Odnośniki
- Index
- Antologia Złota podkowa 40 Marczyński Antoni Dwunasty telewizor
- 5. Dantejskie dziedzictwo Leclaire Day Narzeczona z piekła rodem
- EdPsych Modules PDF References
- Becca Fitzpatrick 02 Crescendo
- krol lear_3
- M435. Milburne Melanie Narzeczona neurochirurga
- Roberts Alison WspaniaśÂ‚a rodzina
- Verne Juliusz Wyspa bladzaca
- Whitley Strieber The Night Church
- Moore Sean U Conan niezśÂ‚omny
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Dom, Statua Wolności, Dzwon Wolności i gejzer Qld Faithful - a wszystko z kostek cukru.
Dzięki uprzejmości ojca Ariel West. Poprzedniego dnia na apelu oznajmiła, że po balu
wszystkie dekoracje zostaną podarowane głodującym, którzy potrzebują cukru. Miranda nie
wiedziała, czy to przez balony uwiązane pod sufitem i podskakujące leniwie w górę i w dół,
czy przez złe przeczucia, ale jakby lekko ją zemdliło. Sibby była w siódmym niebie.
- Pamiętaj, większość chłopaków przyszła tu z osobą towarzyszącą, więc nie bądz zbyt
nachalna z tymi akcjami całującej bandytki.
- Taa, dobra.
- I jeśli usłyszysz, że cię wołam, to przychodzisz.
- Czy ja przypominam psa? - Miranda spojrzała na nią surowo. - No dobra, okej,
Zrzędo - dodała Sibby.
- A gdybyś miała wrażenie, że dzieje się coś dziwnego, to...
- Daję ci znać. Rozumiem. A teraz idz i sama się zabaw. A, no tak, pewnie nie umiesz.
Ale gdybyś miała wątpliwości, zadaj sobie pytanie: Co zrobiłaby Sibby?
- A mogę sobie nie zadawać? Sibby była tak zajęta rozglądaniem się po sali, że nie
odpowiedziała.
- Rany, a co to za ciacho tam, w kącie? - zapytała. - Ten chłopak w okularach?
Miranda rozejrzała się za ciachem, ale zobaczyła tylko Phila Emory'ego.
- Ma na imiÄ™ Phillip.
- Helo - rzuciła Sibby, obierając kurs prosto na niego. Miranda upchnęła swoją torbę
ze sprzętem wrotkarskim pod stół i stanęła pod ścianą, między Białym Domem i Old Faithful,
po części, żeby mieć Sibby na widoku, a po części, żeby nie zauważył jej nikt z grona
pedagogicznego. W łazience przebrała się z garnituru w jedyny strój, który miała przy sobie, i
choć był on czerwono - biało - niebieski, nie sądziła, by kostium z roller derby był
odpowiednią kreacją na szkolny bal. W torbie ze sprzętem miała dwa kostiumy: jeden do gry
u siebie - biały, satynowy top bez ramion, z niebieską pelerynką i spódniczką w
trójkolorowe paski (jeśli coś, co miało piętnaście centymetrów długości i wymagało
dopinanych majtek można było nazwać spódniczką) - i wyjazdowy, na gościnne mecze. Taki
sam, tyle że niebieski. Uznała, że biały będzie bardziej formalny, ale była pewna, że włożenie
go do czarnych pantofli na płaskich obcasach nie dodaje mu szyku.
Stała tak przez dłuższą chwilę, zastanawiając się, jak to jest, że wszyscy oprócz niej
mogą tańczyć, nie robiąc nikomu krzywdy, kiedy nagle usłyszała dwa serca, których bicie
dobrze znała, i zobaczyła Kenzi i Beth przemykające przez tłum w jej stronę.
- Przyszłaś! - powiedziała Kenzi, ściskając ją serdecznie. Jedną z cech, które Miranda
u niej uwielbiała, było to, że Kenzi zachowywała się, jakby wzięła ecstasy, nawet kiedy nie
wzięła; mówiła ludziom, że ich kocha, ściskała ich i nigdy się tego nie wstydziła. - Tak się
cieszę, że jesteś. Bez ciebie było nudno. Więc jak, jesteś gotowa wyzwolić się z kajdan
młodzieńczych lęków? Gotowa wziąć w ręce swoją przyszłość? Kenzi i Beth wyglądają
zabójczo, pomyślała Miranda. Kenzi miała na sobie obcisłą niebieską sukienkę odsłaniającą
plecy, na których kazała sobie namalować czarną panterę z szafirowym okiem. Beth była w
satynowej miniówce i miała na ramieniu bransoletę w kształcie węża, z dwoma rubinami w
oczach (a przynajmniej Miranda zakładała, że to rubiny, jako że rodzice Beth byli
największymi gwiazdami Bollywood). Dla nich dorosłość była jedną wielką, kręcącą się
imprezą z doskonałym didżejem, na którą dostawali się tylko goście z listy VIP - ów. Miranda
spojrzała na swój kostium wrotkarski.
