Odnośniki
- Index
- McClure Ken Spirala pandory
- Janelle Taylor Strach w ciemnościach
- Deaver Jeffery Lekcja jej śmierci
- Deaver Jeffery Dar języków
- Green, Sharon Brat 2 Queen Brat
- Jack Higgins PC 01 The Bormann Testament (com v4.0)
- Heather Graham Pozzessere Mić™dzy jawć… a snem
- Charlesdaly 1874 Sharps
- Sahlins Marshall Wyspy historii
- Burroughs, Edgar Rice Tarzan 03 The Beasts of Tarzan
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przecinała głęboką dolinę. Dwa kilometry dalej był sklep, przed którym stały dwa automaty
telefoniczne.
Pojedzie za nimi, a kiedy Larry zabije StanÄ… i wyjdzie jej na spotkanie, wymknie siÄ™ z samochodu i
przebije oponę w tylnym kole cadillaca Staną kuchennym nożem, który miała w torebce (rano
spuściła powietrze z koła zapasowego). Potem, zostawiając Lawrence'a, pojedzie do sklepu, zadzwoni
na policjÄ™ i pomknie do domu. Lawrence znajdzie siÄ™ w potrzasku. Zanim wydostanie siÄ™ pieszo z
doliny, minie czterdzieści minut; gliny zjawią się na miejscu w ciągu paru minut.
Doskonały plan.
Płynnie przeniosła się myślą do hotelu "Heritage", gdzie teraz był jej mąż.
q?
Wyobraziła ich sobie razem w łóżku.
Przypomniała sobie jego dziewczynę: Lorettę Samples... Lorrie... zupełnie nijaką blondynkę, banalnie
ładną. Kiedy Carolyn wytropiła ich w centrum handlowym, Lorrie miała na głowie groteskowy
kapelusz z opadającym rondem i szła tuż obok Staną, który mocno przyciskał łokieć do jej biustu. Na
jej widok zatrzymali się jak wryci, jak gdyby ujrzeli zwiastunkę śmierci. Och, jakże Carolyn
rozkoszowała się tą sceną.
Lorrie...
Co teraz robili?, zastanawiała się Carolyn, zaciskając dłonie na kierownicy lexusa tak mocno, że
poczuła skurcz w palcach. Piją wino? On całuje jej stopy? Leży na niej i zakłada za ucho kosmyk
przydługich ciemnych włosów?
Zza zakrętu wyłonił się motel Lawrence'a i Carolyn gwałtownie zahamowała. Minęła budynek, tak jak
się umówili, a zza krzaków wyszedł Lawrence i wsiadł do samochodu, zanim zdążyła się zatrzymać.
- Jedz - powiedział.
Szybko wyjechała na drogę.
Spodziewała się, że będzie ubrany... no, jak morderca. Na przykład jak komandos. %7łe przynajmniej
będzie miał czarny sweter i dżinsy. Ale ubrał się w zwykły garnitur i ten swój wykwintny trencz. Miał
krawat w małe żółte rybki. Szczyt bezguścia. Widok tego paskudnego wzorku nie wiadomo dlaczego
zmniejszył nieco wyrzuty sumienia, jakie mogła mieć z powodu wrobienia Lawrence'a.
- Na pewno jest w hotelu?
- Zadzwonił i powiedział, że spózni się na kolację, bo ma spotkanie z Billem Mathiessonem.
- A nie ma?
- Chyba że pojechał do Londynu, bo tam właśnie jest Bill w tym tygodniu. Tak powiedzieli w jego
biurze.
Lawrence zaśmiał się gorzko.
- Jak masz kłamać, rób to z głową. - Spojrzał na zegarek. - Co wiesz
o jego dziewczynie?
Znów poczuła parzące ukłucie zazdrości.
- Ma małe cycki. I powinna poprawić sobie nos.
- Jest mężatką?
- Tak. Jest taka sama jak Stan, bogata suka. Odziedziczyła forsę tatusia i myśli, że jej wszystko wolno.
Oboje siebie warci.
- No, to miejmy nadzieję, że pierwsza wyjdzie z pokoju. Zwiadkowie to nic dobrego. - Nałożył obcisłe
bawełniane rękawiczki.
- Nie masz gumowych?
93
- Nie - odrzekł. - Tkanina jest lepsza. Nie zostawia się odcisków palców w środku. Nie mogą cię
zidentyfikować.
- Och. - Przypuszczała, że Lawrence Anderson Smith vel Człowiek z Lincolna vel Superkochanek miał
niezłe wyniki w odzyskiwaniu długów.
Otworzył schowek i wyciągnął rewolwer. Carolyn spojrzała przelotnie na broń. Dla niej każda
wyglądała tak samo. Czarna i niebezpieczna. Otworzył bębenek. Zobaczyła sześć pocisków w sześciu
komorach.
- Wytarłaś go? - zapytał Lawrence.
- Nie. Nie wiedziałam jak.
Roześmiał się.
- Trzeba po prostu... wytrzeć. - Wyciągnął chusteczkę higieniczną z leżącego na desce rozdzielczej
pudełka i starannie wytarł metal.
- Jest - powiedziała. - To tu.
Przed sobą zobaczyli hotel. Czerwony neon "WOLNE POKOJE" pulsował niezbyt zachęcająco.
Obskurne miejsce. (Carolyn domagała się, aby jej kochankowie zabierali ją do pensjonatów. Albo
przynajmniej do "Hyatta").
Zaparkowała na ulicy, skąd mieli widok na parking. Zobaczyła cadillaca Staną. Ciekawe, który
samochód należał do Lorrie.
- Och, wiem, gdzie możesz to zrobić - powiedziała, jak gdyby właśnie ten pomysł przyszedł jej do
głowy. - W Cardiff Falls, przy drodze pięćdziesiąt osiem. Jakieś osiem kilometrów stąd. Całkiem pusto.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]