Odnośniki
- Index
- 329. Rimmer Christine Narzeczona nocnego jezdzca
- MU008. Alexander Carrie Zwariowana dziedziczka
- M435. Milburne Melanie Narzeczona neurochirurga
- 041. Sala Sharon Upragnione dziedzictwo
- Travis S. Taylor One Day on Mars
- Antologia Bale maturalne z piekła
- Roberts Nora Portret AniośÂ‚a
- Becky Wilde Passion Victoria Nikki's Awakening (pdf)
- Charmed 20 Die Saat des BĂśsen Torsten Dewi
- Follett Ken 04 Papierowe pienić…dze [1977]
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na temat Conwaya Billingsa. I muszę ci powiedzieć, że nie wygląda to dobrze.
- Chcę poznać całą prawdę.
- Mówiąc krótko, Connie jest bez grosza.
- Jakim cudem? Tak się składa, że wiem, ile zarabia w Blingu, i to są naprawdę
przyzwoite pieniÄ…dze.
- Dostaje pensję i dużą premię aprobowaną przez radę nadzorczą, ale nie ma
procentowego udziału w zyskach firmy, bo nie jest jej właścicielem. Wszystkie swoje
kapitały wpakował w nowe przedsiębiorstwo, które zamierza niedługo uruchomić. To nie
koniec.
- Zdefraudował pieniądze firmowe?
- Nie pieniądze. - Dramatycznie zawiesił głos. - Maszyny.
- Ten nowy sprzęt, który kupował za zyski Blinga. Nie rozumiem. Na co mu
maszyny?
- To tylko hipotezy, ale gotów jestem się założyć, że się potwierdzą. Myślę, że
zamierza prowadzić identyczną działalność. Wejdzie na rynek jako twoja konkurencja.
R
L
T
- A towar kiepskiej jakości... - Nagle wszystkie elementy układanki wskoczyły na
swoje miejsce.
- Niezadowoleni klienci będą szukać innego dostawcy. Jestem przekonany, że
dostaną oferty od kuzynka. - Luc łyknął resztkę szampana i odstawił kieliszek. - Wykona
testament dziadka i przekaże ci rodzinną firmę, ale wcześniej sprawi, że dostaniesz pustą
skorupę, z której przetransferował do siebie wszystko, co stanowiło o jej wartości:
kontrakty, klientów, nowe maszyny. A kiedy będziesz na granicy bankructwa...
- Zaproponuje, że odkupi Blinga za psie pieniÄ…dze - skoÅ„czyÅ‚a Téa. - Nowa firma
przejmie nazwę oraz markę i wszystko, czego dziadek mu nie zapisał.
- To właśnie podejrzewam.
- A ja podejrzewam, że twoje podejrzenia są prawdziwe. - Zastanowiła się przez
chwilę. - Problem w tym, co mam z tą wiedzą zrobić. Connie miał dużo czasu, żeby
wszystko zaplanować. Od dawna się przygotowuje do sfinalizowania swojej operacji.
Przez najbliższe cztery i pół tygodnia ma wolną rękę, a ja muszę czekać i bezsilnie
obserwować, jak okrada mnie z mojego dziedzictwa.
- Nie wie, że go rozgryzłaś. Masz jeszcze czas, żeby uderzyć z zaskoczenia.
- Nie mam żadnych uprawnień, dopóki on kontroluje firmę. Gdybym mogła
przejąć zarząd... - Znieruchomiała. Oczy jej rozbłysły. Skierowała na Luca wzrok, jakby
chciała oszacować jego przydatność do planu, który wykluł się w jej głowie. - Ależ jest
sposób na przejęcie firmy!
- Zwietnie! - Sięgnął po kieliszek, by wychylić toast, ale szampan się skończył.
- Mam rewelacyjny plan. Potrzebuję twojej pomocy, żeby go zrealizować.
Plan. Akcja. Zadanie wykonane. To język, który Luc najlepiej znał i rozumiał.
- ZrobiÄ™ wszystko, co w mojej mocy.
- Miałam nadzieję, że się zgodzisz. - Uśmiechnęła się szeroko, a on poczuł, że
może za bardzo się pospieszył z deklaracjami, tyle w niej było determinacji i woli walki.
- Powiedz mi tylko, czego po mnie oczekujesz.
- To proste. Ożeń się ze mną.
Luc patrzyÅ‚ na TéÄ™ z otwartymi ustami.
- Co takiego?
R
L
T
- Dobrze zrozumiałeś. - Trzeba przyznać, że miała odrobinę wstydu i zaczerwieniła
się. - Chciałabym wyjść za ciebie. Oczywiście, chwilowo.
