Odnośniki
- Index
- Carpenter Leonard Conan Tom 37 Conan Wyrzutek
- 35. Niemirski Arkadiusz Pan Samochodzik Tom 35 Europejska przygoda
- Tadeusz Dołęga Mostowicz Bracia Dalcz i S ka tom I
- Longin Jan Okoń Trylogia Indiańska. Tom I Tecumseh
- Clancy Thomas Leo (Tom) 5 Zwiadowcy 3 Walka Kołowa
- (19) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i ... Złoto Inków tom 2
- Diwow_Oleg_ _Najlepsza_zaloga_Slonecznego_Tom_1
- Clancy Tom Centrum 6 Oblężenie
- Harry Harrison Bill 07 The Final Incoherent Adventure
- Harry Harrison Stalowy Szczur i piata kolumna
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- ewagotuje.htw.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ciągły stres napięcie, by zachować kruche status quo
omal mnie nie zabił. Ale udawało nam się, dopóki Cameron nie
została porwana.
Co było potem?
Zaczęłam się wiercić, unikając jego wzroku.
Pogadajmy o czymś innym. W skrócie, aż do
pełnoletności mieszkałam u rodziny zastępczej, a młodsze
siostry przygarnęła ciotka.
A ta rodzina zastępcza?
Przyzwoici ludzie. Nie molestowali dzieci, nie
traktowali jak niewolników. Dopóki wykonywałam wyznaczone
obowiązki i odrabiałam lekcje, nie było zle.
Właściwie życie w domu, gdzie panowały zasady i
porządek, było miłą odmianą.
Jakieś ślady twojej siostry?
Znaleziono portfel. I plecak.
Poruszyłam nogą, która cierpła, pozostając zbyt długo w
tej samej pozycji.
Ciężka sprawa.
Ta. Powiedziałabym, że obojgu nam los nie szczędził
ciosów. Hollis przytaknął.
No to, za lepsze życie. Wzniósł toast i stuknęliśmy
siÄ™ szklankami.
Pojechaliśmy do jego małego domku. Oboje
potrzebowaliśmy ciepła i ukojenia. Ale nie zostałam na noc,
chociaż prosił. Około trzeciej pocałowałam go na pożegnanie
pod drzwiami mojego motelowego pokoju. Staliśmy objęci
długą chwilę. Weszłam sama, przemarznięta do kości.
Rozdział siódmy
Ranek wstał pogodny, rześki idealny na przebieżkę.
Trzeci dzień z rzędu niebo było bezchmurne, a czysty błękit
niósł ze sobą obietnicę pięknej pogody. Przejechałam szczotką
po włosach i założyłam na szyję nieśmiertelnik z
wygrawerowanym imieniem i nazwiskiem oraz numerem
komórki Tollivera. Założyłam sportowy stanik, legginsy trzy
czwarte, a mój stary T-shirt z emblematem Bieg po zdrowie
przykrył niewielki pojemnik z gazem pieprzowym, który
umocowałam na pasku. Znalazłam plastikową torebeczkę z
dziurką przy brzegu, włożyłam do niej klucz od pokoju i
zawiesiłam na tym samym łańcuszku co nieśmiertelnik.
Po kilku ćwiczeniach rozciągających, postanowiłam
pobiec aż do Kroger, znajdującego się na drugim końcu
miasteczka. Nie chciałam poruszać się głównymi ulicami
nawet w Sarne panował na nich ruch, a nie znosiłam wdychać
spalin. Wybrałam inną drogę, przez uliczki, przy których stały
domy, małe sklepy i punkty usługowe. Z uczuciem ulgi
ruszyłam w trasę.
Kiedy weszłam w rytm, mogłam przestać koncentrować
się na krokach i pomyśleć spokojnie. Ku własnemu zdumieniu,
czułam się lepiej niż oczekiwałam odprężona, bez poczucia
winy. Nie miałam dużego doświadczenia w tych sprawach, ale
Hollis wydawał się czułym i troskliwym kochankiem. Lubił
dotyk, kontakt cielesny, podobnie jak ja, więc powiedziałam
sobie, że dobrze zrobiłam.
Zaprzątnięta myślami początkowo nie zwróciłam uwagi,
że podąża za mną pickup. Dopiero po chwili uświadomiłam
sobie, że od jakiegoś czasu słyszę warkot silnika. Serce zaczęło
mi bić mocniej, gdy z niepokojem zdałam sobie sprawę, że
kierowca bez wątpienia jedzie za mną. Cień widziany kątem oka
przybrał realny kształt. Nie zmieniłam tempa, ale całą uwagę
skupiłam na półciężarówce, która skradała się niczym lew
pośród traw, czekający na odpowiedni moment, aby
wykorzystać roztargnienie ofiary. Rozpięłam kaburkę,
dobywajÄ…c pojemnik z gazem. Czy w Arkansas gaz pieprzowy
jest legalny? Nie mogłam sobie przypomnieć, ale doszłam do
wniosku, że teraz to akurat najmniejszy problem. Oddaliłam się
już około kilometra od motelu, a po uliczkach jezdziło niewiele
samochodów. Nie mogłam liczyć na pomoc. Zacisnęłam w dłoni
pojemnik z sprayem.
