Odnośniki
- Index
- D061. Simms Suzanne Byle nie Ślub
- 1008. Hart Jessica Ślub w tropikach
- Ślubu nie będzie Wilkins Gina
- Davis Suzannah Ośźenisz sić™ ze mnć…
- Dwie miśÂ‚ośÂ›ci Mortimer Carole
- Sweet Sofie
- Sandemo Margit Saga o Królestwie śÂšwiatśÂ‚a 13 Tajemnica Gór Czarnych
- Chandler Elizabeth PocaśÂ‚unek aniośÂ‚a 03 Bratnie dusze
- Darcy_Emma_ _Mroczna_sp悜‚ćąĂ˘Â€Ĺźcizna
- May Karol Czarny Gerard
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- russ.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na którym stał jego samochód.
Gdyby Lauren nie była na niego taka wściekła, uznałaby
może ten atak zazdrości za zabawny. A gdyby była mniej
prostolinijna, mogłaby go wykorzystać na swoją korzyść. Ona
jednak nie mogła uwierzyć, że ktoś tak przystojny i spełniony jak
Travis Banks czuje się zagrożony przez kogoś takiego jak Jason.
Przez cały wieczór porównywała obydwu mężczyzn i Jason
przegrał we wszystkich kategoriach oprócz jednej - szczerości.
Upomniała się w myśli za swoje oceniające podejście. W
końcu Jason to zdecydowany krok naprzód w porównaniu do
Fentona Marsha. Był miły. Miał dobrą pracę i nie wyglądało na to,
żeby wnosił do związku przytłaczający go bagaż emocjonalny. Na
początku ich rozmowy, zanim jeszcze pojawił się Travis, Jason
wspomniał, że chciałby się ustatkować, jeśli tylko spotka
odpowiedniÄ… kobietÄ™.
- Nie - wyjaśnił Travis. - Nie miałem na myśli tego, że
powinnaś wrócić do domu sama.
S
R
Sugestywny ton tych słów i wyraz jego oczu sprawiły, że
Lauren przeszedł dreszcz oczekiwania. Travis pochylił głowę,
musnął wargami jej usta, a ona poczuła, jak wypełnia ją znajome
ciepło. Nagle zapomniała o tym, że jest na niego wściekła. Objęła
ramionami jego szyję i spotkała się z nim w tańcu równie starym
jak miłość.
- Zdecydowanie nie sama. - Travis odsunął się, niechętnie
odrywając wilgotne wargi od jej ust, kiedy obok nich przejechał
trąbiący samochód wypełniony rozwrzeszczanymi nastolatkami.
Ta kobieta, która urządza spektakl na samym środku Main
Street, to chyba nie ich nauczycielka, prawda?
Twarz Lauren zarumieniła się, kiedy Travis pomagał jej
wsiąść do samochodu, kładąc dłonie na pośladkach i popychając ją
lekko w górę. Kiedy usiadł za kierownicą, Lauren wskazała ręką
na młodzież wychylającą się z samochodu na światłach.
- Proszę, oto kolejne zródło plotek.
- Mam pomysł - powiedział Travis, rzucając jej uśmiech. -
Dajmy im prawdziwy powód do gadania.
Nie przerażała go myśl, że będą o nich mówić. Nie tak, jak
ją. Spróbowała wyjaśnić mu powagę sytuacji.
- Aatwo ci mówić. To nie ty będziesz musiał jesienią stanąć
twarzą w twarz z tymi młodymi ludzmi. Czy z ich rodzicami. Albo
z dyrektorem, który powiedział Lucii Mote, że w jej interesie
S
R
dobrze by było, gdyby poślubiła faceta, z którym się prowadza".
Travis wyglądał na zaszokowanego.
- Mamy nowe tysiąclecie - przypomniał jej. - Nie koniec
dziewiętnastego wieku.
- Tak, ale to jest konserwatywna społeczność.
- Chyba trochÄ™ przesadzasz.
Jednak przez resztę podróży do domu nie wykonał w jej
kierunku żadnego ruchu, który mógłby zostać zle zrozumiany
przez kogokolwiek, nie wyłączając samej Lauren. Niestety efekty
jego pocałunku wcale nie chciały przeminąć. Czuła na wargach
mrowienie, a krew w jej żyłach wciąż była rozgrzana do białości.
Czuła, że płonie.
Kiedy dojechali do domu, zanim udało jej się opanować
reakcje swojego ciała, zrobiło jej się smutno na myśl, że spędzi tę
noc sama.
Zastanawiała się, co by było złego w zaspokojeniu pragnienia
ciała raz jeszcze. Przecież nie była dziewicą czekającą na noc
poślubną. I nie byłby to też ich pierwszy raz. Słyszała, że nie ma
nic lepszego, nic bardziej słodko-gorzkiego i satysfakcjonującego
niż seks na pożegnanie.
- Do diabła z tobą! - krzyknęła, jednym ruchem odpinając
pas.
Travis wyglądał na osłupiałego, kiedy przechyliła się w jego
S
R
stronę i zaczęła go całować. Nie próbując nawet wyjaśniać
przyczyn jej nagłych zmian nastroju, wyciągnął ją z samochodu i
wziął na ręce. Lauren zorientowała się nagle, że przenosi ją przez
próg w tradycyjnym geście ślubnej tradycji, której nigdy nie
doświadczy z mężczyzną, który teraz niósł ją, jakby była lekka jak
piórko. Ta świadomość jednak nie wystarczyła, by powstrzymać
to, co nieuniknione.
Ich ciała zaplątały się w prześcieradła, kiedy położył ją na
[ Pobierz całość w formacie PDF ]