Odnośniki
- Index
- Szostak, Wit Sto dni bez słońca
- Kormik Anna Cicha śÂ›mierć‡
- Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
- Anderson, Poul The Unicorn Trade
- 260. Landon Juliet Gra w miśÂ‚ośÂ›ć‡
- William Gibson Burning Chrome
- Ikony Piwowarskiej Sztuki Cz. 2 Siła smaku
- Kretz Jayne Ann Zapomniane marzenia
- Bhikkhu Bodhi The Noble Eightfold Path Way to the End of Suffering
- Howell Hannah Hrabianka
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Teraz Korolow powie ci, że kurz rozpylili pózniej. Chytre lisy. Przynieśli go w kieszeni.
A co nie poddawał się Fima. Dokładnie tak mogło być. Piraci odznaczają się szatańską
przebiegłością.
Alicja nie chcąc tracić czasu na próżne spory z Fimą, zaczęła schodzić na dół.
Stój! zawołał Fima. Potem będziesz żałowała! Posłuchaj chociaż.
Niech ci będzie...
Alicja podeszła do drzwi, włączyła myelofon i pokręciła kółeczkiem łapiąc fale. Przecież każdy
mózg emituje myśli na właściwej sobie częstotliwości. Jak radiostacja.
No i co? nie wytrzymał Fima.
Nic. Są tam wyłącznie gołębie.
Daj posłuchać poprosił Fima. Choć troszeczkę.
Nie ma czego słuchać.
Fima, odczep się od Alicji. Umawialiśmy się przecież zmitygowała go Katia.
Alicja wyłączyła myelofon.
Zeszli piętro niżej. Znajdowały się tam trzy mieszkania.
Zadzwonimy? spytał Kola Sulima.
Spróbujemy bez tego odparła Alicja. Przecież myśli przenikają przez drzwi.
Podeszła do najbliższych.
Nie ma nikogo w domu oświadczyła nasłuchując.
Słuchaj, Aluśka zdenerwował się Fima może ten twój aparat nie odbiera myśli? Może
Naumow go zepsuł?
Alicja chciała się odgryzć, ale Kola Sulima, stojący przed sąsiednimi drzwiami, szepnął:
Hej, słyszę tam jakąś rozmowę.
Alicja podbiegła natychmiast.
No, co słychać?
Nie przeszkadzaj, Fima. Tam rzeczywiście ktoś jest.
Kto? Piraci?
Nie. Małżeństwo. Oboje starzy. Pokłócili się i od rana nie mogą się w żaden sposób dogadać,
kto pójdzie po mleko. Siedzą więc bez mleka. I kot też nie ma mleka.
Biedny kot! rzekła ze współczuciem Katia.
Koli tam nie ma stwierdziła Alicja.
Jasne zgodził się Fima. Ale daj no, sprawdzę.
Alicja podała Fimie słuchawkę. Tak czy owak nie zdoła się wykręcić.
Fima przechylił głowę, nasłuchiwał.
Technika na granicy fantastyki!... Oj, słyszę też kota!...
No, dosyć, dosyć powiedziała surowo Katia. I ona miała ochotę posłuchać myśli, jednakże
duma nie pozwoliła jej prosić. Korolow, masz szesnaście kopiejek. Skocz na róg i pędem przynieś
tutaj torebkÄ™ mleka.
Po co? nie zrozumiał Fima.
Ciemna maso! A to, że kot siedzi głodny, nic a nic cię nie obchodzi?
A jeśli coś się beze mnie zdarzy?
Nie łam się, Sulima zostaje z nami. A w razie czego zawołamy. Na podwórku pięć osób pęta
siÄ™ bezczynnie.
Wobec tego przekażę im zlecenie! krzyknął Fima, zbiegając w dół po schodach.
Alicja zbliżyła się już do kolejnych drzwi.
Chcesz posłuchać? spytała Katię.
Bardzo chętnie, dziękuję odparła Katia. Jeśli czegoś nie zepsuję...
Alicja podała jej słuchawkę.
Słychać było tylko szum i trzaski. Alicja obracała pokrętło strojenia.
Podnieś rękę, gdy usłyszysz powiedziała.
Katia podniosła rękę.
W słuchawce dzwięczał daleki bezcielesny głosik:
I czemu on nie dzwoni? No, niech wreszcie zadzwoni... Może zle zapisał numer telefonu? Nie,
przecież sama zapisywałam. Obiecał zadzwonić rano... przed wykładami...