Minęłam zasłonięte jeszcze witryny pralni, jubilera i
agencji ubezpieczeniowej. %7ładnych samochodów ani
przechodniów. W napięciu czekałam, aż ten kto siedzi w
samochodzie, wykona swój ruch. Gdyby tylko wstrzymali się,
póki nie będziemy bliżej głównej ulicy, albo gdyby udało mi się
przedostać na przełaj między budynkami do posterunku... Ale
niepewność skończyła się nagle.
Pickup skręcił na chodnik, zajeżdżając mi drogę. Ze
środka wyskoczyło trzech młodych ludzi. Oczywiście! Chłopiec
alfa, ten, którego Nell nazwała Scottym. A wraz z nim dwóch
kumpli.
Przystanęłam, gdy ustawili się blokując mi przejście.
Cała trójka miała kurtki szkolnej drużyny futbolowej i
oszpecone wyrazem napięcia twarze. Scotty stał pośrodku, po
mojej prawej niewielki brunet, zaÅ› po lewej krzepki szatyn,
jednakowo szeroki w barkach i pasie. Nie mieli broni, ale dłonie
zaciskali w pięści.
Nie załapałaś, suko? Kazaliśmy wam wyjechać z
miasta rzucił Scot, wykrzywiając się w ohydnym grymasie.
Cała trójka była tak nabuzowana, że aż przestępowali z nogi na
nogę, kołysząc niespokojnie ramionami.
Wodziłam wzrokiem po ich twarzach, rozważając, który
może zaatakować pierwszy. Każdy z nich był naładowany,
odbezpieczony, gotowy do strzału.
Zamierzacie mnie zgwałcić? spytałam chcąc, aby
urealniło się to w mojej świadomości.
Robili wrażenie wstrząśniętych. Zszokowanych.
Przyboczni popatrzyli na przywódcę, czekając, żeby
odpowiedział za nich. A może sami nie wiedzieli, co chcą
zrobić.
Nie tknęlibyśmy cię nawet palcem, ty niedomyta
zdziro prychnął Scotty, starając się mówić pogardliwie, aby
pogodzić brak zamiaru gwałtu z potrzebą potwierdzenia własnej
męskości. Oczywiście prawdziwy mężczyzna powinien być
gotów do każdej formy seksu zawsze i wszędzie. A więc skoro
nie chcieli mnie zgwałcić, to tylko dlatego, że nie byłam godna
ich zainteresowania jako obiekt seksualny.
To dobrze podsumowałam i w tym momencie
dostrzegłam, że brunet nie jest już w stanie nad sobą panować.
Uniósł rękę do ciosu. Głupek. Równie dobrze mógłby ogłosić:
Uważaj, zaraz cię uderzę . Prysnęłam mu prosto w oczy.
Poczerwieniał i zaczął skrzeczeć, trąc twarz rękoma.
Piecze! Nic nie widzę! wrzeszczał. Wykorzystałam
to, że pozostali chłopcy gapili się na niego w osłupieniu, i
skierowałam strumień gazu w ich stronę. Scotty oberwał prosto
w twarz, ale jego kumpel uchylił się w ostatniej chwili, więc
substancja nie dostała mu się do oczu.
Sygnał syreny wystraszył mnie śmiertelnie. Gdy
otrząsnęłam się z zaskoczenia, z radością ujrzałam wóz
policyjny i z jeszcze większą, siedzącego za kierownicą szeryfa
Branscoma.
On nie był tak zachwycony moim widokiem.
Co tu się dzieje? zapytał, przeglądając się z
obrzydzeniem płaczącym, jęczącym młodzieńcom. Brunet
klęczał na ziemi, rozmazując łzy po twarzy.
Zajechali mi drogę, wysiedli i zaczęli mi grozić
wyjaśniłam.
Wcale nie, szeryfie zawył brunet, który pierwszy
mnie zaatakował. To ona! Ona...
Zepchnęła wasze auto na chodnik, wywlekła was z
niego i ustawiła sobie w rządku, żeby popryskać was gazem
pieprzowym? Szeryf bardzo chciałby mieć powód, żeby mnie
oskarżyć, ale przyzwoitość nie pozwalała mu go sfingować.
Niedobrze mi jak na was patrzę. Scot, spróbuj tylko zerknąć po
tym w stronę mojej siostrzenicy, a znajdę sposób, żeby cię
zamknąć. Gwarantuję, że pobyt w pudle ci się nie spodoba.
Nie miałam pewności, czy do Scota docierają grozby
szeryfa, bo całkowicie pochłaniało go tarcie oczu. A według
instrukcji obsługi gazu, tego właśnie nie powinien robić. Szeryf
westchnął ciężko i wyciągnął z wozu sześciopak Ozarkczanki .
Dobrze, że zawsze wożę ze sobą kilka butelek
mruknął, przytrzymując kolejno chłopców i polewając im
twarze wodÄ….
Nie wstyd wam? Nie dość, że byliście bliscy
popełnienia przestępstwa kryminalnego, to jeszcze jakiego!
Trzech takich byków na jedną kobietę?! Mało tego, spóznicie
się do szkoły, a to oznacza, że wsadzą was do kozy, więc nie
pójdziecie na trening. Ciekawe, co zrobi trener, gdy wyjaśnię
mu powód waszej nieobecności. A zadzwonię do niego i to
zaraz. Harvey spojrzał na mnie, unosząc pytająco brwi. To
znaczy, o ile pani nie oskarży was o napaść? Bo jeśli tak, w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]