastarzałą gruzlicę, kiedyś zaleczoną, ale teraz mogła się uaktywnić. Przytykając
słuchawkę to tu, to tam, Alanna zastanawiała się, czy nie ma też przypadkiem raka
płuc. Tyle lat palenia... Postanowiła zorganizować mu transport do stacji, aby
zrobić w niej zdjęcie rentgenowskie. Zdjęcie najprawdopodobniej trzeba będzie
przesłać do oceny radiologowi w Edmonton.
Ze swojej lekarskiej torby wyjęła probówkę i podała Charliemu.
Chciałabym, żeby pan odkrztusił do tego pojemnika trochę plwociny, panie
Patychuk. Poślę to do Edmonton.
Badanie plwociny pod mikroskopem mogłoby wyjaśnić, czy jest czynna
gruzlica, czy utrzymuje się ropne zapalenie płuc, czy też może są w niej komórki
nowotworowe.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]