Odnośniki
- Index
- 344. Philips Sabrina Światowe Życie Duo 344 Kaprys milionera
- Green, Sharon Brat 2 Queen Brat
- 47 Cathy Williams Wybranka milionera
- 165 Mortimer Carole Małżeństwo z milionerem
- Marinelli Carol Rosyjski milioner
- Lisa Jackson Milioner i prowincjuszka
- Mortimer Carole Małżeństwo z milionerem
- Morey_Trish_ _Zaklad_z_milionerem
- Melanie Milburne Pisarka i milioner
- HT049. Mayne Sharon Zwycięzca bierze wszystko
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mu prawa do uczestniczenia w jego życiu?
- Ale małżeństwo to...
- Co? Po pierwsze, jest praktyczne, co powinno ci się podobać, Aisling. To
dokument prawny. Umowa. A dwojgu ludziom łatwiej opiekować się dzieckiem -
ciÄ…gnÄ…Å‚ Å‚agodnie.
Czy uważa, że jest niezdolna opiekować się synkiem?
- A gdzie byśmy mieli zamieszkać?
S
R
Gianluca spojrzał na nią spod przymkniętych powiek.
- W grę wchodzi tylko jedno miejsce - stwierdził. - Włochy.
- Gianluca...
- Czy ty sobie wyobrażasz, że się zgodzę, aby Claudio wychowywał się w za-
tłoczonym Londynie, kiedy może mieć mnóstwo przestrzeni na wsi w Umbrii i naj-
świeższe powietrze? Mam tam wielki dom i liczną służbę, która zadba o waszą wy-
godÄ™.
- A co z moją niezależnością? - odważyła się zapytać Aisling i zobaczyła, jak
jego usta wykrzywia drwiący uśmieszek.
Użyła nieodpowiedniego słowa. Chciała wyjaśnić, że się boi, że utraci własną
tożsamość w morzu oczekiwań innych ludzi - ale dostrzegła złość w jego wzroku i
zrozumiała, że on nie zamierza przejmować się jej potrzebami. Interesował go wy-
Å‚Ä…cznie syn.
- Nie ma innego wyjścia? - zapytała słabym głosem.
- Jesteś na urlopie macierzyńskim - przypomniał jej Gianluca. - Co cię więc
trzyma w Anglii? Powiedziałaś mi przecież, że nie masz rodziny. No i oczywiście
mogę wynająć nianię - ciągnął. - Tobie do pomocy.
- Nianię? - powtórzyła niepewnie.
- Będziemy jej potrzebować, bez względu na to, co się stanie. Przy dwojgu
pracujących rodzicach to nie do uniknięcia. Bo ty nadal chcesz pracować, prawda?
- Tak, oczywiście - odparła sztywno. - Ale, ale...
Gianluca uniósł brwi w autorytarnym pytaniu.
- O co chodzi, Aisling?
Patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, zanim się znowu odezwała:
- Jakiego rodzaju małżeństwo masz na myśli?
Ich oczy spotkały się, a potem on przyjrzał się jej całej, tylko tym razem do-
kładniej, jakby jej pytanie go do tego upoważniało.
To zdumiewające, że ciężar, który dzwigała, zniknął.
S
R
- Myślę, że wiesz, jakie małżeństwo byłoby najlepsze. Możemy omówić
szczegóły pózniej - najważniejsze, żebyśmy zgodzili się na umowę.
- A jeśli nie zgodzę się za ciebie wyjść?
Gianluca zmrużył oczy. Nie lekceważył jej - z pewnością zdaje sobie sprawę,
że targowanie się nie zda się na nic. Jest inteligentna, ale nie ma jego możliwości.
Ani nie czuje tego strachu, że jego syn zostanie mu zabrany. Ponieważ ten czło-
wiek, który w powszechnej opinii miał wszystko, nagle zdał sobie sprawę, że bez
Claudia nie ma nic.
- Będę wtedy walczył z tobą w sądzie - obiecał. - Nieważne jak długo to po-
trwa i ile będzie kosztowało. Będę walczył o opiekę nad dzieckiem, cara. I wy-
gram, Aisling. Zawsze wygrywam.
- Czyli nie mam nic więcej do powiedzenia, prawda? - spytała go spokojnie. -
Wyjdę za ciebie. Masz to swoje zwycięstwo.
Zagryzła wargi i odwróciła głowę, a jego nawiedziła nieoczekiwana myśl - je-
śli to jest zwycięstwo, to dość marne.
S
R
ROZDZIAA JEDENASTY
Zlub odbył się w małym kościółku na wzgórzu w Umbrii, niedaleko od win-
nicy Gianluki.
To była dziwna ceremonia. Uczestniczyło w niej tylko kilkoro gości - stara
niania pana młodego, jego prawnik i burmistrz miasteczka. Aisling chciała potrak-
tować to jako zwykłą formalność i włożyć coś eleganckiego ze swojej istniejącej
garderoby - jakby to, że nie robi zamieszania, miało ją chronić przed emocjonalny-
mi skutkami wyjścia za mąż za człowieka, który jej nie kocha.
