Odnośniki
- Index
- Green, Sharon Brat 2 Queen Brat
- 236. DUO Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- HT049. Mayne Sharon Zwycięzca bierze wszystko
- 287. Kendrick Sharon Grecki milioner
- Sharon_Owens_ _Tawerna_przy_Klonowej
- Kendrick Sharon Biznesmen i sekretarka
- Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- 5. Dantejskie dziedzictwo Leclaire Day Narzeczona z piekła rodem
- MU008. Alexander Carrie Zwariowana dziedziczka
- Jennifer Sturman [Rachel Benjamin Mystery 04] The Hunt
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Gdzie Jesse? spytał, wchodząc do kuchni,
gdzie Maggie z posępną miną przygotowywała
kolacjÄ™.
Wyjechała oznajmiła krótko.
Ona też była zła na Kinga za jego ucieczkę
w milczenie. Gdyby raczył z nimi rozmawiać,
wiedziałby, czemu Jesse nie ma.
King poczuł, że ziemia usuwa mu się spod nóg.
Zapiekły go powieki. Przez chwilę nie mógł złapać
tchu.
Dokąd? wychrypiał w końcu.
Do St. Louis. Przez trzy dni próbowała ci to
powiedzieć, ale byłeś zbyt zajęty, żeby słuchać.
Nie mogła czekać dłużej.
Opuściła mnie? wyszeptał i opadł na stojący
za nim stołek barowy.
Maggie poczuła współczucie, widząc jego roz-
pacz. Dość się nacierpiał w ostatnim czasie.
Nie martw się, wróci zapewniła i położy-
ła mu rękę na ramieniu. Wszystko będzie
250 UPRAGNIONE DZIEDZICTWO
dobrze, chłopcze powiedziała miękko. Uściśnij
mnie.
Objęła go i przytuliła do obfitej piersi.
Przepraszam wymamrotał przez ściśnięte
gardło.
Znajdował pociechę w jej serdeczności, ale
pustka w sercu wciąż rosła. Przygarnął ją gwałtow-
nie do siebie, oddając jej uścisk.
To nie mnie powinieneś przepraszać mruk-
nęła Maggie.
Pocałowała go lekko w policzek i wróciła
szybko do swych zajęć. Nie chciała, by zobaczył,
że płacze.
Mogła się o to nie martwić. King niewiele
widział, bo sam miał oczy pełne łez. Wyszedł
z kuchni i stanÄ…Å‚ na zadaszonej werandzie. Ulewny
deszcz, zmywając z drzew i krzewów brud i pył
długich upalnych miesięcy, zmył także resztki
poczucia winy z jego duszy. King patrzył na koniec
dnia z obietnicÄ… lepszego jutra w sercu.
ProszÄ™ bilet w jednÄ… stronÄ™ do St. Louis
rzucił przez zaciśnięte zęby.
Sam nie mógł uwierzyć, że znów zdecydował
się wsiąść na pokład jakiegoś cholernego samolo-
tu. Ale to był najszybszy sposób, by dotrzeć do
Jesse.
Służę uprzejmie uśmiechnęła się kasjerka.
Wyprowadza siÄ™ pan?
Sharon Sala 251
Nie zaprzeczył, ignorując jej zaciekawione
spojrzenie.
Nadał pan już bagaż? spytała, podając mu
bilet.
Nie mam żadnego bagażu odparł King
i spojrzał na nią wilkiem, zniecierpliwiony jej
wścibstwem. Wracam jeszcze dzisiaj.
Więc powinien pan kupić bilet powrotny
poradziła.
Za nic w świecie oświadczył, wkładając
bilet do kieszeni. Po raz ostatni zamierzam
dobrowolnie wsiąść do samolotu. Jeśli będzie
trzeba, to kupię samochód, żeby wrócić do domu,
ale nie dam się już zapakować do żadnej latającej
puszki!
Ruszył przez halę odlotów w kierunku bramek,
czując obrzydliwe ssanie w żołądku na myśl
o chwili, gdy samolot oderwie siÄ™ od ziemi i po-
zbawi go wszelkiej kontroli nad sytuacjÄ…. Lepiej
żeby Jesse sama z siebie wiedziała, jak bardzo ją
kocha, bo kiedy przyleci do St. Louis, będzie
roztrzęsionym wrakiem.
Skończyła pakować resztkę ubrań, które chciała
z sobą zabrać, a wszystkie pozostałe złożyła
w porzÄ…dny stosik przeznaczony dla organizacji
charytatywnej.
Ekipa malarska wykonała porządnie swą robotę
i sypialnia wyglądała jak nowa, jednak mimo
252 UPRAGNIONE DZIEDZICTWO
wszystko czuła się tu nieswojo i chciała się czym
prędzej stąd wynieść. Zbyt wiele złych wspomnień
wisiało tu w powietrzu.
Dyrektor szkoły nie robił jej trudności z ode-
jściem z pracy. Jej następczyni okazała się kom-
petentną i dobrą nauczycielką, więc wszystko
doskonale się złożyło.
Jesse pożegnała się już ze swoją przyjaciółką
Sheilą, obiecała od czasu do czasu przyjeżdżać
i wreszcie odetchnęła z ulgą. Teraz pozostawało jej
tylko załadować samochód i wyruszyć w drogę do
domu... do Kinga.
Jeśli to będzie konieczne, po powrocie porwie
go i uwięzi, dopóki on nie przerwie tego głupiego
milczenia. King musi się nauczyć dzielić z nią nie
tylko ciałem. Uśmiechnęła się do siebie figlarnie
i pomyślała: Ale przyjemnie było od tego zacząć.
Wszystko inne przed nami...
Kręciła się po domu, pakując pospiesznie swoje
torby, kiedy dzwonek u drzwi przerwał martwą
ciszę. Pewna, że to ktoś z organizacji charytatyw-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]