Odnośniki
- Index
- 344. Philips Sabrina Światowe Życie Duo 344 Kaprys milionera
- Hardy Kate Swiatowe Zycie Duo 207 WyĹźsze sfery
- 351. DUO Kelly Mira Lyn Wieczory w Chicago
- 236. DUO Kendrick Sharon Milioner z Rzymu
- Dearly Devoted Dexter (Vintage Crime_Bla Jeff Lindsay
- Jeff Lindsay Dylematy Dextera 03
- 01 Susan Mallery Podarunek Ayanny (Romans z ksić™ciem)
- Christie Agatha Tajemnica Sittaford
- Lomoro, Ricardo Antonio Al margen de la globalizacion
- Burroughs Edgar Rice 7.Ludzie z pieczar
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
raz lecieć z powrotem do Sydney.
Zakończył rozmowę i zwrócił się do Liz.
- Zmiana planów. Mój prawnik musi się ze mną pilnie zobaczyć. Przyleci firmo-
wym helikopterem i zostanie na noc. Ja...
- A jak wrócę do domu? - wzburzona weszła mu w słowo.
- Nie planowałem trzymać cię tu wbrew woli - oświadczył oschle. - Wracasz do
Sydney helikopterem.
Zaczerwieniła się.
- Przepraszam - wymamrotała.
R
L
T
Zatrzymał się i położył rękę na jej ramieniu, odwracając ją twarzą do siebie.
- Jeśli - powiedział - naprawdę tak mi nie ufasz, możemy równie dobrze odwołać
wszystko tu i teraz.
Wzięła głęboki oddech, przywołując całe swoje opanowanie.
- Nie miałam czasu, żeby się zastanowić, czy ci ufam, czy nie - odparła. - Myśla-
łam o Scout i matce. Nigdy wcześniej nie zostawiałam ich samych na noc.
Ręka spoczywająca dotąd na jej ramieniu opadła. Wydawało się, że powie coś
jeszcze, jednak odwrócił się i odszedł w kierunku domu. Zawahała się, po czym ruszyła
za nim.
Prawnik, który wysiadł z biało-niebieskiego helikoptera, wyglądał na znękanego.
Lądowisko dla helikopterów wybudowano po przeciwnej stronie budynku niż menażeria.
Liz, czekając, aż będzie mogła wsiąść, sama czuła się znękana. Miała nadzieję, że
tego po niej nie widać. Spędziła całe popołudnie w towarzystwie pani Preston, zwiedza-
jąc rezydencję. Zrobiła na niej wielkie wrażenie, szczególnie skrzydło zaprojektowane z
myślą o dzieciach. Pokój zabaw stanowił spełnienie marzeń każdego szkraba. Poza tym
znajdował się tam niewielki aneks kuchenny i trzy sypialnie...
Z drugiej strony, czekający razem z nią Cam, wyglądał na rozluznionego i zrelak-
sowanego. Wziął ze sobą Archiego i rzucało się w oczy, że ta nieprzewidziana zmiana
planów uszczęśliwiła chłopczyka.
- Czy mogę to przemyśleć? - spytała Liz.
- Jasne - zgodził się beztrosko i podszedł do prawnika. - Dzień dobry, Pete. To Liz,
ale właśnie wyjeżdża. Wsiadaj, Liz.
I to by było tyle?, pomyślała, wdrapując się do śmigłowca. Zaczęła zapinać pasy,
po czym nagle przestała.
- Proszę chwilę zaczekać - rzuciła do pilota. - Zapomniałam zapytać... Czy może-
my chwilę poczekać?
Pilot ze znudzeniem wzruszył ramionami.
- Cokolwiek pani sobie życzy.
Odpięła pas i wysiadła. Dwójka mężczyzn na lądowisku odwróciła się do niej z za-
skoczeniem.
R
L
T
- Panie Hillier, zapomniałam zapytać, czy przyjedzie pań jutro do biura i o której
godzinie.
- Na tym etapie trudno powiedzieć.
Zbladła.
- Na jutro przesunęłam część dzisiejszych spotkań!
- No to będziesz musiała znowu je poprzesuwać.
Oparła dłonie na biodrach.
- I jaki powód mam podać tym razem?
- Obojętnie.
Ze złością wciągnęła powietrze, lecz zmusiła się do zachowania spokoju.
- W porządku - oznajmiła nonszalancko. - Przekażę wszystkim, że pojechałeś na
ryby.
Obróciła się na pięcie i wsiadła z powrotem do helikoptera.
- Możemy już ruszać - poinformowała pilota.
Jedynie oczy zdradzały prawdziwy stan uczuć. Rzucały iskry gniewu.
Pilot spojrzał na nią, tym razem z uśmiechem na ustach.
- Ale mu pani powiedziała. Brawo!
- Panu... panu też trudno z nim wytrzymać?
Pochylił głowę, uruchamiając silnik. Wirniki zaczęły się obracać.
- Czasami. Ogólnie rzecz biorąc, to najlepszy facet, d1a którego dotąd pracowałem.
Domyślam się, że wszyscy uważamy tak samo.
- I tę opinię - zwierzyła się matce nieco pózniej wieczorem, po podsumowaniu
głównych punktów dnia - podziela gospodyni, zarządca stadniny i sekretarka, Molly
Swanson. Potrafi być trudny, ale naprawdę go podziwiają i szanują. Siostrzeniec go
uwielbia. - Z konsternacją potrząsnęła głową Naprawdę nie przypuszczałam, że ma taką
stronę charakteru. A zresztą, w ogóle o tym nie myślę.
- Wez ją - powiedziała impulsywnie Mary. - Wez tę pracę. To krok do przodu w
karierze zawodowej. A ja pojadÄ™ z tobÄ…!
R
L
T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]