Odnośniki
- Index
- 081. Browning Dixie Czerwcowe tornado
- Delicious Candy recipes
- Edward Lee Operator B
- Anderson, Poul Sin Mundo Propio
- Levi Primo Die Atempause
- Deveraux Jude cykl Montgomery 10 Aktorzy (Miasteczko Eternity)
- Giovanni Boccaccio Rime
- Barbara Hannay Przeznaczenie
- Morgan Sarah Zimowy wieczór
- Foster, Alan Dean Life Form(1)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- conblanca.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w takiej sytuacji, może się narazić na poważne kłopoty. Do diabła, kobieto,
co ty ze mną wyprawiasz?
Maggie minęła go bez słowa. Żałowała pewnie tego, co się stało. Z
czystej przekory krzykną) za nią:
- Hej! Zobaczymy się po południu na zajęciach. Zero reakcji. I bardzo
dobrze.
W męskiej łazience zastał Charliego, który spierał plamę z koszuli.
- Nie przyszedłeś na obiad - zauważył. - Nie mam pojęcia, kto tu robi
77
zakupy, ale sporo rzeczy się kończy. Marzy mi się chrupki chleb ryżowy.
Chcesz wziąć prysznic? Nie myłeś się rano?
- Tak, ale byłem na spacerze i wlazłem w trujące pnącza. Paskudztwo!
Rzeczywiście musisz natychmiast zmyć z siebie to świństwo. Upierz także
ciuchy. W piwnicy jest pralka. Nastaw na dziewięćdziesiąt stopni, bo
inaczej wszystko zostanie na ubraniu.
Ben natychmiast wszedł do kabiny prysznicowej i odkręcił wodę, bo
wstyd mu było oszukiwać starszego mężczyznę. Unikał jego wzroku, bo
zdawało mu się, że wystarczy jedno spojrzenie, by został rozszyfrowany.
Maggie nigdy w życiu nie była taka zagubiona. Żaden z mężczyzn,
których miała (w sumie było ich trzech), nie dał jej tego, co Ben. Na samą
myśl o nim z emocji dostawała dreszczy.
Zajęcia już się zaczęły, kiedy umyta i przebrana wślizgnęła się do sali.
Silver malował wzorcową akwarelę. Suzy zrobiła jej miejsce obok siebie i
szepnęła:
- Gdzie się włóczysz? Widziałaś Bena? Janie o niego pytała.
Maggie odruchowo zerknęła na stół blisko katedry. Jedna czupryna
różowołososiowej barwy, jedna siwa, jedna łysawa. Wczoraj wieczorem
słyszała, jak Charlie śmiał się z samego siebie, twierdząc, że to nie łysina,
tylko bateria słoneczna supermaszyny do erotycznych wygibasów.
Bena nie było. On nie potrzebował żadnego dopalacza. Samorodny
talent, cholera jasna. Całkiem prawdopodobne, że wrzucił rzeczy do dżipa i
wyjechał, zapominając o swojej misji. Wspominała rady udzielane
czytelniczkom, które skarżyły się, że ich faceci boją się angażować, ale jak
widać, sama nie wyciągnęła z nich nauki, że niemal wszyscy są tacy sami.
Jakoś dotrwała do końca zajęć. Na szczęście nikt jej nie zagadywał.
Suzy bazgrała na odwrocie paskudnego malunku. Janie pomachała, ale nie
podeszła. Charlie popatrzył na Maggie, uśmiechnął się, odwrócił wzrok i
spojrzał ponownie. Czyżby miała wypisane na twarzy, co ją trapi? A może
faceci plotkują? Kobiety na pewno. Jeśli wszyscy już wiedzą, co robiła
przez ostatnich parę godzin, ze wstydu najchętniej zwinęłaby się w kłębek i
wyzionęła ducha. Poważnie myślała, żeby spakować walizkę, machnąć ręką
na przyjacielską misję i wrócić do domu.
Po zajęciach schroniła się w zacisznym kąciku na werandzie. I kto tam
przylazł? Oczywiście Ben. Z nieprzeniknionym wyrazem twarzy oznajmił:
- Sądzę, że musimy pogadać.
78
- To... nie jest konieczne. Moim zdaniem nie ma o czym. Coś ci leży na
sercu?
Zamrugał i zrobił taką minę, jakby zbiła go z tropu. Mało
prawdopodobne. Facetowi takiemu jak Hunter nie grożą żadne potknięcia -
dosłownie ani w przenośni.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]