Według mnie, to jakaś zadurzona cipulka powiedziała Katia. Aż głupio podsłuchiwać.
Przecież nie robimy tego dla przyjemności wyjaśnił Kola Sulima.
Chcesz posłuchać? spytała Alicja.
Nie, dziękuję... Może innym razem.
Koniec powiedziała Katia. Zadzwonił do niej. Grucha już na cały głos. Bierz słuchawkę.
Piratów tam nie ma.
Zaczęli schodzić na niższe piętro, gdy zatrzymała się winda i wyskoczył z niej Fima.
Gdzie mleko? spytała surowo Katia.
Posłałem Sadowskiego.
Ach, ty mÄ…dralo!
On i tak zdycha z bezczynności. Obmyśla już sposób podróżowania w przyszłość bez wehikułu
czasu.
No, jak mianowicie? spytała Alicja.
Bardzo prosto, trzeba wydać kalendarz na rok dwutysięczny.
I cóż to zmieni? nie zrozumiał Kola Sulima.
Jak to co? Będziemy żyć w dwutysięcznym roku. A jak żyć, to już nasza sprawa.
Genialny pomysł podsumowała Katia. Schodzimy.
Na następnym piętrze dwa mieszkania były puste widocznie wszyscy wyszli do pracy.
W jednym spał pies i widział we śnie dziesięć kotów usiłujących odebrać mu kość. Myśli były
niezbyt zrozumiałe, raczej zagmatwane, ale Fima, słuchający tego snu, opowiadał, że koty są pasiaste
i olbrzymie jak tygrysy. Wątpliwe jednak, by zdołał to wychwycić za pomocą myelofonu i to jeszcze
w psim koszmarze.
W trzecim mieszkaniu siedziała mała dziewczynka. Jej mama poszła do sklepu i długo nie
wracała. Dziewczynce było smutno i wyobrażała sobie najrozmaitsze straszne historie, z każdą
chwilą nabierała pewności, że mama nigdy nie wróci. %7ładen pirat nie potrafiłby tak udawać. Gdy
mieli zamiar zejść jeszcze piętro niżej, na podeście zmaterializował się nagle zasapany Kola
Sadowski, jego włosy paliły się tak czerwonym płomieniem, że można by się o nie sparzyć.
Niósł torebkę z mlekiem.
Kto tak okropnie zgłodniał? zapytał. Ten wariat, Fimka, wepchnął mi pieniądze do ręki,
wrzasnął, że to niezwykle pilna sprawa, i wziął nogi za pas.
No, jak ci się wydaje, kto? spytał Fima.
Myślę, że znalezliście Kolę nieludzko zmaltretowanego, który powitał was słowami: napiłbym
się mleczka. Dobrze mówię?
Nie, nie znalezliśmy go. Katia wzięła od Sadowskiego mleko. Schodzcie, ja zaraz wrócę.
Nikt jednak nie ruszył się z miejsca. Nadstawili uszu. Alicja włączyła nawet myelofon.
Słychać było, jak Katia naciska dzwonek. Na górze otworzyły się drzwi.
Przepraszam powiedziała. Przyniosłam mleko dla kota. Jest okropnie głodny.
Dziękuję odpowiedział głos. Nie możemy się żadną miarą z mężem dogadać.
Drzwi się zatrzasnęły.
Nie było słychać kroków Kati. Widocznie stała wciąż pod drzwiami. Była pewna, że ci ludzie
zdziwią się, może nawet nie przyjmą mleka...
Wraca powiedziała Alicja, nadsłuchująca myśli właścicielki kota.
Po co? spytał Fima.
Zaraz się przekonasz. Alicja nie mogła powstrzymać uśmiechu.
Znów dał się słyszeć skrzyp otwieranych drzwi. Ten sam głos wymówił:
Dobrze, że jesteś tu jeszcze, dziewczynko. Proszę szesnaście kopiejek. Winna ci jestem za
mleko. Jeszcze raz dziękuję. Jutro też przyjdziesz?
Stropiona Katia zeszła po schodach trzymając w ręku szesnaście kopiejek.
No co, będziesz teraz przychodzić każdego dnia? Kotek taki głodny.
Chyba tak powiedziała Alicja. Wiesz, co ta babcia mówi teraz do swojego męża? Dzięki
Bogu, zaczęli roznosić po mieszkaniach mleko dla kotów. Teraz, Wania, nie będzie już powodu do
kłótni .
[ Pobierz całość w formacie PDF ]