Odnośniki
- Index
- 100. Graham Darlene Pełnia księżyca
- Graham Masterton Katie Maguire
- Lynne Graham Uroda i pieniądze
- Graham Masterton Sfinks
- Heather MacAllister Ogłoszenie matrymonialne
- Carroll Marisa Między nami kobietami
- 052._Graham_Heather_ _Pod_świetlistym_niebem_raju
- Graham Heather Na zawsze, moja miłości
- Cabot Meg Pamić™tnik Ksi晜źniczki 06 Ksi晜źniczka uczy sić™ rzć…dzić‡
- Jules Verne 20,000 Leagues Under The Sea
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- kfr.xlx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wiem, co się przydarzyło Michaelowi, i nie mogę pojąć, co się stało...
z nami. Muszę znalezć odpowiedzi. Nie mógłbyś choć raz spróbować
mnie zrozumieć? - Chwyciła go za ramię, zmuszając, by zwrócił na
niÄ… uwagÄ™.
172
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Rozumiem - odparł krótko i na powrót zajął się pakowaniem.
- Justinie, przestań! Ja zostaję.
- W porzÄ…dku.
- Więc co...
- Kit, jedziesz ze mną na zamek. Cofnęła się q krok.
- Nie mogÄ™!
- Musisz.
- Co ludzie...
- Co ludzie powiedzą? Czy o to cały czas ci chodziło? Co też
ludzie powiedzą, jak się dowiedzą, że niewinna Katherine
McHennessy ma dziecko z O'Niallem?
- Chodziło mi wyłącznie o twoje dobro, ty cholerny idioto!
Popatrzył na nią zaskoczony.
- Kit! Nie zabiłem jej i nie obchodzi mnie, co ludzie gadają.
Tylko ja jeden wiem, że jestem niewinny!
Kit pokręciła głową.
- Nie chcę z tobą jechać, Justinie.
- Powiedziałaś, że mnie kochasz, Kit.
- Bo tak jest.
- A więc...?
- Najpierw mi nie wierzysz, a chwilę pózniej ciągniesz mnie za
sobą, przekonany, że od ciebie zależy moje życie.
- Na Boga, dziewczyno, martwię się o ciebie! Spuściła głowę.
Pragnęła go dotknąć, lecz czuła się zbyt nieszczęśliwa, by
podejmować jakikolwiek wysiłek. Boję się! - chciała krzyknąć. Boję
173
Anula
ous
l
a
and
c
s
się tego, czego nie rozumiem. Boję się, że odbierzesz mi syna, że mu
powiesz, iż jego matka kłamała. Boję się, że zbyt mocno cię kocham,
że nasza namiętność jest zbyt silna, że nie uda nam się pokonać tego,
co nas dzieli.
- Kit, co się z tobą dzieje? Na litość boską, Kit...
Nie mogła mówić, a kiedy wreszcie udało jej się wyciągnąć rękę
w jego kierunku, Justina już nie było.
174
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA 9
W pubie przy kontuarze tłoczyli się amatorzy ciemnego
irlandzkiego piwa, którym najwyrazniej nie przeszkadzał dym
papierosowy wiszÄ…cy w powietrzu. W kÄ…cie sali rozbawiona grupka
grała w strzałki, a przy jednym ze stolików siedziało dwóch starszych
mężczyzn, z uwagą pochylonych nad rozstawionymi szachami.
Przyglądając się otaczającym go ludziom, Justin uświadomił
sobie po raz kolejny, jak silne więzi łączą go z tą krainą. Tu było jego
rodzinne gniazdo, tÄ… ziemiÄ… opiekowali siÄ™ jego przodkowie od
stuleci, kultywując tradycję i roztaczając pieczę nad jej mieszkańcami.
To byli dobrzy, uczciwi ludzie; szanowali swoich ojców i dziadów,
pielęgnowali dawne obyczaje. I oto w cichym, spokojnym Shallywae
ponownie została uśmiercona młoda kobieta i ponownie nie
znaleziono sprawcy. I znowu podejrzenia padły na niego, na O'Nialla,
pana tej krainy.
- Dobrze się zastanów, stary - powiedział Barney, nawiązując do
niedawnych wydarzeń.
Justin oparł się wygodnie i sięgnął po kufel piwa.
- Nikt o niczym nie wie - podkreślił stanowczo. Barney
westchnÄ…Å‚.
- Nie mogę się mylić.
Justin przysunął się do stołu; kosmyk włosów opadł mu na
czoło.
175
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Może i nie, ale zastanów się, Barney, jakie to przerażające!
Jeżeli rzeczywiście masz rację, to znaczy, że przez tyle lat, dzień w
dzień, żyjemy z... z szaleńcem. Z kimś, kto zachowuje się jak
przyjaciel: rozmawia, uśmiecha się, a jest na tyle obłąkany, iż morduje
niewinne kobiety. A my nadal nie wiemy, kto to może być! -
powiedział Justin podniesionym głosem. Własna bezradność
doprowadzała go do szału.
