Odnośniki
- Index
- Zygmunt Bauman Dwa szkice o moralności ponowoczesnej
- moralnosc pani dulskiej zapolska
- granica
- 00000130 Fredro Zemsta
- Roberts Nora Minikolekcja Nory Roberts Nowe śźycie
- worksheets
- Lisa Kleypas Stokehursts 02 Prince Of Dreams
- Balzac, Honore de Der Dorfpfarrer
- Pechowa dziewczyna Hart Jessica
- Dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uczucia i żądzy kilku prymitywnych wymogów społecznego współżycia. My Niemcy nie
uważamy się stanowczo za jakiś szczególnie okrutny i twardego serca naród, jeszcze mniej za
szczególnie płochy i żyjący z dnia na dzień; lecz wystarczy przypatrzeć się tylko naszemu
dawnemu postępowaniu karnemu, aby się dopatrzeć, ile trudu kosztuje na ziemi wyhodowa-
nie »narodu myÅ›licieli« (to znaczy: t e g o narodu Europy, wÅ›ród którego i dziÅ› jeszcze zna-
lezć można maximum zaufania, powagi, braku smaku i rzeczowości i który z temi właściwo-
ściami ma prawo do wyhodowania wszelkich rodzajów mandarynów Europy). Ci Niemcy
straszliwymi środkami stworzyli sobie pamięć, aby stać się panami swych gminnych podsta-
wowych instynktów i ich brutalnego nieokrzesania: przypomnijmy sobie dawne niemieckie
kary, naprzykład kamienowanie ( już podanie ciska kamień młyński na głowę winnego),
łamanie kołem (najsłynniejszy wynalazek i specyalność niemieckiego geniuszu w państwie
kary!), wbijanie na pal, rozdzieranie i tratowanie koÅ„mi (»Ä‡wiartowanie«), gotowanie zbrod-
niarza w oliwie lub winie (jeszcze w czternastem i piętnastem stuleciu), ulubione łupienie ze
skóry (»darcie pasów«), wykrawanie miÄ™sa z piersi; zarówno też smarowanie zÅ‚oczyÅ„cy mio-
dem i rzucanie na pastwę muchom w skwarze słonecznym. Z pomocą takich obrazów i przy-
kÅ‚adów narzuci siÄ™ wkoÅ„cu pamiÄ™ci pięć, sześć takich »nie chcÄ™«, co do których daÅ‚o siÄ™ p r z
y r z e c z e n i e, by żyć wśród korzyści, jakie daje społeczność. I prawdziwie! z pomocą ta-
kiej pamiÄ™ci doszÅ‚o siÄ™ ostatecznie do »rozumu «! Ach! rozum, powaga, panowanie nad
uczuciami, cała ta posępna sprawa, zwana rozwagą, wszystkie te przywileje i błyskotki czło-
wieka: jakże drogo trzeba je byÅ‚o opÅ‚acić! Ileż krwi i zgrozy leży na dnie wszystkich »do-
brych rzeczy«!...
4.
