Odnośniki
- Index
- 074 Ewa wzywa 07... Trop wiedzie w historię Osiadacz Maria
- Edmond Paris The Secret History of Jesuits (1975) (pdf)
- ebook History Egypt Egyptian Myth and Legend
- Ashan Diamentowy Lud KOSMICZNA HISTORIA LUDZKOSCI
- Wesołe zwierzęta. Historyjki, gry i zabawy OT
- 048. Delinsky Barbara Najprawdziwsza historia
- Sahlins Marshall Wyspy historii
- Historia Języka Polskiego
- Anders Wivel Security Strategy and American World Order, Lost Power (2008)
- Anderson, Poul Sin Mundo Propio
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ginamrozek.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miała tylko nadzieję, że Owen nie zrozumie opacznie jej czysto
sÄ…siedzkiego zainteresowania.
- To matka Owena - wyjaśniła Samowi. - Wrócił już ze szpitala..
- SkÄ…d?!
- No tak, naturalnie, nie wiesz. Wczoraj wieczorem miał
wywrotkę na szosie, złamał rękę i...
- W takim razie, kto ci pomoże nosić wodę? Wzruszyła
ramionami.
- Jemima... - Przyjrzał się jej spod zmrużonych powiek. - Sama
nie dasz rady.
- Będę musiała. Ty wracasz do pracy... a w ogóle, to nie potrwa
długo.
- A jeżeli potrwa? Cały weekend się z tym bawili, i nic. Co wtedy
zrobisz?
Opadły jej ręce. Nawet nie próbowała ukryć rozpaczy. Sam
ous
l
a
d
an
sc
pokręcił głową, wyminął ją bez słowa i wyszedł. Wybiegła za nim na
podwórze, zarzucając na ramiona kurtkę.
- Sam! Poczekaj! Co się stało?
- Nic poza tym, że jesteś kompletną idiotką! - odkrzyknął przez
ramię. - Upartym jak osioł głupolem.
Stanęła jak wryta.
- Wielkie dzięki! - zawołała. - Dobrze wiedzieć, czego się można
po kim spodziewać, jak człowiek znajdzie się w potrzebie. A jedz
sobie, jedz! Potrafisz tylko krytykować.
Otworzył samochód, wyciągnął skórzany neseserek i zatrzasnął
drzwiczki. Zaniemówiła, gdy położył palec na jej ustach i wbiegł do
domu. Popędziła za nim.
- Sam? Co ty chcesz zrobić?
- Pomogę ci, oślico. A myślałaś, że co?
- A może ja wcale nie chcę pomocy?! - krzyknęła za nim. - Może
potrafię poradzić sobie bez ciebie, ty bufonie, ty zarozumiały gogusiu,
ty...
Zrobiło się cicho, a za chwilę Sam wypadł na schody w rozpiętej
koszuli i usiadł na najwyższym stopniu.
- Mam jechać, tak? - zapytał bardzo spokojnie. Skuliła ramiona.
- Nie - wychrypiała. Od krzyku i z emocji zaschło jej w gardle. -
Oczywiście, że nie.
- No, to zrób herbatę.
Wróciła do kuchni i zalała płatki mlekiem. Sam nie kazał na
siebie długo czekać. Zszedł na dół w dżinsach i grubej sportowej
ous
l
a
d
an
sc
koszuli. Szybko zakrzątnęła się przy herbacie, bo gdyby nie miała
zajętych rąk, to chyba rzuciłaby się mu na szyję.
- Proszę - powiedziała zmieszana.
Nagle poczuła się mała i głupia. Wyjął kubek z jej ręki, odstawił
na bok i przytulił ją do siebie.
- Poradziłabym sobie - mruknęła, z twarzą wtuloną w jego ramię.
- Wiem. Ale może ja chcę być tutaj? Może wcale nie chcę wracać
do swoich zajęć i zwyczajnie szukam pretekstu, żeby się od tego
wymigać.
Spojrzała na niego, odchylając głowę.
- Naprawdę? Uśmiechnął się przewrotnie.
- Nie twoje zmartwienie. Ze swoimi bzikami poradzÄ™ sobie sam.
Wziął herbatę, przepędził Noodle na podłogę i usiadł w swoim
fotelu, rozprostowujÄ…c z westchnieniem nogi.
- Mówisz zatem, że Owen złamał rękę...
%7łartował sobie? Zerknęła na niego podejrzliwie. Na to
wyglądało.
- Tak. To dla nich katastrofa. Przez kilka tygodni nie będzie
sprawny, a jego ojciec ma się niezbyt dobrze - powiedziała, patrząc na
niego karcÄ…co.
Uniósł brew.
- Co się tak nabzdyczyłaś?
- Bo sobie żartujesz.
- Wcale nie.
- Wyglądasz, jakbyś się cieszył.
ous
l
a
d
an
sc
- Może dlatego, że mam bardzo solidny i wiarygodny pretekst, by
pobyć z tobą dłużej.
Jego szczerość zbiła ją z tropu.
- A dlaczego miałoby cię to cieszyć? Roześmiał się.
- Bo z jakiegoś powodu nie potrafię się od ciebie odczepić. Lubię
ciÄ™.
Zarumieniła się. Nie wiedziała, co powiedzieć, więc podniosła
kubek do ust, by ukryć radość. Sam ją lubił. O matko! Nagle
zapomniała o tym, że jeszcze niedawno nie chciała, by się nią
interesował. Dawne postanowienia przestały się liczyć.
Pracował jak szatan. Bez słowa skargi nosił wiadro za wiadrem, a
potem zajął się uprzątaniem obory. Namokła słomę wynosił do
kontenera, aż w końcu nie było już miejsca.
- Kontener jest pełny! Gdzie mam to teraz nosić? - zapytał,
przystając przy niej. Zajmowała się masowaniem wymienia Daisy i
miała właśnie odpowiedzieć, gdy krowa podniosła ogon i kaszlnęła.
Strumień zielonej mazi wylądował wprost na piersi Sama. Odskoczył z
[ Pobierz całość w formacie PDF ]