Barney wskazał głową drzwi wejściowe, w których stanęli
farmerzy Matthew O'Hara i Timothy Dalton, uprzytamniajÄ…c swemu
towarzyszowi, że znajdują się w miejscu publicznym. Na widok
Justina przybyli z szacunkiem zdjęli kapelusze, na co on odpowiedział
uśmiechem i przyjaznym skinieniem dłoni.
Barney podniósł pusty kufel i zawołał do barmanki:
- Meg, słodyczy życia mego, przyniesiesz nam jeszcze po
jednym?
Pięćdziesięciopięcioletnia Meg Flaherty zarumieniła się i
pospieszyła napełnić kufle. Gdy odeszła, Barney ściszył głos.
- Gzy Liam kontroluje sytuacjÄ™?
- Tak.
- Kit nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała, że jest
obserwowana dzień i noc.
- Trudno. Najważniejsze jest jej bezpieczeństwo. Nie wolno
ryzykować.
- Masz rację. Gdybyśmy tylko mogli poznać prawdę... Kto
wtedy przebywał w pobliżu?
176
Anula
ous
l
a
and
c
s
Justin zmarszczył czoło.
- Wszyscy. Ja, Liam, Conar, Młody Doug, Molly... - zawahał się.
-I Stary Doug, ale on...
- ...to staruszek - dokończył Barney ze zrozumieniem. - A Molly
pracuje u ciebie od zawsze. A...
- Douglas Johnston - mruknął Justin, czując, że robi mu się
słabo. - Mike jezdzi z nim codziennie do szkoły.
- Justinie! - Barney wyciągnął rękę, by poklepać przyjaciela po
ramieniu. - Chłopcu nic się może przydarzyć. Przecież jest twoim
następcą. Nawiasem mówiąc, ułatwilibyście życie wielu ludziom,
gdybyś sam mógł pilnować swojej uroczej pani - dodał Barney z
uśmiechem.
Justin zgromił go wzrokiem.
- Mówiłem ci...
- No cóż, udowodniłeś, że potrafisz projektować budynki, które
sięgają nieba. Nie mógłbyś obmyślić sposobu, jak z powrotem wkraść
siÄ™ w jej Å‚aski?
- Czy jestem aż takim potworem, Barney? Powiedz mi, czy to
grzech troszczyć się o życie ukochanej osoby?
- Na które pytanie mam najpierw odpowiedzieć? W porządku,
Justinie O'Niallu. Rzeczywiście jesteś pewny siebie, władczy i
uparty... Poza tym nie, nie jest grzechem troszczyć się o ukochaną.
Brakuje ci jedynie odrobiny taktu. Powinieneś jej wysłuchać i
udawać, że się z nią zgadzasz. Potem i tak możesz zrobić to, co uznasz
za stosowne.
177
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Czyżby?
Barney zauważył, że kufel Justina znów jest prawie pusty. Skinął
dłonią na Meg, pytając jednocześnie:
- Jeszcze jedno?
- Tak. Właśnie obmyślam" - odparł Justin. Ayknął resztę piwa. -
Będę się uczył pokory - obiecał uroczyście.
Kit, zamyślona, wpatrywała się nie widzącym spojrzeniem w
ogień buzujący w kominku. Roztańczone płomienie rzucały cienie na
pozostający w mroku pokój. Noc była wyjątkowo wietrzna. Silne
podmuchy wiatru uderzały w ściany domku, jakby chciały go zmieść
z powierzchni ziemi. Kit otuliła się szczelniej ciepłym, welurowym
szlafrokiem, zadowolona, że Mike'owi nie przeszkadza zawodzenie
wichru - spał na górze jak suseł.
Justin nie pokazał się od czasu ostatniej wizyty. Bardzo za nim
tęskniła, mimo że narzuciła sobie ostre tempo w pracy nad książką.
Przestudiowała publikacje, które kupiła w księgarni Julie McNamary.
Okazały się bardzo interesujące i pomocne. Znalazła w nich mnóstwo
informacji i ciekawostek. Sporządziła listę fotografii, które
bezwzględnie musiały zostać wykonane do jej własnej książki.
Przygotowała również dość szczegółowe szkice poszczególnych
rozdziałów, zawierające wiadomości faktograficzne, opowieści
ludowe i praktyczne wskazówki dla turystów, które powinny się w
nich znalezć.
Nie miała już siły pracować tego wieczora. Praca działała kojąco
na jej skołatane nerwy, lecz kiedy marzenia zaczynały odbierać jej
178
Anula
ous
l
a
and
c
s
[ Pobierz całość w formacie PDF ]