- Powinnam wiedzieć, że kiedy przyjdzie czas, żebym wzięła w ręce swoją przyszłość,
będę ubrana jak statystka w rewii na lodzie.
- No coś ty, wyglądasz fantastycznie - powiedziała Beth. Miranda uznałaby to za
sarkazm, gdyby nie fakt, że Beth należała do ludzi, którzy urodzili się bez ironii.
- Serio - dodała Kenzi. - Jesteś TSK. - Totalnie seksowny kociak. - Widzę wspaniale
rzeczy w twojej przyszłości.
- A ja widzę w twojej wizytę u okulisty - przepowiedziała Miranda. W oddali
dostrzegła, jak Sibby ciągnie Phillipa Emory'ego na parkiet. Spojrzała na Kenzi.
- Uważasz, że jestem ponuraczką? Zrzędą?
- Ponuraczką? Zrzędą? - powtórzyła przyjaciółka.
- O czym ty mówisz? Znowu się uderzyłaś w głowę na treningu?
- Nie, pytam poważnie. Jestem rozrywkowa?
- Tak - odparła solennie Kenzi.
- Tak - poparła ją Beth.
- Z wyjątkiem chwil, kiedy robisz MJG - uzupełniła Kenzi. - I kiedy masz okres. I w
okolicy urodzin. A, i był jeszcze taki jeden dzień...
- Nieważne. - Miranda znów zerknęła na Sibby, która utworzyła już węża na parkiecie.
- %7łartuję - powiedziała Kenzi, odwracając jej twarz w swoją stronę. - Uważam, że
jesteś bardzo rozrywkowa. No bo kto inny przebrałby się za Detektywa Magnum na
Halloween?
- Albo wpadł na pomysł, żeby zabawić dzieci na onkologii, odgrywając Jezior o
Marzeń figurkami z Disneya? - dodała Beth. Kenzi kiwnęła głową.
- No właśnie. Nawet dzieci walczące z rakiem uważają, że jesteś rozrywkowa. I nie
tylko one. To ostatnie zdanie Kenzi wypowiedziała takim tonem, że Miranda nagle się
zaniepokoiła.
- Co zrobiłaś?
- Była genialna - powiedziała Beth. Miranda wystraszyła się jeszcze bardziej.
- Gadaj.
- Nic, tylko takie małe śledztwo - odparła Kenzi.
- Co jest grane? - Dopiero teraz Miranda zauważyła; że Kenzi ma jakieś notatki na
przedramieniu.
- Z Willem i Ariel - Wcale ze sobÄ… nie chodzÄ….
- Zapytałaś go?
- To się nazywa wywiad - pochwaliła się Kenzi.
- Nie. O nie. Powiedz, że żartujesz. - Czasami współlokatorka z zadatkami na
dziennikarkę bywała niebezpieczna.
- Spokojnie, niczego nie podejrzewa. To wyglądało jak zwykła rozmowa - odparła
Kenzi.
- Była świetna - potwierdziła Beth. Miranda znów zatęskniła za zapadnią w podłodze.
- No więc zapytałam wprost, dlaczego Ariel zaprosiła go na bal, a on stwierdził -
Kenzi zerknęła na notatki - %7łeby ktoś był zazdrosny . Więc zaczęłam drążyć temat, kto? A
on na to: Ktokolwiek. Ariel żeruje na ludzkich uczuciach . Czy to nie spostrzegawcze?
Szczególnie jak na faceta?
- Jest inteligentny - wtrąciła Beth. - I miły. Miranda kiwnęła półprzytomnie głową,
szukając Sibby na parkiecie. W pierwszej chwili jej nie zauważyła, ale potem dostrzegła w
ciemnym kącie z Phillipem. Rozmawiającą z nim, a nie całującą się. Z jakiegoś powodu to
wywołało jej uśmiech.
- Popatrz, jest szczęśliwa! - powiedziała zadowolona Kenzi. Miranda nie chciała jej
wyprowadzać z błędu.
- Dzięki, że się tego dowiedziałaś. - odparła. - To dla mnie...
- Nie słyszałaś jeszcze najlepszego - ciągnęła Kenzi. - Zapytałam, dlaczego w takim
razie przyjął zaproszenie Ariel, a on powiedział - znów zerknęła na rękę - Bo nikt nie złożył
mi lepszej oferty .
- Ze znaczącym uśmieszkiem - przypomniała jej Beth.
- Tak, ze znaczącym uśmieszkiem. I kiedy to mówił, spojrzał mi prosto w oczy. Mówił o
tobie!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]