Odnośniki
- Index
- Crownover Jay Zaryzykuj ze mną 02 Zaryzykuj miłość
- 27. Roberts Nora Niebezpieczna miłość 02 Kuzyn z Bretanii
- 007._Cartland_Barbara_ _Najpiękniejsze_miłości_07_ _Znudzony_pan_młody
- Alcott Luisa May Dluga i zgubna pogoń miłosna
- Brashear Jean Marchand 07 Późna miłość
- 495. Iding Laura Miłość to za mało
- 0296. West Annie Miłość na Krecie
- 0167. Winters Rebecca Rezerwat miłości
- Marsh Nicola Miłość w stylu retro
- HT168. Arnold Judith Wieczna miłość
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
poruszyć interesujący ją temat.
- Jestem zaskoczona, że książę zatrudnia czarną służbę, Nie powinien tego robić
dla zasady.
- Dla jakiej zasady, droga lady Boston? Ten człowiek jest wolny. Ma takie same
prawa jak reszta służby. Dziś wszyscy zatrudniają czarnych, choćby po to, żeby
pokazać jacy są liberalni.
- Pan też, panie Brummell?
- Ja nie. Nie stać mnie na więcej służby, ale Chase'a tak.
- SÅ‚ucham?
- 136 -
S
R
- Rozumiem, że nie miała pani jeszcze czasu zapoznać się takimi szczegółami.
Czemu ludzie żyją w takim pośpiechu? - Spojrzał na zdumioną Caterinę i westchnął. -
Pani pełen wigoru mąż zatrudnia u siebie Murzynkę. Jeśli nie ma jej w Londynie, to
pewnie bezpiecznie ją ukrył w którejś ze swoich posiadłości. Och, proszę tak na mnie
nie patrzeć. To tylko służąca. Zapytaj go, na pewno ci o niej powie. O.. właśnie tu
idzie.
- Niech pan o tym nie wspomina. Zapytam go we właściwym czasie.
- Jak pani sobie życzy. Chase... właśnie pytałem twoją żonę, jakie macie plany.
Będziecie u księcia regenta w przyszły weekend?
- Raczej nie. Jeśli szczęście nam dopisze, będziemy kilkaset mil stąd.
Rozmowa toczyła się swobodnie, a pan Brummell nie przejmował się specjalnie
podejrzeniami, jakie zasiał w duszy lady Boston. Tymczasem wyobraznia Cateriny
pracowała na pełnych obrotach, rozważając powody, dla których jej mąż zatrudniał u
siebie Murzynkę. Może sam ją tu sprowadził, a może była jego kochanką? %7ładne inne
rozwiązania jakoś nie przychodziły jej na myśl głównie dlatego, że szukała dowodów
na jego dwulicowość. Uznała, że ukrywał młodą piękną Murzynkę, by uniknąć
niewygodnych pytań. Czyżby on też był zamieszany w handel niewolnikami? A może
był abolicjonistą, który dla zemsty chciał szantażować albo zdemaskować jej ojca?
Czy jej mąż prowadził niezrozumiałą grę, w której ona także grała jakąś rolę?
Podejrzenia kwitły w niej na żyznym gruncie resztek żalu, ale na czas występu
postarała się o nich nie myśleć. Koncert wypadł wspaniale i zachwyceni goście prosili,
by zaśpiewała coś na bis. Chętnie spełniała te życzenia, póki sir Chase nie zabrał jej od
fortepianu, żeby mogła się czegoś napić.
Wciąż miała wobec niego poważne wątpliwości, ale to nie przeszkadzało, że
czuła się szczęśliwa jako jego żona, którą sobie wybrał i której zdobycie kosztowało
go fortunÄ™.
Nie obchodziły jej dawne kochanki męża, ale obecna, jeśli taka była, choćby w
osobie służącej, złamałaby jej serce. Nigdy dotąd nie poruszała tego tematu z sir
Chase'em. %7łona nie powinna interesować się romansami męża, a tym bardziej o nich
dyskutować.
- 137 -
S
R
Niejako dla zrównoważenia cynicznych informacji pana Brummella, Caterina
odkryła, że jej mąż jest świetnym tancerzem. Gospodarz zarządził kadryla, po czym
okazało się, że zarówno sir Chase, jak i Caterina znają kroki do tego tańca. Budząc
powszechną zazdrość, zatańczyli tak dobrze, jak nauczyciel tańca ze swoją najlepszą
uczennicą. Po kadrylu zagrano walca, którego szanująca się dama nie powinna tańczyć
z nikim poza mężem lub kuzynem.
Walc w ramionach sir Chase'a był czymś, o czym marzyły kobiety.
Nieprzyzwoicie bliska pozycja i fakt, że nie zmieniało się partnera, działały na
wyobraznię dam. Tej nocy, leżąc w oddzielnych łóżkach, Caterina i sir Chase myśleli
o walcu i czuli, że przepaść, jaka ich dzieli, zamiast maleć, staje się coraz większa. Ani
on, ani ona nie zdecydowali się na odwiedziny w sypialni małżonka.
