Odnośniki
- Index
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... ZĹoto InkĂłw tom 2
- Czek dla BiaĹego Gangu Jerzy Edigey
- spoc582eczec584stwo zdegenerowane jerzy kijewski
- Strzelczyk Jerzy Mieszko I
- Andrzejewski Jerzy Ĺad serca
- Being There Jerzy Kosinski
- Zygmunt Bauman Dwa szkice o moralnoĹci ponowoczesnej
- Christie Agatha Murdo en la orienta ekspreso (Morderstwo w Orient Expresie)
- Dukaj Jacek Jeden, Dwa
- Major Ann Dwa róşne Ĺwiaty
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- staniec.opx.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
szybko, jakby bał się, że mu przerwę, że nie uda mu się mnie przekonać. - Żadnych nielegalnych
interesów. Wszystko z pomocą państwa. Na wszystko są rachunki... Syna, panie, wykształciłem też...
Pracuje w handlu zagranicznym. Wyjeżdża służbowo za granicę. A zięć inżynier-elektryk.
warsztat naprawy telewizorów. Żyjemy zgodnie, pracujemy uczciwie, to i zarabiamy.
Ma
- To po co pan pracuje jako listonosz? Przecież to praca ciężka, a zarobek mamy?
Obruszył się.
- Jak to, panie, nie pracować? Trzeba coś robić... Ludzi brak... A ja już dwadzieścia lat na
poczcie. Niedługo na emeryturę idę. Wtedy pomogę tu, w domu. Na poczcie znają mnie jako
pracownika solidnego, uczciwego.
- No tak... Ma pan rację... Najważniejsze być uczciwym i cieszyć się zaufaniem przełożonych.
Wracając do Szerynga. Pamięta pan może adresy nadawców tych kartek z pozdrowieniami?
- Panie majorze! Co pan sobie o mnie myśli? - Listonosz był oburzony. - Ja nie czytam cudzych
kartek. A adresy? Po co mi adresy nadawców?
- No tak! Ma pan rację - przytaknąłem z rezygnacją. - A może zdarzyło się coś w związku z
Szeryngiem, co zwróciło pana uwagę?
Karwowski chwilę zastanawiał się.
- Nie, panie majorze! Nic nie zauważyłem.
- Trudno. Dziękuję panu, panie Karwowski.
Podaliśmy sobie ręce. Ukłonił się głęboko, odprowadził mnie do samej furtki i jeszcze raz
głęboko się ukłonił. Stał chwilę na ulicy, spoglądając na odjeżdżającą warszawę.
- Patrz pan, panie Kaziu - odezwałem się - wszyscy pracują uczciwie, wszyscy wypełniają swoje
obowiązki wobec państwa... Nic im nie można zarzucić... A jednak istnieje coś, co nie pozwala im
spokojnie spać, co na widok milicjanta wywołuje skurcz w okolicy serca.
Szych spojrzał na mnie zdziwiony, po chwili powiedział służbiście:
- Tak jest, towarzyszu majorze! - Nie wiedziałem, co znaczy ta odpowiedź, ale Szych był tak
zajęty prowadzeniem wozu, że nie chciałem mu przeszkadzać.
Wszedłem do swego gabinetu. Lisiecki gdzieś krążył. Na biurku leżały jego notatki i aktówka z
nie zjedzonym śniadaniem. Spojrzałem na zegarek. Była dwunasta. Włączyłem grzałkę, by
przygotować sobie coś do picia. Nie chciało mi się schodzić do bufetu. Bufet w piwnicy, a ja na
drugim piętrze. W moim wieku to się już liczy. Gdy parzyłem kawę, wszedł Lisiecki.
- Jest pan niepoprawny, szefie - zaczął od progu - narzeka się na kawkę, że szkodzi, że zgaga, a
jednak się pije.
- Na jedno szkodzi, na drugie pomaga - odparłem filozoficznie.
- Stąd wniosek, że jeszcze za mało ma szef emocji. Dlatego przygotowałem bombową
wiadomość.
- Synu mój, po tylu latach pracy w milicji nic nie jest w stanie mnie zadziwić.
- A jeśli powiem, że znalazła się starsza pani? - powoli, przeciągając słowa, zapytał Lisiecki.
Skoczyłem na równe nogi.
- I ty to tak lekko mówisz!? - krzyknąłem podniecony. - Ty bandyto! Przez ciebie stracę resztki
zdrowia! Gdzie masz informację?
Lisiecki podał kartkę papieru dotychczas skrzętnie skrywaną za plecami. Szybko przebiegłem
oczami jej treść. Meldunek pochodził od komendanta posterunku w Wesołej. W odpowiedzi... - i tak
dalej, i tak dalej, darowałem sobie wstęp - informują, że w Wesołej, ul. Naruszewicza 12 m. 2,
mieszka Emma Strelka, urodzona 28 czerwca 1922 r, w Mikułowej pow. Ostróda, zameldowana na
pobyt stały. Wyżej wymieniona jest rencistką, pracuje dorywczo. Zdjęcie dowodowe oraz rysopis
odpowiadają rysopisowi Emmy Strelki.
- No to zrobiliśmy krok do przodu! - stwierdził Lisiecki, widząc, że odkładam meldunek na
biurko.
- Krok albo kroczek... To okaże się później. Weźmiemy panią Emmę pod lupę.
- A czego dowiedziałeś się u listonosza? - spytał Lisiecki.
- Właściwie niczego. Szeryng otrzymywał listy od siostry z NRF. Czasami jakieś pozdrowienia
od innych osób. Ale o tym wiedzieliśmy już dawno.
- Może spróbowalibyśmy zrobić małe podsumowanie - zaproponował Lisiecki.
- No cóż, spróbujmy - zgodziłem się bez entuzjazmu. - Wiemy, że Szerynga odwiedzał
Matuszczak i starsza kobieta... Wiemy też, że z jego mieszkania zginęła cenna książka. I to wszystko.
- Ciągle zapominamy o jednej sprawie - porucznik starał się znaleźć inne motywy działania
zabójcy - o tym, że Szeryng próbował się z nami skontaktować. Miał nam coś ważnego do
przekazania. Ale co? Na pewno nie to, że chcą mu ukraść książkę. Kogoś się bał. Przypuszczam, że
[ Pobierz całość w formacie PDF ]