- Oczywiście. - To jedno słowo aż ociekało ironią.
- Luc... - zaczęła, ale jej przerwał.
- Chyba już mieliśmy dyskusję na ten temat. Której części zdania: Nigdy się nie
ożenię" nie zrozumiałaś? Nigdy" czy ożenię"? - Ogarnął go oślepiający gniew.
Miał ochotę wrzeszczeć i walić pięściami w worek treningowy.
Jakby w odpowiedzi przez niebo przetoczył się odgłos dalekiego gromu.
- Daj mi wyjaśnić - wtrąciła, wykazując albo niezwykłą odwagę, albo
nieumiejętność odczytania jego obecnego nastroju. - W testamencie jest klauzula, że w
chwili, kiedy wyjdę za mąż, dziedziczę Billingsa natychmiast, pod warunkiem, że
skończyłam dwadzieścia jeden lat.
- Fantastycznie. %7Å‚yczÄ™ powodzenia w Å‚owach.
- Nic nie rozumiesz.
- Ależ rozumiem świetnie. To ty masz problem z trzezwą oceną rzeczywistości.
Moja odpowiedz, panno de Luca, nie brzmi nie", ale za żadne skarby nie".
- Udam, że tego nie słyszałam. - Teraz bojowy temperament wziął w niej górę nad
dyplomacją. Za oknem niebo rozdzierały błyskawice. - To świetne rozwiązanie dla nas
obojga.
- Dobrze, zaintrygowałaś mnie. W jaki sposób ożenek z tobą ma rozwiązać moje
problemy?
- Cała twoja rodzina wierzy, że jesteśmy kochankami dobranymi przez Piekło,
prawda?
- Na moje nieszczęście.
- Damy im dokładnie to, czego oczekują. Zlub pokrewnych dusz. Wypełnione
przeznaczenie. A za kilka miesięcy, powiedzmy sześć albo siedem, oznajmimy, że nie
pasujemy do siebie i wezmiemy rozwód.
- W mojej rodzinie nie ma rozwodów.
- A Rafe?
- Technicznie rzecz biorÄ…c, jest wdowcem.
R
L
T
- Przepraszam. Nie wiedziałam. - To ją zbiło z tropu, ale tylko na chwilę. - Odbie-
gamy od tematu.
- Téo, Å›wietnie wiem, do czego dążysz i radzÄ™ ci, daj sobie spokój.
Podszedł do okna i zapatrzył się w szalejącą burzę. Pioruny przecinały czarne
niebo jeden za drugim, powielone w pociemniałej wodzie jeziora. Gromy odbijały się od
dalekich gór zwielokrotnionym echem. Oczywiście, widział logikę w jej rozumowaniu,
ale dostrzegał też pułapki.
Pułapka pierwsza - rosnące z każdym wspólnym dniem pożądanie, zapuszczające
swe korzenie coraz głębiej w serce, pętające wolę i umysł. Piekło - jeśli wierzyć
legendzie - nie wypuszcza swych wybrańców.
Pułapka druga - jak ma żyć, jeśli nie będzie umiał się bez niej obejść?
Pułapka trzecia - ciąża.
A jeszcze inna - miłość.
W oknie widział jej odbicie. Bawiła się pustym kieliszkiem, przygarbiona, nagle
pozbawiona energii. Gniewał się na nią, a jednak nieprzytomnie jej pożądał. Odwrócił
się, wzdychając ciężko.
- Zakładasz, że jeśli się pobierzemy, odczekamy rozsądny czas i rozejdziemy się,
moja rodzina zostawi mnie w spokoju. Przestanie mnie karmić zabobonami o Piekle. Czy
dobrze streściłem twój plan?
Z zapałem pokiwała głową.
- Tak uważam. Są przekonani, że to ja jestem przeznaczoną ci przez los
narzeczoną, więc nie będą oczekiwali ponownego ożenku.
- Nie. - Założył ręce na piersi. - Będą mi do znudzenia wiercić dziurę w brzuchu,
żebym do ciebie wrócił.
- O tym nie pomyślałam - przyznała smętnie.
- Nie znasz mojej rodziny.
- Ale jeśli ja ponownie wyjdę za mąż, będą musieli zostawić nas w spokoju,
prawda?
- Wyszłabyś za mąż drugi raz?
Tego nie wziÄ…Å‚ pod uwagÄ™.
R
L
T
- Oczywiście - odparła. - W przeciwieństwie do ciebie nie boję się miłości. Widok
[ Pobierz całość w formacie PDF ]