Ale Suzy przekonała ją, by zrobiła inaczej, mimo własnego rozczarowania, że
nie została zaproszona. Aisling powiedziała jej ze złością, że to tylko małżeństwo z
rozsądku. Prawna formalność, nic więcej. Robi to wyłącznie dla Claudia.
- Nawet jeśli tak jest, to jednak uroczystość - upierała się Suzy. - Nie możesz
traktować tego dnia jak każdy inny.
- On mnie nie kocha.
- Ale ty go kochasz, prawda?
Oczy Aisling zapełniły się łzami. O tak. Bardziej niż myślała, że to możliwe.
- Oczywiście, że go kocham - wyszeptała. - To czyste wariactwo, ale tak jest.
A moje uczucie jest tysiąc razy silniejsze, odkąd urodziłam jego syna. A on uważa,
że zaszłam w ciążę, żeby go złapać.
- Ale tego nie zrobiłaś?
- Oczywiście, że nie! - Aisling zaniosła się płaczem. - Ale jeśli ty tak myślisz,
nic dziwnego, że i on!
Suzy potrząsnęła głową.
- To wszystko bez znaczenia, Aisling - powiedziała łagodnie. - Liczy się tylko
to, że macie dziecko i że małżeństwo zostanie zawarte. Musisz sprawić, żeby było
wspaniałe, dla dobra Claudia, jeśli nie z innego powodu. Spraw, by był dumny ze
swojej matki, kiedy będzie oglądał jej zdjęcia ślubne!
S
R
Te słowa ją przekonały, kupiła więc prostą jedwabną sukienkę koloru kości
słoniowej. Kierowało nią absurdalne, ale nieodparte pragnienie poczucia się jak
prawdziwa panna młoda, chociaż to tylko rola, do odegrania której zmusiły ją oko-
liczności. A ponieważ prawdopodobnie nie zrobi tego nigdy więcej, kupiła całą
resztę - buty, torebkę, jasne pończochy i koronkową bieliznę, zupełnie niepodobną
do tego, co zwykle nosiła.
Dwa dni przed wylotem do Włoch pod wpływem impulsu weszła do sklepu z
artykułami dla niemowląt. Nie wiedziała, czego szuka, ale wkrótce znalazła słod-
kie, malutkie ubranko marynarskie. Była nawet odpowiednia czapeczka i butki.
Wszystko wydało się jej doskonałe na ślub.
A kiedy przed uroczystością niania Gianluki wyraziła swój zachwyt, Aisling
wiedziała, że postąpiła słusznie, grając swoją rolę do końca.
Czuła miłość i dumę, gdy powtarzała słowa przysięgi małżeńskiej. Podpisała
się w księdze drżącą dłonią. Zastanawiała się, ile czasu minęło, od kiedy ostatni raz
kochała się z Gianlucą. Nietrudno zgadnąć - wtedy gdy poczęli syna.
Gianluca zamówił pózny lunch w restauracji prowadzonej przez jednego z je-
go przyjaciół. Aisling była zaskoczona, widząc, że stół został ozdobiony kwiatami i
balonikami. Pod koniec posiłku pojawił się nawet tradycyjny włoski tort weselny -
Mille foglie - z uśmiechniętą plastikową młodą parą na czubku.
- Nie oczekiwałam czegoś takiego - powiedziała cicho do Gianluki, nie będąc
pewna, jak ocenia jej występ w roli szczęśliwej panny młodej.
- NaprawdÄ™?
Pomyślał, że ona nie przypomina większości kobiet. %7łe odmówiła przyjęcia
drogiego pierścionka zaręczynowego, mówiąc, że uważa to za zbędne. Jest może
lodowata, ale z pewnością nie interesowna. Przyjrzał się jej uważnie. Czy ona coś
mu próbuje powiedzieć? - zastanawiał się. Czy to jest milczące zaproszenie? Czy
jest gotowa przerwać to nieznośne napięcie między nimi w jedyny możliwy spo-
sób?
S
R
- A tak nawiasem mówiąc, wyglądasz delizioso - szepnął. - Sensuale. Jak to
Mille foglie. Miałbym ochotę zjeść cię tu na miejscu.
Aisling zarumieniła się.
- Gianluca...
- Gianluca co? - odezwał się kpiąco. - Proszę, nie poruszaj tego jedynego te-
matu, który zajmuje nas oboje?
Zerknęła na Fedele, ale prawnik zdawał się zatopiony w rozmowie z właści-
cielem restauracji.
- Proszę, nie w obecności innych ludzi.
Pochylił się nad nią.
- Nie uważasz za normalne, że para młoda myśli o seksie w czasie swojego
wesela, mia bella?
Aisling dziobnęła tort widelczykiem, ale zapomniała go podnieść do ust. Czy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]