Odnośniki
- Index
- 1018. Mann Catherine Gorące noce
- Catherine Spencer Tempting Lucas (pdf)
- Asaro, Catherine Skolian Empire 9 Skyfall
- Asaro, Catherine The Charmed Sphere
- Agata Christie Pani McGinty nie Ĺźyje
- Craig_Rice_ _Roze_Pani_Cherington
- moralnosc pani dulskiej zapolska
- Coulter Catherine FBI Godzina smierci
- Catherine Coulter Grota śmierci
- D397. Wilks Eileen M晜źatka na niby
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Musisz się przyzwyczaić, że będę cię dotykał, gdzie chcę i kiedy chcę. Alexandra, nie
zrozum mnie zle. Jestem zimny, można tak to widzieć, ale to znaczy, że jestem mężczyzną,
który nie ulega sentymentom i pozorom, żyje zgodnie z nakazami rozumu i logiki, a nie... -
Przerwał, nie mógł oderwać od niej swoich dłoni, klął i całował, wszedł w nią jak zwykle
szybko i bez pamięci. Czuła rozkosz, zatapiała się w przyjemności, tonęła w nim i chciała
jeszcze więcej. Trzymała go mocno, tuliła i wychodziła mu naprzeciw, chciała go bardziej niż
można to sobie wyobrazić, a jej uczucia były głębsze niż jego ruchy w jej ciele. Nie pamię-
tała, jak było wcześniej, kiedy jego w niej nie było. Nie szeptała, jęczała tylko cichutko i
ugryzła go w ramię. A Douglas przyjął jej rozkosz, i dał jej swoją. Trzymał ją w ramionach i
tak zasnęli.
*
Alexandra weszła do salonu zobaczyć się z mężczyzną w średnim wieku, który stał
przy jednym z okien, kołysząc się na obcasach i popatrując na zegarek. Kiedy ją ujrzał,
szybko schował zegarek do kieszonki kamizelki i lekko skłonił głowę.
Zapytała, nie kryjąc zdziwienia. - Nasz kamerdyner powiedział mi, że jakiś
dżentelmen czeka w salonie. Nie znam wielu panów w Londynie, dlatego wydało mi się to
dziwne. Przez chwilę myślałam, że to może lord Beecham, ale to nie byłoby w jego stylu.
Kim pan jest, sir?
- Ja? - patrzył na nią bez mrugnięcia okiem. - Ja? Jego lordowska mość z pewnością
poinformował panią o mojej wizycie. Na pewno wie pani, kim jestem.
Jej zdumienie i niewiedza nie były udawane. Uśmiechnęła się. - Nie, Burgess
powiedział mi tylko, że czeka na mnie jakiś dżentelmen. Może jest pan dramatopisarzem albo
aktorem szukającym patrona? Może księdzem? Jeżeli tak, bardzo mi przykro, ale jego
lordowska mość...
- Nie! Jestem doktor John Mortimer, lekarz, jeden z najlepszych w Londynie! Jego
lordowska mość poprosił mnie, żebym do pani przyszedł z wizytą. Jak pani wiadomo, ma
pani zrodzić jego dziedzica, a jego lordowska mość żywi obawy, że jest pani zbyt drobna, aby
poród zakończył się pomyślnie. Poprosił mnie, żebym się co do tego upewnił.
Patrzyła na niego, nie wierząc własnym uszom. Douglas, niech piekło pochłonie jego
czarne oczy, wyszedł z rana i do tamtej pory nie wrócił. Więc umówił się z tym
człowiekiem... Cóż. może i lepiej, że jeszcze go nie ma, nie będzie musiała się z nim kłócić
przy obcym.
- Panie doktorze - powiedziała, nie przestając się uśmiechać. - Obawiam się, że
przyszedł pan na próżno. Mój mąż przesadnie się martwi. Zresztą, skoro już jestem w ciąży,
to i tak nic się nie da zrobić, nawet jeżeli jestem zbyt drobna, czyż nie?
Doktor Mortimer, człowiek, który doskonale znał swoją wartość, mężczyzna
niezwyczajny dam wyrażających się bez ogródek i traktujących jego szacowną osobę w taki
sposób, pozbierał się w sobie i uśmiechnął. Jest zakłopotana, to wszystko, tak, z pewnością
chodzi tylko o to. Uspokajającym głosem powiedział: - Szanowna pani, damy, niezależnie od
tego, jakie jest ich zdanie, nie posiadają zdolności rozróżniania, co jest, a co nie jest dla nich
właściwe. Dlatego mają mężów. Przyszedłem panią zbadać, zgodnie z życzeniem pani męża.
Po badaniu powiem mu, co jest dla pani najlepsze teraz, kiedy nosi pani jego dziedzica. To
doprawdy chwalebne, że on tak troszczy się o pani zdrowie. Jako lekarz wezmę wszystkie
czynniki pod uwagę i zalecę pani właściwe postępowanie w trakcie tych miesięcy, które nas
dzielą od przyjścia na świat dziecka. Proszę teraz...
Alexandra nadal nie mogła uwierzyć, że do jej salonu wtargnął jakiś zarozumiały,
irytujący jegomość, lekarz czy nie lekarz, i traktował ją jak niedorozwiniętą. Ale tak
naprawdę nie jego miała ochotę prać po pysku, tylko Douglasa.
Uśmiechnęła się z całą słodyczą, na jaką mogła się zdobyć. - Może napije się pan
herbaty?
[ Pobierz całość w formacie PDF ]