Lecz jakże przyszÅ‚a na Å›wiat ta druga »posÄ™pna sprawa«, Å›wiadomość winy, to caÅ‚e »nie-
czyste sumienie«? I oto powracamy do naszych genealogów moralnoÅ›ci. Jeszcze raz powta-
rzam lub nie powiedziałemże jeszcze tego wcale? nie są nic warci. Posiadać pięć piędzi
dÅ‚ugie, wÅ‚asne, jedynie »nowoczesne« doÅ›wiadczenie; nie mieć żadnej wiedzy, żadnej chÄ™ci
wiedzy rzeczy przeszłych, jeszcze mniej instynktu historycznego, tu właśnie potrzebnego
»drugiego wzroku« a jednak uprawiać dzieje moraÅ‚u: to musi siÄ™ wedle wszelkiej sÅ‚usznoÅ›ci
skończyć na wynikach, które do prawdy nietylko w kruchym pozostają stosunku. Czyż tym
dotychczasowym genealogom moralności śniło się choćby tylko w przybliżeniu, że naprzy-
kÅ‚ad owo moralne, zasadnicze pojÄ™cie »winy« wzięło poczÄ…tek swój z bardzo materyalnego
pojÄ™cia »być winnym, dÅ‚użnym«? Lub że kara jako o d p Å‚ a t a rozwinęła -siÄ™ zupeÅ‚nie na
uboczu od wszelkiego założenia wolności i niewolności woli? i to do tego stopnia, że
owszem trzeba zawsze dopiero w y s o k i e g o szczebla uczłowieczenia, zanim zwierzę
»czÅ‚owiek« zacznie tworzyć owe o wiele prymitywniejsze rozróżnienia »umyÅ›lnie«, »nie-
dbale«, »przypadkowo«, »poczytalnie«, wraz z ich przeciwieÅ„stwami i uwzglÄ™dniać je przy
wymiarze kary. Owa dziś tak tania i pozornie tak naturalna, tak nieunikniona myśl, która mo-
28
że nawet dla objaśnienia sposobu, w jaki powstało na ziemi poczucie sprawiedliwości, mu-
siaÅ‚a podsunąć mniemanie »zbrodniarz zasÅ‚uguje na karÄ™, p o n i e w a ż b y mógÅ‚ byÅ‚ postÄ…pić
inaczej«: jest faktycznie nadzwyczaj pózno osiÄ…gniÄ™tÄ…, nawet wyrafinowanÄ… formÄ… ludzkiego
sÄ…du i wnioskowania; kto dopatruje siÄ™ jej w poczÄ…tkach, bierze siÄ™ do psychologii dawniej-
szej ludzkości niezgrabnymi palcami. Przez najdłuższy okres dziejów ludzkich wcale n i e
karano d l a t e g o, p o n i e w a ż czyniono złoczyńcę za czyn jego odpowiedzialnym, więc n
i e z powodu założenia, że winny ma być ukarany, lecz raczej, jak dziś jeszcze rodzice karzą
dzieci, z gniewu za poniesionÄ… szkodÄ™, gniewu, szukajÄ…cego sobie upustu na szkodniku.
Gniew ten jednak trzyma na wodzy i modyfikuje myśl, że każda szkoda może mieć w czem-
ciś r ó w n o w a ż n i k i rzeczywiście może być powetowana, choćby samym b o l e m
szkodnika. Skąd ta prastara, głęboko wkorzeniona, może teraz już nie dająca się wytępić
idea wzięła moc swoją, idea równoważności szkody i bólu? Napomknąłem już coś o tem: w
stosunku umownym w i e r z y c i e l a i d ł u ż n i k a, tak starym, jak istnienie wogóle
»osób prawnych« i wskazujÄ…cym znowu ze swej strony na podstawowe formy kupna, sprze-
daży, wymiany, kramarstwa.
5.
Uprzytomnienie sobie tych stosunków umownych jużci budzi, jak po poprzedniej uwadze
z góry tego oczekiwać można, niejedno podejrzenie i opór przeciw dawniejszej ludzkości,
która je stworzyła lub na nie pozwalała. Tu właśnie p r z y r z e k a s i ę; tu właśnie chodzi o
to, by s t w o r z y ć przyrzekającemu pamięć; tu właśnie, tak śmiemy podejrzywać, oczeki-
wać można srogości, okrucieństwa, męczarni. Dłużnik, chcąc wzbudzić zaufanie w swe przy-
rzeczenie zwrotu, chcąc zaręczyć za powagę i świętość swego przyrzeczenia, własnemu su-
mieniu swemu przykazać zwrot jako obowiązek, zobowiązanie, daje mocą umowy wierzy-
cielowi w zastaw, na wypadek, jeżeli nie zapÅ‚aci, coÅ› co jeszcze nadto »posiada«, czem nadto
może rozporządzać, naprzykład swe ciało lub swą żonę, lub swą wolność lub też swe życie
(lub wśród pewnych określonych religijnych warunków, nawet swą szczęśliwość, swe zba-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]