Sir Chase miał już serdecznie dosyć badawczych spojrzeń i zainteresowania, z
jakim znajomi sceptycznie obserwowali jego małżeństwo. Najchętniej zabrałby
Caterinę do Derbyshire, ale obiecał jej przecież zakupy w Londynie.
Czuł, że chłód, jaki okazywała mu żona, kiedy nikt na nich nie patrzył, ma coś
wspólnego z jej rozmową z George'em Brummellem. Lubił George'a. Znał go jeszcze
z Eton, a potem służyli w tym samym regimencie i odbyli niejedną wspólną eskapadę.
Wiedział jednak, że kiedy George czegoś komuś zazdrości, staje się uszczypliwy i zło-
śliwy. Szczególnie gdy chodziło o coś, co jego zdaniem przy odrobinie wysiłku mógł
zdobyć dla siebie. Sir Chase czuł że uwagi George'a na temat Cateriny nie były wcale
tak niewinne, jak mogło się wydawać. Chciał wiedzieć, co takiego powiedział jego
żonie.
Jednak pobyt w Chiswick miał także swoje dobre strony zostali bowiem
zaproszeni przez księcia do jego posiadłości w Derbyshire i mogli w niej zostać tak
długo, jak mieli ochotę. Caterina ucieszyła się z zaproszenia, a jej mąż miał
motywację, by od razu określić termin wyjazdu. Czuł, że im szybciej zabierze żonę z
miasta, tym lepiej będzie dla nich obojga.
Wyszli ze sklepu w Covent Garden i właśnie mieli wsiąść do powozu, gdy
uwagę sir Chase'a przykuła grupka młodych dandysów stojących po przeciwnej stronie
Tavistock Street. Caterina zauważyła, że mąż rozpoznał jednego z młodzieńców.
- O nie - jęknął. - Zobacz, kto tam stoi.
- 138 -
S
R
Popatrzyła na młodego mężczyznę w pasiastej kamizelce, absurdalnie wysokim
krawacie i obcisłych pantalonach, a jaskrawoniebieski płaszcz miał poły niczym
olbrzymie skrzydła. Wystarczyło na niego spojrzeć, by domyślić się, że jest członkiem
protestanckiej frakcji zwalczającej katolickich fabrykantów. Mrugając znacząco do
swoich kolegów, sunął teatralnym krokiem w stronę sir Chase'a, każdym gestem
okazując, że zna właścicieli szykownego powozu. W końcu elegancka dama była jego
powinowatÄ….
Tam Elwick, młodszy brat Hannah, pojawił się w nieodpowiedniej chwili, bo
ani sir Chase, ani Caterina nie mieli ochoty na wspomnienia. Caterina słyszała, że Tam
wrócił do Anglii po długiej nieobecności, ale miała nadzieję, że nieprędko go spotka.
Kiedyś jego nieodpowiedzialne zachowanie przysporzyło jej sporo kłopotów.
Fircykowaty młodzieniec sunął wdzięcznie w ich stronę, wymachując laską ze
srebrną gałką i przy każdym kroku błyskając niepotrzebnymi ostrogami. Zdjął z głowy
wielki jak wiadro cylinder i ukłonił się zamaszystym gestem. Spod cylindra wysypały
się długie brązowe loki. Kiedy miała siedemnaście, a Tam dwadzieścia jeden lat, jego
uśmiech był figlarny i wesoły. Jednak los najwidoczniej nie okazał się dla niego zbyt
łaskawy, bo zamiast uśmiechu na jego twarzy widać było znaczący uśmieszek.
- Tamworth Elwick, do usług. - Skłonił się tak sztywno, jakby nosił gorset. - Jak
się masz, Cat? Boston, staruszku, miło się spotkać, co? - Na powrót umieścił ogromny
cylinder na głowie.
- Sir Chase i lady Boston mają się dobrze, dziękuję, Elwick - odparł chłodno sir
Chase, wyraznie dając młodzieńcowi odczuć swoją wyższość. Nie życzył sobie
żadnych kontaktów z tym parweniuszem, bo choć ich rodziny w Mortlake, blisko z
sobą sąsiadowały, synów nie łączyło nic, co mogłoby usprawiedliwiać zwracanie się
do siebie po imieniu.
- Eeee... tak Chciałem wam pogratulować z okazji ślubu - zachichotał Tam. -
Najlepsze życzenia. Podziwiam, że po tym wszystkim udało się jednak pani wyjść za
mąż. Teraz kiedy wróciłem, muszę być na bieżąco, prawda?
- Mieszka pan w Mortlake czy w Londynie? Cieszę się, że po tak długiej
podróży widzę pana w dobrym zdrowiu - odparła gładko Caterina.
- 139 -
S
R
- Trudno to nazwać wielką podróżą. - Tam dramatycznie przewrócił
przekrwionymi oczami. - Nie opuściłem nawet naszej pięknej wyspy, bo ojciec
[ Pobierz całość w formacie PDF ]