Odnośniki
- Index
- Grobowy_zmys_ _Harper_Connelly_tom_1_ _Harris_Charlaine
- Harris, Thomas Hannibal
- Turtledove, Harry V
- Harry Harrison Bill 07 The Final Incoherent Adventure
- Leslie Charteris The Saint 25 The Saint On Guard
- Krahn Betina Ukryty pśÂ‚omieśÂ„ (Skaza)
- Angelsen_Trine_ _Córka_Morza_16_ _Zakazane_uczucia
- Dunlop Barbara Rodzinny klejnot
- Dwa wcielenia mordercy Jerzy Parfiniewicz
- Lois McMaster Bujold 13 A Civil Campaign
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
reszty. Opuścili bazę i rozpoczęli frontalny, zmasowany atak. Poddaliśmy więc tyły i robimy
to nadal, sprawiając jedynie czasami wrażenie, że stajemy do bitwy. Nie ma co się dziwić. Ich
przewaga w uzbrojeniu i liczebności wynosi coś koło dziewięciuset do jednego.
- Jak długo to może potrwać?
- Niedługo. Już prawie skończyły nam się przestrzenie międzyplanetarne. Wkrótce
wejdziemy w pustkę międzygwiezdną, a tam nie ma już gdzie uciekać. Nawet te cymbały
będą w stanie to przewidzieć. Wszystko, co muszą zrobić, to zostawić połowę swoich sił na
jej skraju, aby nas nie wpuścić z powrotem i powybierać nasze planety na drodze desantów.
- To nie brzmi zbyt optymistycznie.
- Bo nie jest optymistyczne.
- Nie martw się, słonko. Twój kochany Jim uratuje galaktykę.
- Znowu! To miłe - pocałowała mnie.
- Kazano mi tu przyjść - oznajmił z tyłu znajomy głos - tylko po to, żebym zobaczył,
jak się całujecie? Jestem zajętym człowiekiem i nie mam...
- Nie tak zajętym, jak wkrótce będziesz, profesorze.
- Co ty znowu wymyśliłeś?
- Wymyśliłem, że zrobisz broń, dzięki której uratujesz nas wszystkich. Twoje imię
będzie pisane złotem we wszystkich podręcznikach historii. Coypu, Zbawiciel Galaktyki".
- Zidiociałeś do końca!
- Nie myśl, że jesteś oryginalny. Wszyscy geniusze nazywani byli idiotami. Albo
jeszcze gorzej. No, ale do pracy: czytałem ściśle tajne raporty, w których było napisane, że
wierzysz w światy równoległe...
- Cicho, durniu! Nikt nie miał o tym wiedzieć! A zwłaszcza ty!!!
- Przypadek... hm... prawda... -westchnąłem. - Szafa się otworzyła, gdy przechodziłem
i wypadła twoja teczka. Z tymi światami to prawda?
- Prawda, prawda - westchnął ciężko. - Na ślad naprowadziły mnie twoje eskapady z
time-helixem, gdy trafiłeś do historii, której nie było.
- Dla mnie była!
- Oczywiście, właśnie ci to powiedziałem. Jeśli istnieje jedna odmienna przeszłość, to
może ich istnieć nieskończona liczba, to chyba logiczne?
- Oczywiście - zgodziłem się natychmiast. - Poeksperymentowałeś więc?
- Owszem. Uzyskałem dostęp do światów równoległych i przeprowadziłem
obserwacje. Tylko co to ma wspólnego z ocaleniem galaktyki?!
- Jeszcze tylko jedno pytanie i zaraz ci powiem. Jest możliwe przejście do takiego
świata?
- Pewnie, że jest. Jak inaczej mógłbym poczynić obserwacje? Wysłałem tam robota.
- Jak dużego?
- Miało być jedno pytanie. Z tobą tak zawsze. No dobra; wielkości małego słonia. A w
ogóle, to wszystko zależy od rozmiarów pola.
- Otóż i mamy odpowiedz.
- Masz dla siebie - oznajmiła Angelina - ale dla mnie ma to niewiele sensu.
- Pomyśl trochę, skarbie. Montujesz to urządzenie na krążowniku, wraz z odpowiednio
dużymi generatorami, po czym wysyłasz go, aby dołączył do naszej floty i wydajesz obcym
bitwę. Nasza flota ucieka, krążownik zostaje w tyle, wróg nas goni i włączamy pole.
- I wyślemy te obrzydlistwa wraz z ich armatami do sąsiedniego wszechświata i mamy
spokój!
- Właśnie coś takiego chciałem powiedzieć - zauważyłem. - Możemy tego dokonać,
Coypu?
- To możliwe, całkiem możliwe...
- No, prowadz nas do laboratorium i pokaż to urządzenie!
Najnowszy wynalazek Coypu nie wyglądał zbyt okazale; masa skrzynek, kabli i
innych takich, porozstawianych po całym pomieszczeniu. Tym niemniej wynalazek istniał był
realnie.
- Nazwałem to parallelilizer - oświadczył.
- Nie chciałbym powtarzać tego trzy razy szybciej - mruknąłem.
- Nie błaznuj, di Griz! To urządzenie zmieni losy naszego wszechświata i
przynajmniej jednego nie znanego tobie.
- Nie udawaj zgryzliwego - powiedziałem ugodowo. - Bądz tak miły i pokaż nam, jak
to działa.
Pomrukując coś pod nosem, wziął się do roboty przerzucając przełączniki, stukając w
zegary i wiążąc jakieś druty. Nie mając żadnego konkretnego zajęcia, zabrałem się za
całowanie Angeliny, czemu ta ostatnia nie była przeciwna. Coypu, nieświadom niczego,
udzielał nam kursu teoretycznego.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]